Zawaliła się hala w ośrodku jeździeckim. Uczelnia ma w nosie jeźdźców i konie

Poprosiliśmy o wyjaśnienia ZUT, który jest właścicielem ośrodka. Rzecznik po tygodniu zwlekania odmówił komentowania sprawy.

Po anonimowej informacji od mieszkanki Osowa pojechaliśmy na miejsce, by sprawdzić doniesienia. Rzeczywiście namiot, który zimą służy za ujeżdżalnię w Akademickim Ośrodku Jeździeckim Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie jest zapadnięty.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, trwają procedury odszkodowawcze, dlatego hala na razie nie może być naprawiona. Ma to nastąpić w najbliższym czasie.
Nikt w Ośrodku nie chciał udzielić nam szczegółowych informacji. Na pytanie jak doszło do zawalenia i kiedy znów będzie można jeździć miał odpowiedzieć rzecznik ZUT-u. Chcieliśmy też poprosić o wyjaśnienie czy z dachu systematycznie usuwany był śnieg, czy w chwili zapadnięcia była udostępniona dla jeżdżących. Gdzie w tej sytuacji można jeździć konno? Czy w związku z utrudnieniami cenny przechowywania koni w hotelu i korzystanie z jazd, są niższe? Wysłaliśmy e-mail, nagrywaliśmy się na pocztę głosową rzecznika. Po kilku dniach milczenia w rektoracie dowiedzieliśmy się, że rzecznik jest w pracy. Telefon jednak milczał. Po tygodniu wreszcie nadeszła odpowiedź.

- Pani pozwoli, że w sprawie uszkodzonego namiotu nie zajmę stanowiska – napisał Stanisław Heropolitański, rzecznik prasowy ZUT-u.

Nasza czytelniczka w mailu podkreśliła, że przyczyną zawalenia było zaniedbanie. Śnieg podobno nie był usuwany z namiotu, zwanego przez korzystających halą.

- Od dłuższego czasu widać było, że na hali gromadzi się śnieg - mówi nasza informatorka. - Nie widziałam, żeby ktoś go zrzucał, nie zamknięto też hali dla jeźdźców. Ludzie nieświadomi zagrożenia korzystali z ujeżdżalni. Na szczęście, kiedy doszło do zawalenia w środku nikogo nie było. Gdyby było inaczej ta osoba mogłaby zginąć. Nie miałaby jak uciec, bo hala złożyła się od strony wejścia.
Poprosiliśmy inne osoby korzystające z ośrodka o opinię. Policjantka z Referatu Konnego, który znajduje się w pobliżu przyznała, że hala jest jedyną alternatywą do jazdy, kiedy pogoda nie sprzyja.

- Policja miała rezerwację hali raz w tygodniu. My jesteśmy w o tyle lepszej sytuacji, że konno jeździmy na patrole, więc zwierzęta są w ruchu. Gorzej mają osoby prywatne, które trzymają konie w hotelu – przyznaje pani Agnieszka. – Niestety ujeżdżalnia na świeżym powietrzu nie jest w najlepszym stanie, jest oblodzona. Podobnie jest ze ścieżkami w lesie, po których można jeździć. Policyjne konie mają specjalne hacele, które pozwalają im się poruszać po lodzie. Inni jeźdźcy na pewno mają trudności i rezygnują.

Skontaktowaliśmy się z osobą, która trzyma swojego konia w hotelu w ośrodku.

- Siedzę właśnie na koniu i jeżdżę w kółko po wysypanym oborniku – mówi pani Dorota. – Jest mało przyjemnie, ale przynajmniej w tym miejscu koń się nie ślizga. W cenie hotelu mamy chyba do dyspozycji halę. Teraz, kiedy już od jakiegoś czasu jest ona nieczynna a warunki do jazdy są wokół bardzo złe, ceny mogłyby zostać obniżone. Nikt nic o tym jednak nie wspominał. Z przykrością trzeba stwierdzić, że nie dbają tutaj o nas.

- Śnieg na dachach to spore zagrożenie – mówi Aniela Olszewska, którą spotkaliśmy w pobliżu ośrodka. – Cały czas się przypomina, że trzeba go zrzucać. Myślę, że na takich obiektach jak hala, czy duży namiot, które są miejscami udostępnionymi dla wszystkich kontrola dachów powinna być częstsza. Jak dochodzi do tragedii ludzie dopiero wtedy rozkładają ręce.

Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook