Sprzątają podwórka po kawałeczku

Na trawie leżą stare śmieci. Na nowym placu zabaw bawią się… dorośli. Rodzice nie puszczają swoich dzieci, bo pełno tam szkła.

– Tu od trzech lat nikt nic nie robi – skarży się jeden z mieszkańców. – To jedno wielkie śmietnisko.

Dozorczyni zamiata „na oko”. Raz tu, raz obok. Sama nie wie gdzie dokładnie powinna sprzątać.

– Kiedyś musiałam zamiatać wszystko. Teraz nawet klatki są podzielone – skarży się dozorczyni. – Sprzątam po kawałeczku, tak jak mi kazali, a mieszkańcy mają o to do mnie pretensje.

Bałagan panuje nie tylko na podwórkach, ale i w przepisach. Zdarza się, że na jednym terenie gospodaruje kilku właścicieli. Mieszkańcy ulic Łokietka i Bogusława żartują, że pod ich oknami obowiązuje zasada puzzli.

– Sprzątaczka zamiata tylko kilka metrów przy kamienicach. Wspólnota dba o klatki schodowe, ale już o trawnik nie dba nikt – mówi mieszkanka ulicy Łokietka. – Trawa czasami rośnie tu do pasa, a miasto nic sobie z tego nie robi.
Po interwencji mieszkańców trawę skoszono, jednak nikt jej nie uprzątnął. Lokatorzy skarżą się, że muszą sami dbać o podwórka, chociaż płacą niemałe pieniądze, żeby było czysto.

– Jak byśmy sami nie posprzątali, to wszystko zarosłoby brudem! –mówi mieszkanka ulicy Jagiełły. – Przecież płacimy czynsz co miesiąc, a efektów nie widać.

Próbowaliśmy ustalić w Urzędzie Miejskim kto odpowiada za bałagan w centrum. Radni z komisji ds. gospodarki komunalnej winą obarczają Zarząd Budynków i Lokali Komunalnych.

- Przecież dostali od nas pieniądze na utrzymanie czystości – mówi Andrzej Mickiewicz, przewodniczący komisji. – Muszą sprzątać tam, gdzie teren należy do miasta. Jak się nie mogą z tego wywiązać, to niech się rozwiążą!

ZBILK odbija piłeczkę. Na utrzymanie porządku na wszystkich podwórkach brakuje pieniędzy.

– Nie dostajemy pieniędzy od miasta na utrzymanie czystości na podwórkach – mówi Szymon Dominiak-Górski ze ZBILK-u. – Będziemy tę sprawę wyjaśniać na sesji Rady Miasta.