Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podwórko niczyje

Marcin Niedziółka
Marcin Niedziółka
Drzewa grożą zawaleniem, gniazda szczurów i fruwający w powietrzu kurz – to największe bolączki lokatorów kamienicy. Niestety ani właściciel, ani zarządca terenu nie czują się zobowiązani do zajęcia się sprawą.

O problemach mieszkańców kamienicy przy Nocznickiego pisaliśmy na łamach MM. Lokatorzy, często zajmujący swoje mieszkania od kilkudziesięciu lat, żyli w przekonaniu, że kamienica należy do miasta. Tam też płacili czynsz. To, że należy ona do majątku stoczni wyszło na jaw dopiero kilka lat temu. Od tego czasu zabiegają, żeby miasto odkupiło od stoczni budynek, co zapewniłoby im bezpieczeństwo. Najbardziej obawiają się, że syndyk masy upadłościowej stoczni sprzeda ich obcemu inwestorowi, który będzie chciał się pozbyć lokatorów. Sprawa własności została rozwiązana, tymczasem mieszkańcy borykają się z codziennymi problemami, nie wiedząc u kogo mają egzekwować ich rozwiązanie. Najpilniejsze to: grożące zawaleniem na budynek drzewa, gnieżdżące się w krzakach szczury, a także fruwający w powietrzu piasek, tzw. kurzawka.

- Po ostatniej wichurze kasztan i stara akacja niebezpiecznie się przechyliły – mówi mieszkający na parterze Albin Noga. – Aż ziemia pękła. Boimy się, że przy najbliższej niepogodzie drzewa runą na nasz dom.

Drzewa rosną na skarpie za kamienicą. Problem w tym, ze jest ona usypana na dawnym schronie. Warstwa ziemi nie jest więc zbyt duża a korzenie nie wrosły zbyt głęboko. Na tej samej skarpie obok, w chaszczach zagnieździły się także szczury.

- Całe rodziny tutaj biegają – mówi sąsiadka z tej samej klatki. – Przecież to niemożliwe, żeby one tam tak siedziały. Drzwi wejściowe są często otwarte, więc niewiele trzeba i wejdą do mieszkań.

Największym utrapieniem mieszkańców i to nie od dziś, jest piach, który pokrywa podwórko.

- Kiedy tylko trochę wyschnie, wszystko leci w górę – mówi pan Albin. – Latem nie ma szans, żeby otworzyć okno.

Mieszkańcy chcieli sami zagospodarować podwórze. Ułożyć betonowe płyty a między nimi posiać trawę. Sami też za to zapłacić. Tymczasem w ZBiLK-u, który nie chciał się tym zająć okazało się, że takie prace wymagają akceptacji projektu. Jego przygotowanie to oczywiście dla lokatorów dodatkowe koszty. ZBiLK nie reagował również na inne wnioski dotyczące stanu kamienicy i podwórka.

- Nie możemy się na ten temat wypowiadać, bo nie jesteśmy właścicielami terenu – tłumaczy Andrzej Wachowiak ze ZBiLK. – Jednak jeśli lokatorzy mają takie problemy powinni się do nas zwrócić, a my będziemy rozmawiać ze stocznią. O problemach lokatorów nic nie wiadomo również w biurze syndyka stoczni.

- Niech próbują w ZBiLK-u – mówi Waldemar Szabowski, dyrektor biura syndyka masy upadłościowej stoczni. – Jeśli tam nic nie załatwią, to niech piszą do syndyka.
Szabowski stwierdził również, że jeśli miastu zależy na kupnie kamienicy, to powinno się także zainteresować tym, co się w niej dzieje.

Mieszkańcy są zbulwersowani takim postawieniem sprawy.

- Ile mamy jeszcze pisać i do kogo - denerwują się. – Przecież o tym wszystkim już nie raz była mowa. A oni udają, że pierwszy raz słyszą. Przecież płacimy czynsze i możemy wymagać, żeby ktoś się nami zainteresował.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto