Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Majdaniec? O niej nie da się zapomnieć

Redakcja MM
Redakcja MM
Piotr Huegel uważa, że należy promować szczecińskich artystów, dlatego wydał płytę z interpretacjami piosenek Heleny Majdaniec
Piotr Huegel uważa, że należy promować szczecińskich artystów, dlatego wydał płytę z interpretacjami piosenek Heleny Majdaniec Marcin Bielecki
Rozmowa z Piotrem Hueglem, wokalistą i muzykiem, animatorem kultury ze stowarzyszenia "Loft-Art".

– W swoim stowarzyszeniowym lokalu – Piwnicy Loft Art przy pl. Żołnierza Polskiego przypominacie utwory Heleny Majdaniec. Jak powstał pomysł projektu z jej piosenkami?
– Zaczęło się od tego, że rok 2011 był rokiem 70. urodzin Heleny Majdaniec i razem z Szymonem Orłowskim, z którym stworzyliśmy ten projekt, wpadliśmy na pomysł, by stworzyć coś takiego. Poza tym Helena Majdaniec to jedna z najważniejszych powojennych piosenkarek i do tego pochodzi z naszego miasta. Powinniśmy pamiętać o takich osobach, ikonach Szczecina. My się często chwalimy szczecińskimi produktami, jak junak czy paprykarz, a zapominamy o ludziach. Przez ten spektakl chcemy, żeby ludzie złapali pewien klimat. To rzeczywiste społeczności, a nie wirtualne tworzą pewien klimat.

– Powiedziałeś kiedyś, że w muzyce ważne są teksty. Czy teksty Heleny Majdaniec są w jakiś sposób szczególne?
– Nic się nie zmieniło od czasów Heleny Majdaniec. Treść jest treścią, puenta jest puentą. Wydaje mi się tylko, że dzisiaj ludzie już nie zwracają tak bardzo uwagi na teksty. Teraz nie ma autorów tekstów. Tendencja jest taka, że wykonawcy sami sobie piszą teksty i to nie wychodzi najlepiej. Wyjątkiem jest nasza Kasia Nosowska. Jest taki dziwny trend, żeby piosenki odtwarzane w radiu zasilały konto wykonawców, a nie autorów tekstów. Dlatego szanuję takich wykonawców jak na przykład Kuba Badach, który korzysta ze znakomitych tekstów Janusza Onufrowicza. Przy płycie „Jutro będzie dobry dzień” dobrze mi się pracowało z Szymonem Orłowskim, który doskonale odczuwa teksty i to słychać w jego aranżacjach.

– Jak zbieraliście wykonawców do tego projektu?
– Wszystkie osoby biorące udział w tym przedsięwzięciu to są nasi przyjaciele, którzy działają w Stowarzyszeniu Loft Art. Nie jest to przedsięwzięcie dochodowe, ale robimy to z czystej satysfakcji i miłości do muzyki.

– Z jakiej potrzeby powstała Piwnica Loft Art? Co to za miejsce?
– Miejsce nie ma znaczenia, znaczenie ma duch. Jest takie określenie jak genius loci, czyli duch. Loft Art ma być miejscem, w którym każdy poczuje tego ducha. Myślę, że pani Helena dobrze się tam czuje. Nie jest to klub otwarty, nie jest to knajpa. To miejsce, w którym spełniamy nasze fantazje muzyczne. 9 marca będzie tam koncert muzyki fusion. Przyjedzie PKS Trio. Zespół będzie muzycznie opowiadał o kobietach. Bardzo ciekawy projekt i bardzo wysoki poziom artystyczny. 17 marca po raz drugi odwiedzi nas Riffertone. To będzie koncert bluesowych ballad autorskich. To najlepiej oddaje to, co chcemy robić tam robić. Nie chcemy tego miejsca traktować jak knajpy z muzyką. Chcemy, żeby ludzie przychodzili na koncerty. Nie chodzi o zarabianie pieniędzy. Muzyka to coś więcej niż pieniądze, to wartość nieprzeliczalna.

– Tam też pojawił się projekt „Dobranoc Mr Blues” z piosenkami Andrzeja Zauchy.
– To mój autorski spektakl. Opowieść, którą snują przedmioty z życia codziennego Andrzeja Zauchy. Pomysł zrodził się z moich fascynacji muzycznych i osobowościowych . Pisząc tę sztukę stałem się jego jeszcze większym fanem. To był wielki artysta. Spojrzeliśmy z Szymonem na jego piosenki z innej strony. Staraliśmy się tak je ułożyć, żeby tworzyły pewną całość.

– Wasz Loft Art to również warsztaty z ciekawymi artystami.
– Działalność warsztatowa jest naszym potężnym konikiem. To nasz główny cel. Mamy taką misję, żeby namawiać ludzi do ciężkiej pracy, do innego spojrzenia na muzykę niż przez pryzmat bycia celebrytą. Staramy się pokazać, że muzyka to ciężka praca. Osoby, które zapraszamy, to czołówka naszych muzyków. Pokazują młodym ludziom alternatywny świat, do tego, w którym żyją. Wpajają im, że kiedyś też mogą grać na wysokim poziomie.

– Jednym z pana muzycznych wcieleń był udział w musicalu „Rent”. Jak pan to wspomina?
– Strasznie wielkie przeżycie. Przeżycie duchowe. Kontakt z fantastycznymi ludźmi. Dwa lata bajki. Chodzi o to, co udało nam się stworzyć z innymi ludźmi, o energię płynącą z widowni. Atmosfera była wyjątkowa. Od tego momentu nawiązała się moja przyjaźń z Szymonem Orłowskim i innymi.

– Jaki są kolejne plany stowarzyszenia?
– W planach mamy duży festiwal. Nietypowy, bo składający się z czterech weekendów. Uważam, że każda impreza organizowana w naszym mieście podnosi jego prestiż i ja się z tego cieszę.


Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto