Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Młody muzyk ze Szczecina gra jazz i szyje garnitury. Tytus Łajdecki zaskakuje!

Dariusz Zymon
Chociaż muzyka jest jego główną domeną, to znajduje jeszcze czas na szycie garniturów. Tytus Łajdecki, młody jazzman ze Szczecina, potrafi zaskoczyć. Niedawno oprowadził nas po świecie jazzu i stylu, dając się poznać od podszewki.

Spośród wszystkich gatunków muzycznych wybrałeś ten najtrudniejszy - jazz. Skąd ten pomysł?

- To decyzja, która kształtowała się we mnie od dziecka. Bo to na pewno nie tak, że chwyta się za instrument i gra się jazz. Jazz jest pewnym etapem, do którego trzeba dotrzeć. Pierwszym krokiem ku temu są muzyczne podstawy. Kiedy się je ma, można zacząć zapoznawać się ze sztuką improwizacji i w końcu zrozumieć czym jest jazz. Osobiście zacząłem grać jeszcze przed wybraniem się na Akademię Muzyczną w Bydgoszczy.

Przed akademią, ale w jakim wieku? Kiedy zbliżyłeś się do tego świata?

- Moim pierwszym muzycznym doświadczeniem był udział w Don-Diri-Don, Chórze dziecięcym Politechniki Szczecińskiej. Miałem wtedy 6 albo 7 lat. Następnie uczęszczałem do szkoły muzycznej I i II stopnia. Teraz przyszedł czas na akademię.

Żeby zacząć grać, potrzebny jest talent? Czy to umiejętność, którą można po prostu nabyć?
- Jeżeli ktoś „nie ma słuchu”, to na pewno będzie mu trudno nauczyć się gry na instrumencie. Myślę, że każda osoba wiążąca się z muzyką na poważnie powinna mieć w sobie to coś. Nieważne, czy mówimy o muzyku specjalizującym się w grze na gitarze, czy na saksofonie. Ten muzyczny pierwiastek jest potrzebny. Wydaje mi się, że mam talent, ale jak duży, to nie mnie oceniać (uśmiech).

Tym talentem chętnie się dzielisz, bo wiem, że pomimo młodego wieku udzielasz już lekcji gry na saksofonie.

- Udzielanie lekcji gry to również nauka dla mnie. Regularnie prowadzę je od około dwóch lat. W taki sposób ugruntowuję swoją wiedzę. Poza tym lubię to (uśmiech).

Gra jazz i szyje garnitury. Tytus Łajdecki, młody jazzman ze Szczecina, zaskakuje talentem

Celem muzyka są jednak koncerty. Co jest potrzebne, żeby regularnie występować?

- Im lepszy zespół, tym lepsze (i częstsze) koncerty (uśmiech). Bookowanie koncertów to kwestia kontaktów, jakie się nawiązuje. A o te najłatwiej podczas branżowych eventów. Istnieją również specjalne kursy i szkolenia dotyczące rynku muzycznego. Takie wydarzenia skupiają wpływowe osoby. Trzeba dużo rozmawiać, poznawać nowych ludzi. To jedna z metod - przynajmniej na początku muzycznej ścieżki. Jednak za najważniejsze uważam, umiejętności zespołu.

W jakim zespole obecnie grasz?

- Aktualnie realizuję się w duecie o nazwie jazzduo.szcz. Tworzę go razem z Alexem Markiem. Gramy dużo koncertów, głównie w Zachodniopomorskiem. Ostatnio byliśmy obecni na Festiwalu Wina na Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie. Mieliśmy też przyjemność grać kilka razy z Sylwestrem Ostrowskim oraz muzykami z Łodzi i z Warszawy.

Które z tych występów najbardziej zapadły ci w pamięć?

- W naszej okolicy jest mało eventów jazzowych i są dość rozsypane. Żeby je skompletować, trzeba się sporo najeździć. Ale czasem warto. Dobrze pamiętam występ podczas konkursu fundacji Generator Sztuki - otrzymałem wtedy wyróżnienie. W zasadzie jestem zadowolony z każdego koncertu, na którym widać reakcję publiki. Lubię też grać z ludźmi lepszymi ode mnie. Taką okazję miałem na 75. urodzinach Szczecina. Na wydarzenie zostaliśmy zaproszeni przez Sylwestra Ostrowskiego. Graliśmy razem z Maćkiem Kondzielą, Jakubem Mizerackim oraz z perkusistą pochodzącym ze Stanów Erickiem Allenem. Bardzo cenię sobie eventy, w których mogę pracować z ludźmi zza granicy, mogę się od nich dużo nauczyć, poznać ich kulturę. Miałem też przyjemność spędzić dzień z absolutnym mistrzem saksofonu Kennym Garrettem. Nie tylko obserwowałem jego warsztat, ale też zamieniłem z nim kilka zdań (uśmiech).

Wspomniałeś o tym, że nie ma za wiele jazzowych eventów w naszej okolicy. Czy według ciebie Szczecin to dobre miejsce dla młodego muzyka?

- Dzisiaj większość rzeczy dzieje się w internecie. Sam staram się tworzyć tam treści i je udostępniać. Mimo tego uważam, że Szczecin to miasto dające szansę na rozwój. Największym jego problemem jest... położenie geograficzne. Najprościej mówiąc - jest od nas wszędzie daleko. To tworzy pewną barierę.

Według ciebie to jak się wygląda, a może dokładniej - jak się ubiera, wpływa na zainteresowanie muzykiem?

- Styl w muzyce to bardzo ważna sprawa. Bez charakterystycznego stylu można łatwo zginąć wśród innych, którzy chcą być lepsi niż ty. Zdarzają się przypadki, kiedy ktoś kto ma mniejszy talent, ale wyróżnia się wyglądem oraz zachowaniem i osiąga większy sukces od osoby, która ma większy talent, ale nie przykłada wagi do wyglądu. Nie jestem zwolennikiem udawania i kreowania na siłę oryginalnego wizerunku. Trzeba znaleźć swój styl i go rozwijać.

Dlatego zacząłeś przygodę z krawiectwem?

- Odzież oferowana w sklepach sieciowych bardzo często jest słabej jakości. Natomiast żeby ubrać się w sklepach oferujących dobre jakościowo ubrania, trzeba zostawić potężną ilość gotówki. Złotym środkiem okazało się szycie garderoby. Mogę w ten sposób określić krój i fason. Szycie pozwala mi nosić ubrania bardzo dobrej jakości materiałowej, jak i wizualnej.

Czy nie bałeś się zmierzyć ze stereotypem, że krawiectwem zajmują się kobiety?

- Nie boję się tego stereotypu, wręcz staram się z nim walczyć. Znaczna część mistrzów krawiectwa, takich, którzy potrafią uszyć garnitur od zera, to mężczyźni. Nawet w Polsce większość pracowni krawieckich zarządzana jest przez mężczyzn, można tu wymienić takich mistrzów jak: Krupa & Rzeszutko, Zaremba, Tomasz Ossoliński czy Jerzy Turbasa.

Pochwal się, co potrafisz uszyć.

- Zajmuję się krawiectwem ciężkim. To krawiectwo nazywane tak przez to, że ubrania składają się z wielu warstw. W rezultacie są cięższe, ale i trwalsze. Szyję głównie garnitury, zaliczamy do tego: płaszcze, kamizelki, spodnie, marynarki.

Ile trwa produkcja takiego garnituru?

- Osobiście szyłem marynarkę dla Sylwestra Ostrowskiego. Ten projekt udało mi się sfinalizować w tydzień - co jest świetnym wynikiem. Sam proces szycia całego garnituru to 56 godzin. Do tego należy doliczyć jeszcze potrójne ściąganie miar. Podsumowując, cały proces trwa zazwyczaj trzy tygodnie.

Brzmi to jak sporo pracy (uśmiech). A skoro o pracy mowa, zdradź nam jeszcze, co zaplanowałeś na grudzień?

- Aktualnie piszę materiał, który mam nadzieję niedługo nagrać. Będzie to moja pierwsza EP-ka. Jest to projekt, co do którego przykładam aktualnie bardzo dużo uwagi. Ubraniowo zaczynam pracę nad trzema marynarkami i jednym płaszczem. Więc owszem, to będzie pracowity miesiąc.

M.IN. W TYCH WYDARZENIACH BRAŁ UDZIAŁ TYTUS ŁAJDECKI:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto