Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sukces "Skrzypka na dachu" i klapa akustyków

szolek
szolek
W niedzielny wieczór mieliśmy przyjemność obejrzeć w Teatrze Letnim powrót „Skrzypka na Dachu” na szczecińską scenę. Wszystko byłoby ok, gdyby nie akustycy...

Po długiej nieobecności, kiedy to był wystawiany w „Operze na Zamku”, spektakl został wystawiony przez prywatny teatr „La Fayette”. Wspaniała praca reżysera musicalu,  Iwony Faj oraz kapitalne wykonanie artystów nagrodzone zostały owacjami na stojąco przez blisko 2 tysiące osób! 

Lubiany musical Jerrego Bocka jak zawsze zawładnął publicznością. Ireneusz Naguszewski w roli Tewiego i Małgorzata Iwańska jako jego żona Goude otrzymali zasłużone gromkie brawa. Wszyscy wykonawcy wychodzili do ukłonów kilkakrotnie. Nic w tym dziwnego, bowiem wystąpili tam najlepsi soliści operowi oraz aktorzy teatralni.

Najlepsi śpiewacy, aktorzy, muzycy i niestety najgorsza firma nagłośnieniowa.
Od samego początku spektaklu pojawił się problem z mikroportem głównego bohatera. Niestety, na tym nie koniec. Mikroporty źle zamocowane i bardzo słabej klasy powodowały okropne wrażenie huku wywoływanego przez oddech i poruszanie się artystów. Kolejny, mikroport solistki przerywał. Nie naprawiono go ani nie wymieniono do końca spektaklu, nawet mimo 20-minutowej przerwy! Mało? Solista grający Leizora Wolfa również wyszedł bez sprawnego mikroportu i w ten sposób akustycy zepsuli kolejną fantastyczną i przekomiczną scenę! Pod koniec tejże sceny mikroport nagle włączył się… Żaden z mikroportów - co przy spektaklu teatralnym jest niedopuszczalne - nie był wyłączany przez akustyka po zejściu solisty ze sceny, co powodowało dalsze atrakcje zza sceny, mimo że sami artyści starali się robić wszystko aby temu zapobiec.

Akustycy dali niestety pokaz całkowitego braku profesjonalizmu. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że lepiej nagłośniłby spektakl zupełny amator! Widać dla akustyków czterogodzinna próba albo nie wystarczyła, albo też przyjęli, iż na spektaklu już pracować nie muszą i całą pracę wykonali na próbie. No cóż, pójście na taką łatwiznę może jest możliwe na jakimś rockowisku...

Jednak co tu dużo mówić o braku profesjonalizmu akustyków, kiedy sam szef firmy nagłaśniającej na samym początku spektaklu poinformowany przez agencję artystyczną o problemach, obiecał zaraz przyjechać… i nie pojawił się do końca. Najciekawszym jednak jest fakt, iż firma nagłaśniając tenorów Opery na Zamku nie popełniła żadnych błędów. Lepiej się wtedy przyłożyli do pracy, czy też może chodzi o wykończenie konkurencji Opery na Zamku, jaką z pewnością jest teatr La Fayette? Jeśli to drugie, to jednak publiczność nie dała się w tą intrygę wmanewrować, na co najlepszy dowód w owacjach na stojąco.


od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto