MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Przezywają sędziów i robią im zdjęcia

GJ
GJ
Nie straszny im deszcz ani burze. Od niemal 3 miesięcy protestują przed drzwiami sądu okręgowego. Nie odejdą, póki nie przyjedzie tu minister sprawiedliwości. I pasjami rozwiązują krzyżówki.

Najdziwniejszy protest w Polsce trwa już 80 dni. Co można w tym czasie zrobić? Okrążyć świat, jak Willie Fogg z powieści Juliusza Verne’a. Tyle trwa dostawa zamówionych, hurtowych ilości towarów z Chin (i to razem z produkcją!). Grupa szczecinian postanowiła spożytkować ten czas inaczej. Od 23 czerwca bez przerwy koczują przed siedzibą wymiaru sprawiedliwości. Uważają, że zostali poszkodowani przez polskie sądy. Mówią też, że szczecińscy sędziowie działają na podstawie nielegalnych delegacji.

Apelowali w Radiu Maryja
Wrześniowe chłody nie robią na protestujących większego wrażenia. Przy wejściu do sądu poustawiali rozkładane krzesełka. 24 godziny na dobę są przez kogoś zajęte. Przed tymczasowym miejscem zamieszkania ustawili samochody. Na papierowych tablicach wypisane są nazwy miast, które rzekomo popierają protest. Lublin, Gniezno, Kłodzko i Świdnica to tylko niektóre z nich.

- Będziemy protestowali do skutku – mówią poszkodowani. – Nie znikniemy, dopóki nie przyjedzie minister sprawiedliwości.

Wygląda więc na to, że okupacja sądowego przedsionka jeszcze trochę potrwa. Po 80 dniach protestem interesują się bowiem już tylko protestujący i ich rodziny. Przechodnie, pracownicy sądu oraz media zdążyli się przyzwyczaić. Nie pomaga nawet ułożony przed wejściem do gmachu wymowny krzyż ze zniczy, wewnątrz którego ustawiono kwiaty. Jest też księga, do której wpisywać mogą się wszyscy poszkodowani przez sądy na całym świecie.

Apel skierowany do rodaków za pośrednictwem Radia Maryja jakoś rozszedł się po kościach. Szefowa protestujących, Julia Jarosz, w jednej z audycji żądała wręcz powołania komisji śledczej. Słuchacze mieli wysyłać listy w tej sprawie do prezydenta. Wszystko na nic...

Sędziowie się cieszą
Piątek, godzina 15.30. Pracownicy sądu kończą pracę i opuszczają budynek. Wychodzą przeciskając się między protestującymi.

- Nie przeszkadzają wam ludzie, którzy koczują przy wejściu do sądu? – pytamy.

- Nikogo nie zauważyłam – odpowiada ironicznie zapytana prawniczka. – Nie zwracamy już na nich uwagi. Jak lubią, niech siedzą. Nic tym nie zdziałają. Jak można traktować poważnie kogoś, kto twierdzi, że sekretarki wydają wyroki?

Podchodzimy tym razem do mężczyzny. Nie chce się przedstawić, ale jest rozbawiony sytuacją nie mniej niż jego koleżanka.

- W godzinach pracy na szczęście nie muszę na nich patrzeć, mamy okna z drugiej strony – opowiada roześmiany. – Trochę jednak przesadzają. Wyzywają niektórych sędziów, robią im zdjęcia. Nie wszystkich, mają kilku upatrzonych. Na tablicach wywiesili dokumenty z ich nazwiskami i obelgi – tak być chyba nie powinno.

Nie wyniosą się
Przedstawiciele sądu do tej pory nie przejmowali się koczującymi. Cierpliwość skończyła się kiedy protestujący na tablicach wypisali ich nazwiska i porównali do przestępców.

- Prezes sądu okręgowego przesłał do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa – powiedziała nam sędzia Elżbieta Zywar. – Dotyczy zniesławienia. Na tablicy umieścili nazwiska czterech sędziów. Obok nich znalazły się obraźliwe porównania.

Sędzia Zywar przyznaje, że poza tym nie sprawiają większych problemów. Nie brudzą, bo mają przenośną toaletę. Nie skarżą się także przechodnie. Dokuczają jedynie kilku sędziom: przezywają, robią im zdjęcia.

- Nie rozumieją, że tym protestem nie osiągną absolutnie niczego – mówi Elżbieta Zywar. – Jeśli w takim zachowaniu widzą swój sposób na życie – niech siedzą do oporu. Mają jakieś swoje postulaty, lecz nie wiadomo o co w nich chodzi.

Jednym z warunków zakończenia protestu jest wizyta przed sąd okręgowym ministra sprawiedliwości. Kolejnym - unieważnienie wyroków protestujących.

- Wyroki przeszły przez wszystkie instancje odwoławcze. Ci ludzie stosują szantaż emocjonalny. Nie docierają do nich tłumaczenia odnośnie obowiązującej procedury – dodaje sędzia.

Ale protestujący są zdeterminowani. Któregoś weekendu młodzież w drodze do pubu obrzuciła ich wyzwiskami.|

- A oni zwalili wszystko na sędziów – mówi Elżbieta Zywar. - Posądzono nas o nasyłanie swoich bojówek.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Katastrofa śmigłowca z prezydentem Iranu. Co dalej z tym krajem?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto