Pani Małgorzata z Pogodna ma szczęście do zagubionych psów. W sumie znalazła ich już około 40. Większość z nich znalazła swoich właścicieli lub nowych opiekunów. Wieczorem 24 czerwca pani Małgorzata wyszła podlewać ogródek przy domu przy al. Wojska Polskiego. Po chodniku biegała ruda spanielka.
- Bardzo się bała, widać było, że jest bez opieki. Pobiegłam za nią – opowiada kobieta. - Wbiegła w zaułek i tam udało mi się ją zatrzymać. Broniła się. Szybko okazało się, że ma na ciele 16 kleszczy i zapalenie spojówek. Skontaktowałam się z Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami i piesek znalazł się pod opieką weterynarza.
Zobacz też: Szukamy domu dla Nomi
Suczka szybko zadomowiła się u pani Małgorzaty, jednak ta ma jeszcze dwa swoje psy, też znajdy. Nie mogła zachować Nomi. Nie miała serca oddać Nomi do schroniska, więc cały czas opiekowała się nią i szukała właściciela. Poprosiła nas o pomoc. Opisaliśmy historię spanielki i podaliśmy kontakt do opiekunki.
Kiedy gazeta trafiła do domu pani Ewy zaczęła się dyskusja nad losem suczki. Postanowiła ją zobaczyć.
- Pojechaliśmy całą rodziną – wspomina pani Ewa. – Poszłam z nią na spacer, potem zaczęłam przyjeżdżać codziennie po pracy z biszkoptami i innymi smakołykami. Okazała się kochanym pieskiem. Kiedyś, kiedy byłam mała też miałam spaniela. To był ukochany pies taty, do dziś kiedy o nim wspomina kręci mu się w oku łza.
Pani Małgosia z mamą skrupulatnie sprawdzały każde zgłoszenie. Spotykały się z ludźmi, którzy chcieliby adoptować Nomi.
- Uznałyśmy, że u pani Ewy będzie jej najlepiej – mówi pani Barbara, mama pani Małgorzaty. – Po artykule w gazecie pojawiło się mnóstwo propozycji, ale trzeba było podjąć decyzję komu powierzyć Nomi.
Kiedy pani Ewa przyjechała po Nomi, zabrała ją do samochodu. Suczka była zdezorientowana.
- Wskoczyła na miejsce kierowcy i zaczęła na mnie szczekać – wspomina z uśmiechem pani Ewa. – Przekupiłam ją biszkoptami, bo wiedziałam, że je uwielbia. Sunia warczała i była niespokojna. Kiedy przyjechałyśmy do domu rodzice bardzo się ucieszyli na jej widok, nie można było jednak bardzo się do niej zbliżać i mówić. Musiała osowić się z otoczeniem. Choć bywała u nas w domu, to była dla niej zaskakująca sytuacja. Potem cały dzień chodziła za mną krok w krok. Tak jest do dziś.
W domu pani Ewy mieszkają jeszcze dwa koty. Kiedy pojawiła się spanielka właściciele zauważyli rywalizację między zwierzętami. Kotki Zuzia i Lili, nie chciały spać w domu. Powoli jednak relacje się poprawiają a spanielka traktuje kotki jak kompanki do zabawy. Pani Ewa ma uczulenie na koty, nie mogą wchodzić do jej pokoju. Kiedy pojawiła się Nomi nie miała serca zostawiać ją przed drzwiami.
- Pewnego dnia wskoczyła do mojego łóżka, położyła głowę na poduszce – dodaje pani Ewa. – Jak mogłam ją wyrzucić? Wyglądała tak słodko. W efekcie śpi teraz ze mną każdej nocy. Zaskarbiła sobie moją miłość. Kiedy wracam z pracy wszystkie troski i zmartwienia znikają, kiedy pojawia się Nomi, choć muszę powiedzieć, że ma swoje humory, jest temperamentna. -Widać, że suczka boi się kabli. Ucieka nawet przed ładowarką do telefonu. Może wcześniej była bita. U nas ma do zabawy maskotki, lubi ślizgać się na dywanie. Chodzi za mną krok w krok. To jest urocze. Swoim zachowaniem rozkrusza serca.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?