MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków: prawo własności ponad dramatami lokatorów

Katarzyna Janiszewska
Lokale dostaną tylko najbardziej potrzebujący. Eksmisja czeka jeszcze wielu krakowian.

Historia brutalnie eksmitowanych krakowianek: 70-letniej Marii Michty i 82-letniej Marii Kozieł, która stoi przed wizją utraty zajmowanego od ćwierć wieku mieszkania, poruszyła mieszkańców Krakowa.

Teraz głos w sprawie postanowił zabrać Wydział Mieszkalnictwa Urzędu Miasta. Ale nie powiedział nic nowego. Na wczorajszej konferencji urzędnicy potwierdzili jedynie, że nie pomogą, bo nie mogą. Takie są przepisy i koniec kropka.

Katarzyna Bury, dyrektorka Wydziału Mieszkalnictwa, uważa, że Kraków i tak robi więcej niż inne gminy, by pomóc osobom z trzyletnim wypowiedzeniem. - To najliczniejsza grupa beneficjentów naszej pomocy - przekonuje. - Uchwała Rady Miasta z 2006 r. wprowadziła dla nich nowe, korzystniejsze kryteria przy staraniu się o lokal. Teraz rusza konkurs ofert na wynajem pustostanów w centrum miasta, skierowany właśnie do osób z trzyletnim wypowiedzeniem - wylicza.

Filip Szatanik, szef biura prasowego UMK, podkreśla, że gmina może pomóc tylko tym najbardziej potrzebującym i bezradnym. - Na co dzień stykamy się z ludzkimi tragediami - mówi. - Osoby chore, samotne, bez pieniędzy nie mają możliwości zapewnienia sobie mieszkania. Ale pani Michta ma rodzinę, która może i chce ją wesprzeć. A pani Kozieł jest współwłaścicielką nieruchomości, którą może sprzedać i zaspokoić swoje potrzeby mieszkaniowe.

Eksmitowana kobieta widzi to inaczej. - Nie po to pracowałam przez lata i płaciłam podatki, żeby teraz mieszkać z córkami - kwituje Maria Michta. - One mają swoje rodziny, a ja nie chcę się do nich mieszać.
Przeprowadzki nie wyobraża sobie też Maria Kozieł. - Dom w Strzelcach Małych, który mi zaproponowano, nie nadaje się do zamieszkania. Jak sobie poradzę sama, 50 kilometrów od Krakowa? Syn mieszka z rodziną w malutkiej garsonierze, u niego też się nie zmieszczę.

Jadwiga Tajchman, prezeska Stowarzyszenia Krakowska Grupa Inicjatywna Obrony Praw Lokatorów, denerwuje się, że urzędnicy zasłaniają się prawem i umywają ręce. - Rozmowa z nimi to jak odbijanie się od muru. A przecież przepisy można interpretować różnie - podpowiada. - Poza nimi są żywe sytuacje. Jak można kazać starszemu człowiekowi wyjść z mieszkania, zostawić dorobek całego życia?

Nie przekonuje jej wybiórcza pomoc władz miejskich. - Tym, których los rzucił do gminnych lokali, pozwala się wykupić je za bezcen - zauważa. - Dla lokatorów kamienic prywatnych, z trzyletnim wypowiedzeniem, tworzy się bezsensowne kryteria. Żeby zapłacić czynsz, muszę zarabiać 1200 zł. To dyskwalifikuje mnie w staraniu się o lokal od gminy. I gdzie tu konstytucyjna równość?

Dodaje, że lokatorów sprawdza się co do złotówki, a tymczasem nikt nie weryfikuje właścicieli, tego, w jaki sposób weszli w posiadanie kamienicy, czy zamierzają w lokalu mieszkać, co jest podstawą, by mogli wypowiedzieć najem dotychczasowym mieszkańcom.

- Próbowaliśmy sprawdzać właścicieli, ale sąd nie uwzględnia naszego stanowiska - tłumaczy dyrektor Bury. - Nie mamy podstaw prawnych do takiej ingerencji, bo obowiązuje święte prawo własności.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kraków: prawo własności ponad dramatami lokatorów - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto