MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Pies sprawcą dramatu, ale winni są ludzie

Redakcja
W sobotę w okolicach działek przy ul. Emilii Plater doszło do tragedii. Trzyletni kaukaz kilkakrotnie zaatakował mniejsze zwierzęta. – Mój Dyzio nie miał szans - opowiada pani Sylwia, która straciła swojego pupila. Mieszkańcy boją się teraz wychodzić na spacery

Pani Sylwia w sobotę wybrała się do znajomej ze swoim pieskiem –Dyziem. Poszła na skróty, pomiędzy działkami w pobliżu ul. Królewicza Kazimierza. Zauważyła biegającego, wielkiego psa, dlatego przyspieszyła kroku. Niestety wielki kaukaz rzucił się na maleńkiego psa.

- Ciągnął go, jakby chciał rozszarpać, pożreć – opowiada ze łzami w oczach pani Sylwia. - Krzyczałam, próbowałam go odciągnąć, byłam przerażona. Wyrwałam go, niosłam na rękach, było mnóstwo krwi, pies już ledwo dyszał. Jedna wizyta u weterynarza, druga i okazało się, że nie ma już dla niego ratunku. W ciągu kilku sekund straciłam Dyzia.
Krzyki pani Sylwii w sobotę słyszała pani Edyta Kasperczyk, właścicielka Rocky’iego, yorka. O tym, co się stało, dowiedziała się kilka dni później.

- Na pewno nie będę tamtędy już chodziła – opowiada pani Edyta. – To jest przerażające. Jeśli zaatakował psa, to na pewno mógł też zaatakować człowieka.
W sobotę z labradorem Maksem spacerowała też Ewa Ciecierska, a później jej syn Dorian.
- To przecież mógł być Maks, był na dworze dosłownie kilka minut wcześniej - opowiada pani Ewa. – Te kaukazy to na prawdę bardzo niebezpieczne psy. Kiedy przechodzi się obok działki bardzo szczekają

Pani Sylwia zawiadomiła policję i złożyła zeznania. Okazało się, że tego dnia pies zaatakował kilkakrotnie. Rzucił się na innego małego psa i jego właścicielkę. Kobieta także zawiadomiła policję, ponieważ została podrapana przez zwierzę. Jeden z działkowiczów opowiedział nam, że pies rzucił się też na jego kota.

- Nie wiedziałem co robić, bo ten pies rzucał kociakiem na wszystkie strony – mówi pan Czesław. – Chciałem odgonić parasolką no i chyba poskutkowało. Kot przyszedł później do mnie jeszcze tylko raz, cały pokiereszowany. Nie wiem, czy przeżył.

Kaukazy to niebezpieczne psy. Owszem, doskonale sprawdzają się jako stróże, ale muszą mieć dużą powierzchnię do wybiegania się.

- Działka to nie jest dobre miejsce dla takich psów, zwłaszcza, jeśli nikt tam nie mieszka i zwierzęta nie są pod stałą opieką – mówi Bogumiła Kuźmin z ośrodka szkolenia psów „Mrok”. – Kolejna sprawa, że psy nie powinny chodzić bez smyczy. Jeżeli te psy osiągnęły już dojrzałość i posmakowały wolności, to nikt nie może poręczyć, że znów nie spróbują uciec i nie zaatakują. A uciec to one potrafią, kaukazy doskonale się wspinają.

Okazało się, że pies, który w sobotę biegał w okolicach ogródków działkowych to Misiek, którego pani Barbara, działkowiczka adoptowała ze schroniska kilka tygodni temu.

- Był to kaukaz, który w dokumentach miał zapisaną adnotację o tym, że może być agresywny – mówi Anna Kiepas – Kokot z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.- Nie byliśmy zadowoleni z tej decyzji, ale opiekunka uparła się. Pani Barbara znana jest z tego, że ma dobre serce dla zwierząt i opiekuje się nimi, ale nie zawsze robi to mądrze.
- Misiek nie rzuca się na ludzi - mówi Barbara, opiekunka zwierząt. – Może być agresywny jedynie w stosunku do psów, które puszczane bez smyczy drażnią go pod furtką. Tak pewnie było i tym razem, dlatego zrobił dziurę w płocie. Nie chcę go bronić, sama jestem wstrząśnięta i bardzo to przeżywam. Zginął piesek, ale do póki nie otrzymam dowodów, że winny jest mój pies – nie uwierzę. Po tej sytuacji dobrowolnie zawiozłam psy do schroniska, dostarczyłam świadectwa szczepień policji. Nadal chcę się nimi opiekować i mam zamiar zabezpieczyć płot jeszcze lepiej. Chciałabym się spotkać z poszkodowaną, spróbować zrekompensować stratę, najserdeczniej wszystkich przepraszam.

Pani Barbara dostała 200 złotych mandatu za nieostrożność przy opiece nad psami.

- Dobrze znamy panią Barbarę i wiemy, że kocha zwierzęta a w szczególności psy rasy kaukaz – mówi Katarzyna Hermanowicz, kierownik szczecińskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt. – Duży mieszaniec kaukaza trafił do nas z interwencji. Był poddany kwarantannie, zachowywał się dobrze i został skierowany do adopcji. Wiedzieliśmy, że takie psy mogą być mimo wszystko agresywne, dlatego kazaliśmy podpisać pani Barbarze pismo, w którym bierze na siebie odpowiedzialność za opiekę nad agresywnym psem. W schronisku nie dał po sobie poznać agresji, w przeciwnym wypadku zgodnie z przepisami mógłby zostać poddany eutanazji.

- Teraz dwa kaukazy są u nas na obserwacji pod kątem wścieklizny – dodaje Hermanowicz. Kwarantanna trwa dwa tygodnie, ale policja zakazała ich wydawania aż do momentu podjęcia decyzji w tej sprawie.

Policja w takiej sytuacji może właściciela psa ukarać mandatem i pouczeniem.
- Kara pieniężna nie wystarczy w tym przypadku – mówi pani Sylwia. – Nie chcę nikomu robić na złość, ale uważam, że trzeba zrobić wszystko, żeby taka sytuacja się nie powtórzyła. To nie zwróci życia Dyziowi, ale może dzięki temu nie dojdzie więcej do tragedii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak kupić dobry miód? 7 kroków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto