Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy: Fenomen Bridget Jones, czyli pozwól sobie być nieperfekcyjnym

Bogna Skarul
Szczecińska psychoterapeutka Anna Borkowska mówi nam, dlaczego literacko-filmowa bohaterka spoza naszego świata, zyskała tak dużą popularność wśród polskich kobiet.

Jesteśmy w przededniu premiery filmowej trzeciej części przygód Bridget Jones. Poprzednie zdobyły ogromną popularność. Właściwie dlaczego?
- Książki, a później ich ekranizacje, to były opowieści o współczesnych kobietach i ich rzeczywistych potrzebach. Mówiły, że można żyć inaczej. Że można być trochę bardziej niezależną, że nieporadność też jest czymś, z czym można próbować sobie radzić. Że poszukiwanie partnera, takie nawet rozpaczliwe, jest w tej chwili stałym elementem rzeczywistości. A poza tym można to wszystko przeżywać ze sporym dystansem do siebie.

Autorką książki jest Brytyjka. Na wyspach żyje się jednak w trochę innych realiach niż w Polsce. A jednak Polki zakochały się w Bridget Jones.
- Na pewno różnimy się od Brytyjek, ale nie w sposobie przeżywania świata. Kobiety na całym świecie pod tym względem są podobne. Pamiętam, że kiedy książka Helen Fielding pojawiła się w Polsce, to pierwsze reakcje wcale nie były entuzjastyczne. Książkę przyjęto raczej z przymrużeniem oka. Budziła wiele radości, ale to była radość trochę prześmiewcza.

Dlaczego?
- Bo opowiadała o bohaterce nie z naszego świata. W miarę upływu czasu spojrzenie się zmieniło. Pamiętam rozmowę towarzyską, kiedy jeden z moich znajomych powiedział, że Bridget Jones dziesięć lat temu była śmieszna, a teraz jest bardzo realna. Chyba musiał minąć ten symboliczny czas, by temat z książki można było przenieść do Polski i że u nas też zacznie działać. Polki stały się przez ten czas może trochę mniej rodzinne, a bardziej niezależne.

Jedną z podstawowych różnic między Bridget Jones i jej polskimi odpowiednikami jest jednak poczucie bezpieczeństwa, związane choćby z pracą i mieszkaniem. Bridget ma pracę i ma mieszkanie. Dla Polek był to jednak luksus.
- W tych sferach także się dużo zmieniło. Pamiętajmy, że książka powstała w połowie lat 90. ubiegłego wieku. Teraz widać wyraźnie zmianę trendu. Polki coraz częściej wolą wynajmować mieszkanie, nawet z koleżankami, niż mieszkać u rodziców. To zaznaczanie swojej niezależności.

To się zmieniło. A co z kaloriami? Liczymy je nadal?
- Ja nie liczę. Ale rzeczywiście jest tak, że coraz więcej z nas zaczyna je liczyć. Był taki moment, i to całkiem niedawno, że funkcjonowało przyzwolenie społeczne na siebie taką jaką jestem. Teraz coraz częściej oczekiwane są bardzo wysokie standardy. I dziewczyny szlifują formę. Ćwiczą, machają rękami i nogami, stosują różne diety. Miałam nawet ostatnio refleksję, kiedy zobaczyłam w jednym z centrów handlowych biegnące ze słuchawkami w uszach na bieżni młode dziewczyny - przecież bieganie na bieżni, kiedy jest ładna pogoda, to absurd. Ale walka z kaloriami to dla nich jakiś przymus, bo tego od nich się oczekuje.

Ale przecież Bridget Jones jednak trochę przeciwko kaloriom się buntuje.
- Nie jestem pewna, czy Bridget rzeczywiście buntuje się przeciwko temu. Bo niby tak, ale jednocześnie wciska się w za małe o kilka numerów ubrania. Może zdaje sobie sprawę, że to nie do końca dla niej, ale nie ma wystarczającej siły, aby być sobą. I to jest smutne. Bo nagle okazuje się, że ma zupełnie inne potrzeby, ale w konfrontacji z oczekiwaniami innych nie daje sobie rady. Toczy więc wielką walkę o bycie zaakceptowanym przez innych.

Książki przeczytało ponad 45 mln osób na całym świecie, filmy obejrzało także miliony osób. Czy to świadczy o uniwersalności problemów Bridget Jones?
- Mam nadzieję, że nie.

Dlaczego?
- Bo mam nadzieję, że na świecie są kobiety, które mają większą zgodę na realizację swoich pragnień i marzeń, niż na realizację marzeń i pragnień innych ludzi. Bo książka i film, to opowieść o wielkiej walce ze sobą. Z drugiej strony, dzisiejszy świat wymaga od kobiet rzeczy, które nie do końca są zgodne z ich naturą.

A to ciekawe...
- Ja na przykład lubię dobre jedzenie i nie wyobrażam sobie, że miałabym się ograniczać, bo świat tego oczekuje. Że muszę wprowadzić jakąś dietę, bo za tydzień czy dwa mam imprezę w pracy i muszę koniecznie zmieścić się w jakąś kieckę. Dla mnie to niedopuszczalne. Natomiast to, jak Bridget próbuje sobie z tym problemem radzić, jest przecudowny i przezabawny. I właśnie to daje dużo ciepła i uroku całej sytuacji. Może więc to być trochę smutna walka z akceptacją, ale także wielka nadzieja, że nie jest się samą z problemami. Że to tak jest, że inne kobiety także stawiane są wobec takich oczekiwań.

Pierwsze dwie części opowieści o Bridget dzieją się ponad dwie dekady temu. Bohaterka jest samotna, szuka męża, nie ma dziecka. Ale ma już ponad 30 lat. Czy to była zapowiedź trendu na późne macierzyństwo?
- Myślę, że tak. Okazało się nagle, że wiele spraw dotyczących kobiet zaczęło być możliwych. Kobiety właśnie wtedy zaczęły być bardziej otwarte na swoje życie zawodowe i macierzyństwo przestało być jedynym przeznaczeniem czy powołaniem w kobiecości. Kobiety zaczęły się same odkrywać w innych sferach. Zaczęły sobie dawać prawo aby zaistnieć nie tylko rodzinnie.

- Ten trend się utrzyma, czy może znowu się odwróci?
Myślę o tym zupełnie inaczej. Chodzi chyba teraz o to, aby kobiety zaczęły dążyć do tego, aby być szczęśliwe. Jak będą się realizować - czy przez rodzinę, związek, studia, pracę, samotność czy podróżowanie, to będzie ich wybór. Natomiast źle jest, jak to społeczeństwo wyznacza kobietom role w jakich mają się odnaleźć, a nie kobiety decydują o tym, co jest dla nich najważniejsze.

Ale dlaczego tak się dzieje?
- Bo kobiety nie mają czasu aby siebie posłuchać. Trzeba wiedzieć, czego się od siebie chce i zgodzić na nierealizowanie oczekiwań innych. Dzisiaj to jest odrobinę bardziej możliwe, ale ciągle jeszcze odległe.

Dlaczego?
- Wiele osób - kiedy zaspakaja potrzeby innych - otrzymuje wielki feedback. I to zaczyna się bardzo wcześnie. Ciągle żyjemy w świecie, gdzie grzeczna dziewczynka jest ładna. A dziewczynka niegrzeczna nie jest już taka ładna. Dla dziewczynki ciągle są przypisane konkretne role. Przykład? Jakiś czas temu w jednym z centrów handlowych zobaczyłam dziewczynki, które przygotowywały się do występów. Miały tańczyć na scenie. Były tak ubrane i umalowane jak dorosłe kobiety, a miały 7, może 8 lat. To dzieci, a my wciskamy je w role dorosłych. Pokazujemy im, że to dorosłym mają się podobać, a nie sobie. Bo może one w tym wieku niekoniecznie chciałyby tak wyglądać. Bo piękno oczami dziecka jest zupełnie inne niż oczami dorosłych. To jest smutne. Nazwałabym to wielką fabryką oczekiwań.

Przed nami wielki znak zapytania, co będzie w trzeciej części filmu. Wkrótce premiera. Z tego co wiemy, to bohaterka rezygnuje ze stałego partnera i szuka nowego. To też pokazanie nowego trendu?
- Jeśli rzeczywiście jest tak w filmie, to tak. Rozwody są coraz bardziej akceptowane. I dziś coraz więcej ludzi rozumie, że rozstanie - chociaż jest bardzo trudnym i smutnym fragmentem związku - nie jest czymś niemożliwym. Rozumie, że nie trzeba się poświęcać. Że warto walczyć o swoje szczęście. Bo przecież często bywa tak, że my się z kimś wiążemy na zasadzie swoich wyobrażeń i swoich fantazji, a nie na podstawie rzeczywistości.

Z tego co jeszcze wiemy o trzeciej części przygód Bridget to, że ona - mimo swoich 50 lat - nie rezygnuje ze starych przyzwyczajeń i chodzi nadal na dyskoteki, pije drinki. Nie staje się stateczną matką i gospodynią.
- Dobra matka to wiarygodna matka, która daje sobie zgodę na to, że z czymś sobie nie radzi. Np. mówi dziecku, mam potknięcia i je tak i tak rozwiązuję. Uczy dzieci, że potknięcia to normalne życie i każdy ma do nich prawo.

Dla mnie jednak styl życia Bridget, to nie jest nieradzenie sobie z czymś, a raczej objaw dużego poczucia swobody.
Też tak może być. Myślę jednak, że bardziej trendem będzie przyzwolenie sobie w dzisiejszych czasach na „bycie nieperfekcyjnym”. I to jest ten trend. Na tym choćby przecież polega również sukces blogerki „Chujowa Pani Domu".

Zobacz też:
"Bridget Jones's Baby" wejdzie do kin 16 września

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto