MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Mariacka: Na szczęście to już koniec

GJ
GJ
Hałasy, głośne krzyki, huk przenoszonych maszyn o 7 rano – od kilku lat mieszkańcy kamienicy zmagają się z uciążliwym sąsiedztwem firmy.

- Prawie codziennie, już po 6 rano na dziedzińcu zbierają się pracownicy – relacjonuje pan Edward, jeden z mieszkańców kamienicy. – Są głośne rozmowy, krzyki, a nawet przekleństwa. Ale najgorszy hałas jest, kiedy zaczynają wynosić sprzęt.

Firma, która w oficynie budynku ma swój warsztat i magazyny, zajmuje się utrzymywaniem czystości w różnego rodzaju obiektach, pielęgnacją zieleni, wynajmuje kontenery, przeprowadza dezynfekcje, deratyzacje, oferuje też usługi transportowe.
 
- W magazynie przechowują cięższe i lżejsze kosiarki, taczki, quady oraz inne spalinowe maszyny – wylicza lokator. – Każdego dnia ten sprzęt przeciągany, pchany lub przenoszony jest przez dziedziniec i naszą bramę, w której znajduje się jedyne wejście do naszych mieszkań.

Jak twierdzą mieszkańcy, akustyka korytarza przenosi hałas jadących po betonie ciężkich maszyn po całym budynku. Za sprawą tych regularnych przejazdów w kilku miejscach uszkodzona jest posadzka i nowa brama wejściowa. Cały sprzęt ładowany jest na samochody transportowe, stające pod oknami mieszkańców.

- To przecież wąska, jednokierunkowa uliczka w zabytkowej części miasta – mówi pan Edward. – A czasem po kilka tych samochodów się tu ustawi, tak że nie tylko nie ma jak przejechać, ale nawet jak przejść.

Na hałasy uskarża się również pani Katarzyna. Doskwiera jej to tym bardziej, że ma małe dziecko.

- Codziennie pobudka o 6 rano – mówi. – Jak już wyniosą te maszyny, to stoją pod oknem, klną, wrzeszczą, trzaskają drzwiami. Mieszka się tu strasznie.

Cała procedura powtarza się również popołudniami. Lokatorzy stracili już cierpliwość.

- Pisaliśmy do TBS, ale usłyszeliśmy tylko, że szukają dla nich jakiegoś innego lokalu – mówi pan Edward. – Kiedy się wyniosą, nie wiadomo.

Zadzwoniliśmy do firmy, która sprawia tyle kłopotów lokatorom kamienicy by zapytać, czy jest szansa na znalezienie jakiegoś wyjścia z tej sytuacji. Okazało się, że wyjście już znaleziono.  

- Właśnie wynosimy sprzęt i do końca tygodnia opuścimy to miejsce – wyjaśnia Jan Sobierajski z firmy Romus. – Stało się tak między innymi ze względu na tarcia z mieszkańcami budynku. Znaleźliśmy lepszy lokal.

Aż się nie chce wierzyć! – nie kryli zadowolenia mieszkańcy, których powiadomiliśmy o tym fakcie. – Oby tak rzeczywiście się stało i w końcu będziemy mieli spokój.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak kupić dobry miód? 7 kroków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto