Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak budowano Teatr Letni w Szczecinie

GJ
GJ
Na budowę poszło tyle betonu, że gdy do Szczecina przyjechał premier Jaroszewicz, nakazał dokładną analizę szczegółów powstania teatru.

Teatr Letni w Szczecinie powstał w latach 30. Na obiekt składał się wtedy drewniany podest ze sceną na dole, a nad nim kilka rzędów drewnianych siedzisk. Jeśli publiczność dopisała, widzowie siedzieli na trawie bądź stali. Po wojnie w Teatrze Letnim odbywały się głównie koncerty i festyny z okazji świąt państwowych. Dopiero w latach 60. program urozmaicił Festiwal Młodych Talentów Jacka Nieżychowskiego. W latach 70. rozpoczęto budowę potężnego betonowego obiektu.

Coś więcej oprócz szarzyzny

- Grono szczecińskich społeczników-wizjonerów, skupionych między innymi w Towarzystwie Przyjaciół Szczecina, widziało potrzebę stworzenia czegoś na kształt Chorzowskiego, Szczecińskiego Parku Kultury i Wypoczynku – opowiada Bogusław Fikiel. – Stwierdziliśmy, że Szczecinowi należy się coś więcej oprócz szarzyzny.

Kiedy powstał Społeczny Komitet Budowy Parku Kultury i Wypoczynku w Szczecinie, Bogusław Fikiel stanął na jego czele. Było kilka pomysłów, jak upiększyć Szczecin, wszystkie skupiały się na Lasku Arkońskim. Jako pierwsza wygrała koncepcja stworzenia Teatru Letniego. W tym miejscu stał już stary poniemiecki teatr, było więc idealne. Projekt wykonał sławny w Szczecinie architekt Zbigniew Abrahamowicz.

- Kochał się w łukach, projektował wielkie wille z wejściami o łukowych kształtach. Ten z Teatru Letniego wzorował na filadelfijskim – opowiada Bogusław Fikiel.

Brakowało cementu

Od samego początku nie było łatwo. Projekt wzbudził wiele kontrowersji.

- To był czas, kiedy brakowało cementu. Pojawiły się głosy w mieście, że za tyle betonu można byłoby zbudować całe osiedle – wspomina Bogusław Fikiel.

Społecznicy byli jednak uparci. Budowa ruszyła szybko, choć nie bez przeszkód.

- Wszystko było jak na wariackich papierach. Nie mieliśmy żadnych funduszy, ani dotacji. Większość pieniędzy pochodziła z datków, zakładów i organizacji społecznych. Załatwialiśmy materiały i fachowców na zasadzie prośby „co łaska” – mówi Bogusław Fikiel. – Wszyscy byliśmy bardzo zaangażowani w budowę. Abrahamowicz spędzał na jej terenie całe dnie. Specjalnie zabierał ze sobą psa, bo nie chciał zostawiać go samego w domu.

Prace trwały całe dnie, a nawet noce. Przy budowie na co dzień pracowali głównie fachowcy oddelegowani z zakładów pracy, junacy OHP i wojsko. Najwięcej problemów było z wylewaniem samego łuku. Żeby projekt się udał, trzeba było użyć betonu o najwyższej wytrzymałości. Na szczęście Pomorskie Przedsiębiorstwo Budowy Elektrowni i Przemysłu z takiego właśnie betonu wylewało potężne fundamenty pod turbiny Elektrowni Dolna Odra. Nanosiły go specjalne pompy do wylewania betonu na wysokości. Aby bezpiecznie posadowić wielki łuk, wylano setki ton betonu w postaci 12-metrowych słupów w grząski grunt skarpy nad Jeziorem Rusałką.

Władze to załatwiły

W końcu po trzech latach w 1976 r. budowa się zakończyła. W drugim etapie budowy nad sceną miało zawisnąć stałe zadaszenie, jednak ze względu na skomplikowaną technologię i wysokie koszty odstąpiono od tego zamiaru. Na otwarciu zaśpiewał zespół Mazowsze.

- Nie było fanfarów, ani szampana, za to pełen teatr – mówi Fikiel. – Ludziom od razu spodobało się miejsce. Zresztą tak jest chyba do dziś.

Pewnego dnia do Szczecina przyjechał ówczesny premier Piotr Jaroszewicz.

- Polecił wyjaśnić skąd wzięliśmy tyle cementu na budowę jak określił „bizantyjskiego łuku” – opowiada Bogusław Fikiel. – Na szczęście dzięki dyplomacji władz wojewódzkich nikomu włos z głowy nie spadł.

Nowy amfiteatr przyozdobiły rzeźby Ryszarda Chachulskiego, Stanisława Biżka oraz mozaika Piotra Wieczorka, a także „Ptaki” Władysława Hasiora. W roku 2000 teatr doczekał się nowego dachu oraz gruntownego remontu widowni, a także częściowego remontu pomieszczeń podscenia. Stał się jednym z największych amfiteatrów w Polsce (4,5 tys. miejsc siedzących) i zarazem największą sceną w Szczecinie – o powierzchni 670 m kw.

Bogusław Fikiel często fotografuje obiekt.

Chodzę tam na spacery – mówi. – Podoba mi się zadaszenie nad sceną i częścią widowni, ma oryginalną i trwałą konstrukcję. Szkoda, że zlikwidowano kaskady wodne i zamieniono je w kwietniki.

Sylwia Turkiewicz

Fot. makiety
W drugim etapie budowy nad sceną miało zawisnąć stałe zadaszenie, jednak ze względu na skomplikowaną technologię i wysokie koszty odstąpiono od tego zamiaru.

Zdjęcie drugie
Dziś Bogusław Fikiel z sentymentem patrzy w przeszłość. Lubi fotografować Teatr.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto