MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dworzec to tor przeszkód dla niepełnosprawnych

Anna Kwiecień
Anna Kwiecień
Z Arturem Kieliszkiem z Fundacji Aktywnej Rehabilitacji wybraliśmy się na dworzec PKP. Sprawdziliśmy czy jest przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. Wypadł bardzo słabo.

Na dworzec wybraliśmy się samochodem. Pierwszy test - czy przed wejściem głównym są miejsca parkingowe dla niepełnosprawnych. Dojeżdżamy na miejsce. Są trzy koperty. Niestety nasza radość okazała się przedwczesna.

- Miejsca są za wąskie, ale to norma - mówi Artur Kieliszek, porusza się na wózku. - Urzędnicy myślą, że wystarczy narysować kopertę. Nie biorą jednak pod uwagę faktu że miejsce parkingowe dla osoby niepełnosprawnej musi być szersze, tak aby po otwarciu drzwi miała jak wystawić wózek.

Na szczęście wolne były dwa miejsca więc bez większych problemów udało się nam wysiąść za auta.

- Gdyby stał tu jeszcze jeden samochód nie byłoby na to szans - mówi Artur. - Musiał bym szukać innego miejsca.

Parking dla niepełnosprawnych wzorowo znajduje się kilkanaście metrów od wejścia głównego. Jest tylko jeden problem, nie ma tam podjazdu dla wózków. Aby dostać się do kas trzeba przejechać ok. 200 metrów. Podjazd dla wózków znajduje się przy kładce. Niestety nie ma przy niej wyznaczonych miejsc parkingowych. Aby się tam dostać musimy pokonać kilka krawężników i nierówny chodnik. Artur daje sobie radę ale jak mówi, mogłoby być łatwiej.

Udało się, jesteśmy na peronie, jedziemy do kas. Po drodze mijamy toaletę dla niepełnosprawnych. Jest zamknięta. Po klucz trzeba jechać do szaletu dla pełnosprawnych pasażerów, który jest kilkadziesiąt metrów dalej. Jest jednak plus dla PKP.

- Toaleta jest dobrze przystosowana - ocenia Artur.

Przed nami najtrudniejsze zadane - dostanie się na drugi peron. Pytamy się pani w informacji jak mamy to zrobić.

- Trzeba poprosić panów z przesyłek kurierskich oni na pewno pomogą - odpowiada po chwili zastanowienia.

W przesyłkach kurierskich dowiadujemy się jednak, że panowie nie mogą nam pomóc dostać się na inny peron. Mogliby jedynie pomóc przy wjeździe do pociągu. Niestety tego też nie zrobią, bo maszyna do tego służąca popsuła się kilka tygodni temu. Poza tym jak mówią, i tak mały z niej pożytek.

- Dwóch ludzi musi ją przewieźć na peron - opowiada pracownik PKP. - W jedną i drugą stronę trwa to z godzinę, głupiego robota. Łatwiej podnieść wózek i wsadzić go do pociągu.

Panowie informują nas, że aby dostać się na inny peron musimy pojechać kilkaset metrów dalej, w miejsce gdzie zaczynają się bocznice. No to jedziemy. Po kilku minutach jesteśmy na miejscu. Jest przejazd. Na słupie widnieje tabliczka informująca, że nieupoważnionym wstęp wzbroniony. Jest też znak, że przejazd jest dla osób na wózkach. Jednak można z niego skorzystać tylko pod opieką dyżurnego peronowego. Na tabliczce jest do niego numer telefonu. Dzwonimy. Nikt nie odpowiada.

Postanowiliśmy zaryzykować i sami przejeżdżamy przez tory.

- Przejazd nie jest najgorszy - ocenia Artur. - Szkoda tylko, że znajduje się tak daleko.

Jesteśmy na peronie, dotarcie tu od chwili zaparkowania przed dworcem zajęło nam ponad pół godziny. Niestety pociąg, na który chcieliśmy zdążyć już odjechał.


Zobacz na gs24.pl: Gryfice: WC problem na dworcu PKP


od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto