Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Damian Ukeje: Nie chcę być tylko chłopcem z talent show

Redakcja MM
Redakcja MM
Damian Ukeje
Damian Ukeje Andrzej Szkocki
5 lutego w sklepach pojawiła się debiutancka płyta szczecinianina Damiana Ukeje, zwycięzcy The Voice of Poland.

ALICJA WIRWICKA
[email protected]

Ukeje na stałe mieszka w Szczecinie, choć przyznaje, że ostatnio mniej jest z nim związany.

– Kiedy ktoś mnie pyta gdzie mieszkam, w Szczecinie czy Warszawie, to odpowiadam, że w pociągu albo w samochodzie – śmieje się artysta.

Ostatnie dni spędził bardzo intensywnie. Promocja płyty, która 5 lutego pojawiła się w sklepach, wymaga od muzyka pełnego zaangażowania. Koncerty, wywiady, to wszystko nie tylko pochłania czas, ale również siły

– Jestem trochę zmęczony, ale przede wszystkim bardzo się denerwuję. To ważny dla mnie czas. Jestem gościem z talent show, więc gdzieś trzeba pokazać, że nie jest to typowa produkcja z wytwórni, tylko prawdziwe rockowe dzieło.

Zauważyły go Grubasy

Ojciec Damiana Ukeje jest Nigeryjczykiem, który przyjechał do Szczecina na wymianę studencką. Damian urodził się i mieszka w Szczecinie. Tu studiował stosunki międzynarodowe, pracował także jako przedstawiciel handlowy. Ukeje muzykę kocha od zawsze, pierwsze kroki w tym świecie stawiał na scenie „Szansy na Sukces”. To właśnie w tym programie Damian został zauważony przez szczeciński zespół Fat Belly Family. Jednak kilkuletnia współpraca stoi obecnie pod znakiem zapytania.

– Na fanpage'u zespołu pojawiła się informacja o zawieszeniu działalności. To była sprawa, którą braliśmy pod uwagę od dłuższego czasu, bo ja komponowałem całe życie własny materiał, który nie do końca wpisywał się w to, co Fat Belly Family sobą reprezentowało. Nie twierdzę, że był lepszy, czy gorszy. Po prostu był inny. Kiedy pojawiła się opcja, żeby oba materiały – i mój, i Fat Belly Family – trafiły do wytwórni, okazało się, że mój jest odrobinę lepszy. Dla mnie była to wielka szansa – mówi Ukeje. – Bo jak nie teraz, to kiedy? Wiesz, kiedy wszystkie znaki na ziemi i niebie mówią, że to właśnie ta chwila, to trudno ich nie słuchać. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Niestety Fat Belly Family na pewno na tym ucierpiało. Myślę, że chłopaki rozumieją, jak jest. Z resztą mam z nimi kontakt. Zabieram ich do projektu Ukeje, wspólnie gramy. Więc na koncertach będzie można nas zobaczyć prawie w pełnym składzie.

Trzeba dawać z siebie wszystko

W przeciwieństwie do innych zwycięzców tego typu programów, Ukeje nie spieszył się z debiutancką płytą. Jak mówi, wpłynęło na to wiele czynników. Między innymi problemy zdrowotne. W zeszłym roku zapalenie opon mózgowych zabrało mu kilka miesięcy życia.

– Chciałem nad tym materiałem popracować. Miał być jak najlepszy, więc potrzebował czasu. Wszystko musiało być świadome – teksty, muzyka, smaczki na czwartym, czy piątym planie. Poza tym nie bez znaczenia były moje problemy zdrowotne, które dopadły mnie w zeszłym roku. Zapalenie opon mózgowych, stan ciężki. Dochodziłem do siebie przez trzy miesiące. Nie było wiadomo, czy uda mi się to w pełni, czy nie będę przykuty do łóżka, bo naprawdę się posypało. Ale chciałem przede wszystkim, żeby to, co w pełni jest moje, było też dobre. Nie jestem fanem rzeczy, które powstają w wielkim pędzie, bo wybrałem program. U mnie to tak nie działa. Chcę wpisać się w rynek muzyki rockowej na dłużej niż rok, a to jest środowisko bardzo konserwatywne. Nie uznają ściemy, czy półśrodków, więc trzeba dawać z siebie wszystko.

Chłopak z telewizji

Tak zwanej ściemy nie uznają również internauci, czyli najbardziej krytyczni z krytyków. Debiutancki singiel Damiana Ukeje „Bezkrólewie” spotkał się z wieloma negatywnymi opiniami, m.in. na temat tekstu, teledysku i muzyki. Co to oznacza dla człowieka, który do świata show biznesu wszedł niejako z marszu, po zwycięstwie w talent show?

– Nigdy nie brałem do siebie negatywnych opinii, o ile nie są konstruktywne. W momencie, w którym podjęliśmy decyzję wspólnie z chłopakami z zespołu o tym, że biorę udział w „The Voice of Poland” od razu wiedziałem, że wystawiam się na jakiś celownik. Nie da się podobać wszystkim i to nawet nie o to chodzi, by podobać się wszystkim. Cieszę się, że wzbudzam jakiekolwiek emocje. Źle by było, gdyby tych emocji nie było wcale.

Emocji wokół Ukeje jest wiele. Nie tak dawno zapowiadany przez muzyka ślub nie dojdzie do skutku. Ukeje zapowiada, że obecnie jego największą miłością jest muzyka. A upragnione dziecko już się pojawiło – debiutancka płyta.

– Teraz chcę się skupić na tym, nad czym pracowałem prawie dwa lata. Pod koniec miesiąca ruszamy z trasą koncertową. Zaczynamy w Olsztynie, 16 marca będziemy grać w Szczecinie. Teraz to dla mnie najważniejsze.

Praca z Nergalem

Teraz wokalista wraca do wspólnego tworzenia ze swoim trenerem z programu „The Voice of Poland” – Adamem „Nergalem” Darskim.

– Nagraliśmy wspólnie kilka kawałków w zaciszu gdańskiego studia. Około dziesięciu demówek mamy na obecną chwilę – zapowiada Ukeje. – Materiał właściwie płodzi się sam. Nic nie jest nam narzucane, tylko siadamy, bierzemy gitary na kolana i coś tam nagle powstaje od nuty do nuty. Ale nie ma tutaj ciśnienia, pośpiechu. Adam wiedział, że ja mam teraz swoją płytę, więc spokojnie. On też ma swój Behemoth, więc każdy z nas ma swoje muzyczne dziecko, a to ma być trzecie – nasze wspólne.

Jednak na to trzecie, wspólne dziecko będziemy musieli jeszcze poczekać. Jak przyznaje Ukeje, nie łatwo współpracować, gdy spotykają się dwa silne charaktery.

– Na razie dogadujemy się na stopie koleżeńskiej. Dodam, że oprócz tego, że gramy razem, to nawet się troszeczkę lubimy – śmieje się Ukeje.

Zdeklasował konkurentów

Kariera Damiana Ukeje rozpoczęła się po zwycięstwie w The Voice of Poland. Muzyk o charakterystycznym, mocnym głosie zdeklasował konkurentów i zdobył największą liczbę głosów widzów. Jednak, jak mówi Ukeje, samo zwycięstwo w programie nie daje od razu gwarancji, że wejdzie się w świat polskiego show biznesu. Najważniejszy jest pomysł na siebie.

– To chyba musi być właściwy moment, właściwy czas i miejsce. Może trochę talentu, ale i tak wszystko opiera się przede wszystkim na ciężkiej pracy. I wcale nie ma gwarancji, że się uda. Jest wielka niewiadoma. Z drugiej strony po dziesięciu latach nagle zwalniają cię z fabryki fiata, więc chyba po prostu jest różnie w życiu, niezależnie od tego co się robi. Trzeba po prostu iść do przodu.

Ukeje nie ukrywa jednak, że program dał mu szansę na wybicie się. Choć, jak przyznaje, nie uczestnicy grają tu przysłowiowe pierwsze skrzypce.

– Prowadzący to prawdziwe gwiazdy, jury jest na piedestale. Ale my w tamtej chwili byliśmy zespołem, który mało grał. Jeździliśmy na festiwale, które nawet wygrywaliśmy, ale za tym nic nie szło – mówi Ukeje. – I co? I dzięki talent show zaszliśmy trochę dalej. Ja nie mówię, że zaszliśmy na jakieś szczyty, ale jesteśmy znacznie dalej od miejsca, w którym byliśmy chociażby półtora roku temu. Teraz trzeba będzie odejść od tego kilka kroków w bok, odciąć się lekko i zbudować sobie od podstaw rynek. Ale chyba o to właśnie chodzi.

Damian Ukeje. Czytaj również:


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto