Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cierpliwość się skończyła

tkuczynski
tkuczynski
Zamiast wjazdu do firmy, Lucjan Rudnicki ma hałdę ziemi i kilkumetrowy wykop.

Budowa obwodnicy śródmiejskiej na Przyjaciół Żołnierza od miesięcy nie pozwala Lucjanowi Rudnickiemu na prowadzenie biznesu.

– Zaczęło się w czerwcu – wspomina przedsiębiorca. – Odcięto mi wyjazd z firmy. Kierownik budowy powiedział, że potrwa to najwyżej kilka dni. Od tamtego czasu minęło już pięć miesięcy.

Firma Lucjana Rudnickiego zajmuje się obróbką granitowych skał, które przerabia na nagrobki. Bez ciężarówek nie da się ani dostarczyć materiałów, ani odebrać gotowych produktów. Z kolei ciężkie auta nie wjadą do firmy przez doły i hałdy ziemi.

– Miesiące przed Wszystkich Świętych, to najlepszy sezon dla kamieniarzy – martwi się pan Lucjan.

Szacuje, że stracił 95 procent zamówień.

– Utrata dochodów nie jest jeszcze najgorsza –mówi.

Najgorsze, jak mówi, jest to, że stali klienci poszli do konkurencji. Odzyskanie pozycji przez firmę może zabrać lata. Pan Lucjan nie patrzył bezczynnie jak pada jego interes. Wiele razy rozmawiał z kierownikiem budowy, słał pisma. Za każdym razem uspokajano go, że wyjazd będzie już za kilka dni, tygodni. Dojazdu mu nie zapewniono, a robotnicy kilkakrotnie odcięli mu wodę.

– Rozumiem, że budowa wiąże się z niedogodnościami dla wszystkich – mówi. – Ale tu przecież chodzi o moje źródło utrzymania. We wrześniu wysłał pismo do prezydenta miasta. Zaproponował, żeby w ramach rekompensaty umorzono mu ratę podatku gruntowego. Wynosi ona 2200 zł. Do tej pory nie dostał odpowiedzi.

– Poszedłem miastu na rękę. Przecież przez ten czas straciłem znacznie więcej.

Piotr Landowski z Biura Prasowego Prezydenta dziwi się zarzutom przedsiębiorcy.

– Pan Rudnicki zgodził się na tymczasowy plan zagospodarowania.

- To nieprawda – odpowiada Lucjan Rudnicki. – Kto przy zdrowych zmysłach dobrowolnie zgodziłby się na upadek swojej firmy?

Urząd Miasta po kilku dniach poszukiwań potwierdził, że pan Rudnicki nie zgodził się jednak na odcięcie. - Przy tak dużej inwestycji nie można przewidzieć wszystkiego – mówi Piotr Landowski.

Mimo to miasto nie chce przyznać przedsiębiorcy odszkodowania.

Jacek Kalinowski, kierownik budowy tłumaczy, że zapewnienie firmie stałego dojazdu było nierealne od samego początku.

– Na drodze stanęła nam stacja transformatorowa, zbiornik żelbetonowy. Następnie trzeba było położyć kable, wodociąg. Tego nie da się zrobić w kilka dni.

– Czemu więc zwodzono mnie przez tak długi czas? – oburza się przedsiębiorca.

Planuje wystąpić do miasta o odszkodowanie.

Komentarz

To przestaje być śmieszne Budowa obwodnicy coraz bardziej przypomina koszmar pijanego planisty. 80-letnie staruszki przebiegające przez jezdnię w drodze na mszę, ludzie wędrujący brzegami drogi centymetry od pędzących aut, wspinaczki po hałdach ziemi. Dopóki nikomu nic się nie stanie, zapłacimy za to najwyżej brudnymi butami. Jednak pan Rudnicki za brak wyobraźni odpowiedzialnych za budowę już dziś płaci żywą gotówką. Zwróci się do sądu o odszkodowanie i najprawdopodobniej wygra. A na to odszkodowanie złożymy się my wszyscy. I właśnie tutaj cała sprawa przestaje być śmieszna.

Michał Kosewski


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto