Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zawody „Lisek i Przyjaciele” na Wyspie Grodzkiej. Ale była zabawa! WIDEO

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Zawody "Lisek i Przyjaciele" w Szczecinie.
Zawody "Lisek i Przyjaciele" w Szczecinie. Sebastian Wołosz
Około 40 chłopców i dziewczynek wystartowało w zawodach pod nazwą „Lisek i Przyjaciele”. Wicemistrz świata z OSOT Szczecin nie zaprosił na Wyspę Grodzką znanych ze światowych aren tyczkarzy, ale młodych sportowców, którzy mają szansę zostać jego następcami.

Było naprawdę dużo skakania i dużo pozytywnej energii. Jeden z chłopców nie mógł „dobrać się” do jednej z wysokości. Pierwsza próba – zrezygnował w ostatniej chwili i wbiegł na materac. Normalnie – próba spalona, ale w szczecińskich zawodach dostał kolejną szansę. I kolejną. I dopiero po czwartym podejściu – sędziowie podnieśli czerwoną flagę. Można? Można, przecież to były zawody towarzyskie, z uśmiechem. Oczywiście najbardziej uśmiechnięty był Piotr Lisek, który dzielnie wykonywał swoje obowiązki względem partnerów imprezy oraz z zapałem dopingował najmłodszym.

- To był pomysł nasz i Piotrka. My wspieramy sport od wielu lat, a Piotr to nie tylko nasz ambasador, ale i niesamowity sportowiec, wicemistrz świata, a może przede wszystkim fajny człowiek. On chciałby zostawić coś po sobie, a my go w tym wspieramy. Cieszymy się, że wspólnie przygotowaliśmy te wydarzenie na które przyjechała masa dzieciaków z Polski – mówił Konrad Kijak, dyrektora Kia Polmotor, głównego organizatora zawodów. - Chodziło przede wszystkim o dobrą zabawę, ale my chcieliśmy zapewnić profesjonalną otoczkę, taką, jaka jest na zawodach dorosłych. Niech ta młodzież pozna ten prawdziwy smak. Dziś mogli tu przyjechać zawodowcy i niczym by się te zawody nie różniły pod względem organizacyjnym. Ale zaprosiliśmy dzieci i to z nimi była ta zabawa.

- Ja jestem nazwiskiem tej imprezy, ale i współtwórcą. Głównym założeniem było to, by w tych młodych ludziach zaszczepić chęć uprawiania sportu, a mamy w naszym społeczeństwie duży z tym problem. Wiemy, że dzieciaki coraz więcej siedzą przed komputerami, nie chcą wychodzić z domów, a dzięki takim eventom zaprzyjaźniają się ze sportem – dodał Piotr Lisek.

Sceneria była bajeczna. Pogoda dopisała, wszystko było przygotowane perfekcyjnie, więc rywalizacja dostarczyła najmłodszych sporo wrażeń. Nie ma sensu podawać nazwisk najlepszych, bo i formuła tych zawodów była inna. Nie było podziału na kategorie wiekowe, a przecież różnica roku w młodym wieku potrafi zrobić wielką różnicę.

- Pomysł na tę imprezę rodził się już jakiś czas temu. Cały czas rozmawialiśmy z Piotrkiem. Zaangażowaliśmy wielu partnerów, którzy nam pomogli w tych przygotowaniach. Modliliśmy się o piękną pogodę, ale jak widać wszystko się dobrze ułożyło – stwierdził Konrad Kijak.

Gdyby było pochmurno lub po prostu jesiennie – nikt pewnie nie doceniłby walorów Wyspy Grodzkiej do takiej imprezy. A tak – przy okazji - „odkryto” te miejsca dla dużego wydarzenia sportowego.

- Wyspa Grodzka to świetna okazja, by wyjść do ludzi i pokazać skok o tyczce. Dobra zabawa, ale i aktywny odpoczynek – o to nam chodziło – podkreślał Lisek.

Sam tyczkarz swój sezon już zakończył. Z wiadomych względów był on krótki, pozbawiony dużych imprez międzynarodowych. Teraz odpoczynek i wkrótce początek przygotowań olimpijskich.

- Sezon igrzysk olimpijskich zaczyna się w zasadzie rok przed olimpiadą, dlatego my już z tyłu głowy mamy plany treningowe i całe te przygotowania – wyjaśnił Piotr Lisek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto