Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żal pięknej białej floty

Robert Duchowski
Robert Duchowski
„Diana” to legendarny wycieczkowy parowiec, który pół wieku temu cumował przy Wałach Chrobrego. W latach świetności szczecińska flota liczyła ponad 30 jednostek – pasażerskich stateczków i wodolotów.

„Dianę” nazywano szczecińskim „Batorym”. Pływała do Wicka (niedaleko Międzyzdrojów), po porcie i jeziorze Dąbskim. Kapitan Zbigniew Kurc, pierwszy dowódca późniejszych szczecińskich wodolotów, był na „Dianie” I oficerem. '

– Był to elegancki statek – wspomina kapitan. – Miał słoneczny pokład, restaurację, muzyczny zespół. Zawsze panował na nim tłok, pasażerów nie brakowało. Woziliśmy zakładowe wycieczki i ludzi do domów wczasowych. Bilety nie były drogie. Pływała jedenaście lat. Zakończyła swój żywot w latach 60. na Zalewie Zegrzyńskim pod Warszawą.

Parowiec z filmu

Piękny parowiec trafił nawet do filmu. Nosił tytuł „Mój Szczecin” i powstał w roku 1957. Grał w nim Tadeusz Janczar. Statek znalazł się też w literaturze. W „Listach do Pani Z.” Kazimierz Brandys opisał jeden z rejsów i pewne wydarzenie. Dwóch pasażerów pobiło się o pasażerkę i jeden z nich wyskoczył za burtę.

Po „Dianie” w Żegludze Szczecińskiej pojawiły się nowe statki: „Lila Weneda”, „Roza Weneda”, „Alina”, „Balladyna” – siedem jednostek zbudowanych w Stoczni Rzecznej w Gdańsku.

– „Rozę Wenedę” przyprowadziłem do Szczecina – opowiada Kurc. – Ale nie pamiętam dlaczego akurat w najgorszym miesiącu żeglugowym. Był grudzień 1961 roku. Zerwał się tak silny sztorm, że zawinęliśmy doUstki, by schronić się przedwiatrem.

Szwedzi byli zachwyceni

W cztery lata później kapitan przyprowadził do Szczecina wodolot „Zryw”. Był to pierwszy i ostatni wodolot zaprojektowany i zbudowany w Polsce. Powstał w Gdańsku. Zabierał 86 pasażerów i rozwijał szybkość 35 węzłów.

– Byłem przy jego budowie – wspomina kapitan. – To był udany model, ale należało go cierpliwie testować i udoskonalać. Tymczasem został skierowany do ostrej eksploatacji. Męcząca była jego głośna praca, irytowały ciągłe awarie. Pływał ze Szczecina do Świnoujścia.

W końcówce lat 60. w Szczecinie pojawił się radzieckiej produkcji wodolot „Kometa 1”. Przyprowadził go też kpt. Kurc. WSzczecinie u podnóża Wałów Chrobrego kilkaset osób powitało statek, a cumujące jednostki włączyły syreny. W czerwcu 1968 roku wodolot pływał na trasie Świnoujście – Ystad. Rejs trwał trzy godziny. Szwedzi byli zachwyceni. Bardzo chwalili szybkie i regularne połączenie z Polską. Niestety przerwano je, bo „Kometa 1” musiała wrócić na linię ze Szczecina do Świnoujścia. Po raz kolejny zepsuł się „Zryw” a lokalne połączenie było priorytetowe.

Wszyscy mówili, że trzeba koniecznie kupić kolejne wodoloty. I takie kupiono. W połowie lat 70. przy Dworcu Morskim w Szczecinie cumowało ich aż 13! Na trasę do Ystad żaden nie wrócił. Kursowały do Świnoujścia. Ani na wodolotach, ani na stateczkach wycieczkowych pasażerów nie brakowało. Istniały dotacje, państwo dokładało do każdego biletu, więc ceny nie odstraszały chętnych.

Wodolot do przewozu ryb

W latach 80. zaczęły się zbierać czarne chmury nad białą flotą. Paliwożerne i coraz częściej psujące się wodoloty stawały się zbyt drogie w eksploatacji. Remonty starzejących się stateczków też pochłaniały pieniądze. W dodatku państwo wycofało się z dotacji a i społeczeństwo zubożało. Efekt był łatwy do przewidzenia. Żegluga Szczecińska podjęła decyzję o sprzedaży jednostek białej floty. Stateczki kupili Niemcy a wodoloty trafiły do armatorów z basenu Morza Śródziemnego. W jednym z nich Grecy wymontowali siedzenia i przystosowali jednostkę do… przewozu świeżo złowionych ryb.

Na kilka lat z pejzażu Szczecina znikła biała flota.

– Byłem już na emeryturze, gdy jesienią - 1997 roku zaproponowano mi przyprowadzenie do Szczecinawodolotu typu „Kolchida” – opowiada kpt. Kurc. – Wtedy Polska Żegluga Morska zakupiła dwa takie wodoloty. Były większe, nowocześniejsze i lepsze niż poprzednie „Komety”. Miały silniki mercedesa i zabierały po 136 pasażerów. Żywot wodolotów nie był długi. Pływały raptem dwa lata. Spodziewanych zysków nie przynosiły. Nie było chętnych na szybkie, godzinne rejsy do Świnoujścia.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto