Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zakładnicy w ruderze

Redakcja
Patrząc na zniszczoną klatkę schodową, trudno uwierzyć, że ludzie mogą żyć wtakich warunkach. Remont od lat jest niemożliwy. Właściciele trzech prywatnych mieszkań nie przychodzą na zebrania wspólnoty.

Widok jest przerażający. Do klatki może wejść kto chce i kiedy chce, ponieważ budynek, jako jeden z niewielu w okolicy, nie ma domofonu. Wnętrze jest zdewastowane. Drzwi wejściowe się nie zamykają, ściany są pomazane flamastrami, wyczuwalny wyraźnie fetor jest nie do zniesienia.

– Nie ma żadnego sposobu, aby zachować jakąkolwiek czystość wewnątrz –mówi Angelika, mieszkanka domu. – Stale giną żarówki i czasami do domu trzeba wchodzić w całkowitych ciemnościach. Wstydzimy się przyprowadzić znajomych. Nikt nie może uwierzyć, że są domy, które wyglądają tak jak nasz.

Nic dziwnego, że mieszkańcy się boją. Okolica nie należy do spokojnych. Otwarta brama wabi bezdomnych, pijaków, a nawet bandytów, którzy często grożą wychodzącym z domu.

– Zdarzyło się, że córka prosiła mnie żebym przyjechał z pracy, bo jacyś ludzie nie chcą jej wypuścić – opowiada zdenerwowany Paweł Sikorski. – Schody się załamują, a w mieszkaniach jest przebicie. Przy dotknięciu ściany raził prąd, dlatego na własny koszt zrobiłem u siebie uziemienie. W takich warunkach nie można żyć.

– Malowałem ściany, zalepiałem dziury żeby jakoś to wyglądało. Cała robota na nic. Po kilku dniach znów ściany były odrapane, a klatka zaśmiecona. – dodaje Wincenty Ziółkowski.

W podłodze na jednym z korytarzy jest dziura, ponieważ ktoś ukradł deski. Została przykryta, ale prowizorka długo nie wytrzyma i w końcu komuś może stać się krzywda. Z sufitów wypadają cegły, a szyby przytwierdzone gwoździami do futryny. O piwnicy mieszkańcy nie mówić. Było im wstyd i zapewniali, że „to istny horror”.

– Chcielibyśmy, aby brama była zamykana – dodaje Sikorski. – Na klatce potrzebny jest gruntowny remont, od zabezpieczenia instalacji elektrycznej, naprawienia schodów, do wstawienia okien włącznie.

Mieszkańcy próbowali na własną rękę naprawić szkody i usterki, ale zgodnie z prawem nie mogą sami decydować o losie całego budynku. Są pieniądze na pokrycie kosztów remontu, jednak na zebrania wspólnoty nie przychodzą trzej właściciele mieszkań prywatnych.

– Zebrania są tylko raz w roku – informuje Joanna Szulc, opiekun wspólnoty. – Na kolejne zebranie, które odbędzie się do końca marca, także zostaną wysłane zaproszenia. Jednak już od trzech lat żaden z właścicieli prywatnych mieszkań się nie pojawił.

Mimo, że miasto ma większość we wspólnocie, unika podejmowania decyzji bez wspomnianej trójki, która także ma prawo głosu.

– Skargi mieszkańców są uzasadnione – dodaje Szulc. – Temat znowu zostanie poruszony, być może teraz miasto go podejmie.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto