Zagryzł a potem zjadał innego psa

Od dłuższego czasu mieszkańcy skarżą się na złą opiekę nad zwierzętami w schronisku a także na złe warunki jakie tam panują – pisze dziennikarz obywatelski Marek Łagocki. - Najgorsze jest to, że z głodu psy zjadają się wzajemnie.

To był dzień przed sylwestrem.

- Poszłam wraz z mężem do Szczecińskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt, aby odszukać zaginionego psa. To co ujrzałam około godziny 14 było wstrząsające - mówi ze łzami w oczach Jolanta Naranowicz ze Szczecina. –  Jeden z psów, z głodu zjadał innego psa. Już nieżywego. Według mnie zwłoki tego psa były tu od kilku godzin, bo widać było, że wiele już z nich nie zostało.

Świadkowie zdarzenia szybko pobiegli do biura. Zrobili awanturę. Po chwili pani prezes wysłała pracownika po zwłoki psa, aby uniknąć rozgłosu.

- Ktoś się powinien tym zająć. To nie jest schronisko! To jest wykańczalnia – twierdzą jednogłośnie państwo Naranowiczowie.

Pojawiły się także inne obciążające schronisko opowieści.

- Przez ponad miesiąc podczas wakacji nie działała chłodnia dla zwłok zwierzęcych gdzie w tym momencie znajduje się ponad 3 tony psów – mówi były pracownik schroniska. - W tamtym okresie było podobnie. Stąd ten fetor, smród rozkładających się zwierząt. Raz na 3-6 miesięcy przyjeżdża firma, która zajmuję się spalaniem zwłok. Według mnie to jest zbyt długi czas przetrzymywania psów w niedziałającej, ale i nawet działającej chłodni. Jest stara i często ulega uszkodzeniom. Kolejnym problemem w schronisku jest to, że środkowy boks zimą jest jak zamrażalnia. Tam psy po prostu zamarzają. Jak tam pracowałem to, kiedy nie chciało się nam gotować dla zwierząt, dawaliśmy im trochę suchej karmy na boks i wody w pojemnik. I to na tyle!

- Schronisko jest przepełnione i dlatego dochodzi do tego typu sytuacji. Robimy wszystko, aby każdy pies miał oddzielny boks a także, aby zmniejszyć ilość psów w schronisku - mówi kierownik schroniska pani Katarzyna Hermanowicz - Tak! Psy się zagryzają i co raz częściej będą się zagryzały, jeżeli ludzka mentalność się nie zmieni. Rocznie mieszkańcy oddają kilkaset zwierząt do schroniska.

Marek Łagocki

Od redakcji:  Po zamieszczeniu tej informacji na mmszczecin.pl zatelefonowaliśmy do schroniska, żeby jeszcze raz wyjaśnić sytuację.

- Pamiętam tę sytuację – mówi Maria Szampańska, pracownik schroniska. – Niestety pogryzienia się zdarzają. Starszy pan, który widział całą tę sytuację zamiast natychmiast zareagować i zgłosić to pracownikom schroniska, robił zdjęcia! Zachował się skandalicznie. Schronisko jest przepełnione. Ludzie zostawiają nam zwierzęta przywiązane do płotu, bierzemy wszystkie. To ich właściciele gotują im taki los. Każdy pies, który trafia jest poddany kwarantannie i obserwowany. Potem idzie do boksu, w którym jest kilkanaście i więcej psów. Psy walczą o posłanie, o jedzenie… Jeśli któryś jest agresywny i atakuje inne zwierzęta zostaje uśpiony. Tak stało się i tym razem. Chciałabym zaznaczyć, że nie mieliśmy żadnego przypadku zamarznięcia, ocieplamy budy kołdrami i kocami, które przynoszą nam mieszkańcy miasta i za to należą się im podziękowania. Dostajemy karmę, wiec zwierzaki nie są głodne a codziennie rano gotujemy im ciepły posiłek.

Zadaliśmy także pytanie dotyczące chłodni. Jak się okazuje, do chłodni w schronisku trafiają zwierzęta z całego miasta. Jeśli chłodnia jest przepełniona zwierzęce zwłoki poddawane są utylizacji.

- Absolutnie nigdy nie było przypadku, żeby chłodnia nie działała albo się psuła – dodaje Szampańska.

Anna Maciejewska