Wojciech Dorżynkiewicz zapłacił już karę za przetrzymane książek... I zadaje pytania

Wojciech Dorżynkiewicz zapłacił już karę za przetrzymane przez kilka lat książki. Teraz chce dowiedzieć się, jak to się stało, że informacje o jego zadłużeniu trafiły do mediów.

- Przeprowadzałem się kilka razy. Musiały zostać w jednym z mieszkań. Powiadomienia przychodziły na stary adres. Nie przetrzymałem ich świadomie, ale rzeczywiście popełniłem błąd, bo książki trzeba zwracać - komentuje całą sytuację radny niezrzeszony.

Kara została zapłacona, a radny został napiętnowany za czyn na antenach radia i telewizji. Przyszedł czas na kontrofensywę.

Dorżynkiewicz wystosował do prezydenta miasta dwa zapytania, w których chce uzyskać odpowiedzi dotyczące wycieku danych z informacjami o jego zadłużeniu z Miejskiej Biblioteki Publicznej.

- Nie jest to forma kontrataku. Jest to raczej próba uzyskania odpowiedzi na ważne pytania. Uważam, że coś szwankuje w systemie informowania czytelników o przetrzymanych książkach. Ja ostatnie upomnienia dostałem na stary adres zamieszkania. Od momentu przeprowadzki ze strony MBP nic nie otrzymałem. Dostałem kilka sygnałów, że podobna sytuacja dotknęła jeszcze innych czytelników. Warto, byśmy poznali skalę problemu i spróbowali go jakoś rozwiązać - mówi radny Wojciech Dorżynkiewicz.

Sprawy związane z długiem radny podzielił na dwa odrębne zapytania. W pierwszym zadaje pytania dotyczące jego osobistego przypadku i źródła wycieku. W drugim pyta o system informowania czytelników o długach, o liczbę dłużników i sumaryczną wysokość długów.

MBP tymczasem zapewnia, że „przeciek” nie leży po ich stronie.

- Nasi czytelnicy mogą być spokojni o swoje dane. Informacje podane przez Radio Szczecin wypłynęły nie ze strony Miejskiej Biblioteki Publicznej - informują władze biblioteki.

Zobacz także naszą rozmowę z Wojciechem Dorżynkiewiczem