Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Szczecinie straszą duchy! (wideo)

Magda_Ratajczak
Magda_Ratajczak
Ich kroki słychać na schodach, a płacz i śmiech rozchodzi się po budynkach. Wracają do miejsc, z którymi były związane i od których nie mogą się uwolnić.

Czarna Jolka i Sydonia von Borck - obie były pięknymi i mądrymi kobietami. I obie nie miały szczęścia w miłości. Posądzone zostały o zdradę i skazane na śmierć.

Czarna Jolka była mieszkanką Starego Miasta. Była kobietą niezwykłej urody i cieszyła się powodzeniem u wielu mężczyzn. Kiedy Jolka odrzuciła zaloty jednego z amantów, ten skarżył ją przed szczecińskim sądem o uprawianie czarnej magii. Jolka nie miała żadnych szans na obronę, ale miała dużo szczęścia. Przed śmiercią na stosie uratował ją miejski kat.

- Zakochał się w „czarownicy” i poprosił ją o rękę – opowiada Bogdana Kozińska z Muzeum Historii Szczecina. – Kiedy mąż Czarnej Jolki zmarł, miejscy rajcy zaproponowali kobiecie objęcie funkcji kata miejskiego.

Szczecińska kobieta-kat doskonale sprawdzała się w swojej roli. Jednak kiedy pod jej topór miał iść przystojny młodzieniec, Jolka poprosiła o jego ułaskawienie i została jego żoną. Sielanka nie trwała długo.

- Mężczyzna zaczął myśleć o pozbyciu się pięknej żony. Dowiedział się o jej dawnych oskarżeniach o czary i postanowił pójść tym tropem – mówi Kozińska. – Przedstawił dowody i znalazł świadków, którzy potwierdzili, że Jolka uprawia czarną magię.

Skazana kobieta po raz drugi trafiła na stos. Jej popioły rozsypano na polach za murami miasta.

- W ponure i wietrzne dni duch Jolki błąka się po Ratuszu Staromiejskim – mówi Andrzej Feliński, kustosz muzeum. - Rzadko można ją zobaczyć, ale wszelkie słyszalne podejrzane dźwięki to robota ducha Czarnej Jolki. Jej działalność działa zwłaszcza na wyobraźnię dzieci.

Legendarnego ducha Sydonii von Borck możemy spotkać w gmachu Muzeum Narodowego przy ul. Staromłyńskiej. Ta niezwykłej urody szlachcianka pochodziła ze starego pomorskiego rodu i marzyła o małżeństwie z urodziwym księciem pomorskim Ernestem Ludwikiem. Jednak nie dopuszczono do mezaliansu.

- Sydonia nie miała szczęścia w miłości. Nie powiodło się jej także z innymi kandydatami do jej ręki – mówi Kozińska. – Wieść głosi, że na starość zdziwaczała, zajmowała się zielarstwem i posądzona została o czary.

Najgroźniejszym oskarżeniem był zarzut rzucenia klątwy na ród Gryfitów za niedotrzymanie obietnicy małżeństwa. 80–letnią Sydonię więziono w Zamku Odrzańskim, w którym wcześniej mieścił się klasztor Kartuzów. Proces zaczęto w 1916 roku i skazano ją na spalenie na stosie przed bramą Młyńską.

Między ulicami Mariacką i Mściwoja błąka się duch dawnego burmistrza Szczecina, Otto Jageteuffla.

- Otto odwiedza czasami Ratusz, w którym przepracował wiele lat i kamienice przy Mariackiej, gdzie mieściło się założone przez niego kolegium dla chłopców – tłumaczy Feliński. – Dogląda swoich miejsc pracy, z którymi był bardzo związany.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto