W sierpniu dwóch szczecińskich rowerzystów wyrusza w samotną wyprawę po Alpach. Na dwóch kółkach przejadą przez trzy kraje i pokonają 600 km.
Takie zadanie wyznaczyli sobie Bogusław Macal i Piotr Dul. To będzie najtrudniejsza ich podróż – „Enkon TransAlp”.
Wyprawa potrwa dziewięć dni i w jej trakcie trzeba będzie pokonać 15 tys. metrów podjazdów. Zdobycie zbocza Alp z północy w kierunku południowym, rozpoczną w Austrii, w dolinie Stanzertal. Przedrą się przez szwajcarską a następnie włoską część Alp, by zakończyć podróż nad leżącym w północnych Włoszech, największym i najczystszym jeziorem tego kraju, Jeziorem Garda. To przez nie zdecydowali się na wyprawę.
Piotr Dul pochodzi z Wałcza. Do naszego miasta przyjechał, by uczyć się w Zespole Szkół Elektryczno- Elektronicznych. Dziś mieszka na Prawobrzeżu. Wykonuje pomiary energii elektrycznej. Bogusław Macal przyjechał do Szczecina z Dolnego Śląska w 1992 roku za miłością i na studia. W Szczecinie zarządza siecią energetyczną. Mieszka na Warszewie. Hobbystycznie zbiera wizytówki – ma nawet takie z początków XX wieku.
Panowie w pracy siedzą w pokojach obok siebie. W zakładzie energetycznym prężnie działa Towarzystwo Rowerowe STRADA, które skupia pracowników firmy Enea i ich rodziny. Stałym punktem są wyprawy na pielgrzymki, są też wypady w góry, wyścigi organizowane z różnych okazji, wycieczki.
– Wyprawa do Rzymu była moją najdłuższą i najtrudniejszą – przyznaje pan Bogusław. – Wtedy zobaczyłem po raz pierwszy okolice Jeziora Garda. Długo o tym myślałem i któregoś dnia przyszedłem do Piotra i zapytałem, czy nie pojechałby ze mną w Alpy. Zgodził się.
– Ja widziałem jezioro zawsze tylko z góry, kiedy jeździłem na nartach – dodaje pan Piotr. – Pomyślałem, że to dobry pomysł i zaczęliśmy snuć plan wyprawy, który zamieściliśmy na naszej stronie internetowej www.transalp2011. pl
Pojadą tylko z niewielkimi plecakami. Nie mogą przypiąć sakw do rowerów. Przy podjazdach i stromych zjazdach tylko utrudniają one jazdę. Zapakują to, co uda się zmieścić.
– Koszulki, spodenki, coś na deszcz, klapki, szczoteczki do zębów, jedną pastę do zębów – wymienia Piotr Dul. – Jedziemy do cywilizowanych miejsc, po drodze będą sklepy rowerowe, pensjonaty – to wyprawa szyta na naszą miarę, na nasze możliwości. Wyzwaniem jest dla nas kondycja, samodyscyplina i
psychika.
Strój cyklistów będzie wyjątkowy. Koszulki zamówili w firmie Mai Włoszczowskiej, wicemistrzyni olimpijskiej z Pekinu w kolarstwie górskim. Na sercu będą miały logo Floating Garden, a na rękawkach będzie Gryf, bo wyprawę wspiera miasto.
Jeśli chodzi o kondycję, 4 do 5 dni ostrych treningów w okolicach
Szczecina to konieczność. Pan Piotr trenuje w Puszczy Bukowej, pan Bogusław w Puszczy Wkrzańskiej. W Szczecinie najbardziej wymagające wzniesienia mają może około 12 proc. nachylenia. W Alpach będzie ponad dwa razy tyle, po kamieniach, górskich szlakach.
– Zdajemy sobie sprawę, że czasem trzeba będzie wnosić rowery – wtrąca pan Bogusław. – Nie wszędzie da się przejechać. Na pewno będzie też sporo serpentyn, wygodnych dróg wokół gór, z których będziemy korzystać.
– To próba sił, ale także coś dla zdrowia, kondycji – kończy pan Piotr. – Nie mogę się doczekać, kiedy napełnię płuca alpejskim powietrzem.
Piotr Dul (z prawej) i Bogusław Macal razem pracują i jeżdżą na rowerze. Do dwóch kółek przekonali też swoje rodziny. Teraz wybierają się w samotną podróż. Czekają ich kilometry podjazdów i górskich zboczy, które czasem trzeba będzie pokonać z rowerem na ramieniu. – Na pewno będziemy robić zdjęcia, postaramy się także nakręcić film z wyprawy, by opowiedzieć o wycieczce na kolejnym festiwalu włóczykij w Gryfinie.
Czytaj więcej: Mają 600 km do pokonania, tymczasem jednemu z nich ktoś ukradł rower
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?