St. sierż. Marcin Adamowicz i post. Jacek Mitura pełnili wczoraj służbę patrolową. Gdy około godziny 15.00 byli w pobliżu Dworca PKP Szczecin Dąbie podbiegł do nich zdenerwowany mężczyzna i powiedział, że na chodniku drugiego peronu leży człowiek, który jest bardzo siny i chyba nie daje oznak życia.
- Policjanci natychmiast pobiegli na miejsce zdarzenia gdzie ujrzeli mężczyznę w wieku około 60 lat – mówi sierż. Łukasz Famulski. - Jak szybko ocenili mężczyzna nie reagował na bodźce zewnętrzne, nawoływania i próby kontaktu, brak było jakichkolwiek czynności życiowych, był zimny, siny i nie oddychał.
St. sierż. Adamowicz i post. Mitura bezzwłocznie podjęli decyzję o konieczności reanimacji. Jeden z mundurowych przy pomocy noża rozciął mężczyźnie ubranie, aby prawidłowo wykonać masaż serca, natomiast drugi w tym czasie udrożnił drogi oddechowe. Cały czas prowadząc czynności resuscytacyjne wezwali na miejsce zdarzenia pogotowie ratunkowe. W międzyczasie funkcjonariusze kontrolowali czy powróciły czynności życiowe. Po krótkiej chwili pojawił się bardzo delikatny oddech i słabo wyczuwalne tętno, ale nadal istniała potrzeba reanimacji.
- Po około pięciu minutach na miejscu była już karetka pogotowia ratunkowego – mówi Famulski. - Policjanci przekazali mężczyznę załodze karetki, którzy podali mu tlen, intubowali go i użyli defibrylatora, a następnie zabrali go do szpitala.
Dzisiaj wiemy już, że 59-letni mieszkaniec Stargardu Szczecińskiego miał rozległy zawał serca, który zagrażał jego życiu. Z relacji lekarza wynika, że policjanci st.sierż. Marcin Adamowicz i post. Jacek Mitura wykonali kawał dobrej roboty, która uratowała życie mężczyzny. Mundurowi z pewnością zapamiętają ten dzień do końca życia.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?