Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szaleniec z siekierą wyskoczył z 4 piętra!

miniol
miniol
Z bloku przy ul. Stalmacha 6 wyskoczył młody mężczyzna. Spadł prosto na poduszkę ratowniczą. Trzymał w ręce siekierę. Osoby, które go znały twierdzą, że mógł być pod wpływem narkotyków.

W środę około godz. 8.15 jedna z mieszkanek pobliskiego bloku usłyszała wołanie o pomoc.

– Policja pomocy! policja! krzyczał mężczyzna – wspomina mieszkanka osiedla.- Kiedy wyszłam na dwór okazało się, że krzyki dochodzą z okna na czwartym piętrze przy ul. Stalmacha 6. Było otwarte a w nim widać było mężczyznę w czarnej bluzie. Nie wiedziałam co się stało i natychmiast poprosiłam syna, żeby wezwał policję.

Radiowozy, straż pożarna i karetka pogotowia, jak mówili świadkowie, pojawiły się w ciągu kilku minut.

- Wychodziłam z klatki ok. godz. 8 – opowiada zdenerwowana kobieta – Nic się wtedy nie działo, cisza i spokój. Zaszłam tylko do sklepu i po chwili patrzę a tu już karetka, policja, strażacy i tłum gapiów. Znam go, ma chyba 26 lat. Ja myślę, że to wszystko zrobił na pokaz, byle wzbudzić sensację. Raczej unikam z nimi kontaktu, ale znam to towarzystwo dobrze. Nie wiem ilu ich tam mieszka, ale imprezy robią często. Zawsze potem są kłopoty. Ćpają, piją, śmiecą i hałasują. Nie raz poszła skarga do spółdzielni. Teraz wszyscy muszą się angażować, żeby ratować takiego szaleńca.

Mężczyzna siedział w oknie tyłem. Miał na sobie czarną bluzę z kapturem, nic nie mówił, nie miał żadnych żądań. Czasem tylko obracał się i spoglądał w dół. Strażacy rozłożyli specjalną poduszkę, kilku policjantów weszło do budynku. Kilkanaście minut po godz. 9 wyszedł na zewnętrzny parapet, trzymał w ręku siekierę. Obrócił się, spojrzał w dół i skoczył prosto na poduszkę ratowniczą. Do mężczyzny natychmiast podbiegli policjanci i strażacy. Pojawili się także ratownicy. Chłopak był przytomny, coś bełkotał i rozmawiał z ratownikami podniesionym tonem. Na noszach został przeniesiony do karetki.

Od redakcji

Jak się dowiedzieliśmy policjanci odebrali telefon od mężczyzny z ul. Stalmacha około godz. 9.

- Mężczyzna powiedział, że potrzebuje pomocy - relacjonuje mł. asp. Przemysław Kimon. - Na miejsce pojechał patrol, w tym czasie odebraliśmy jeszcze kilka innych telefonów od mieszkańców ulicy, którzy zaniepokoili się wołaniami o pomoc tego mężczyzny. Kiedy policjanci przyjechali na miejsce, mężczyzna nie chciał otworzyć drzwi, nie można też było się z nim porozumieć. Nie odpowiadał na pytania, wszystko wskazywało na to, że jest pod wpływem środków odurzających. Jeden z policjantów został na dole i w pewnym momencie zauważył, że mężczyzna otwiera okno. Wtedy na miejsce przyjechała straż pożarna i karetka. Rozłożono poduszkę. Po kilkunastu minutach mężczyzna skoczył. Mógł skoczyć w inne miejsce, ale na szczęście skierował się wprost na poduszkę. Dlaczego trzymał w ręku siekierę - nie wiemy. W mieszkaniu nikogo nie było, nie było też żadnych szkód. Sąsiedzi słabo go znają, nie wiedzieli nawet jak się nazywa. Kiedy ratownicy udzielali mu pierwszej pomocy był agresywny. Dopiero badania wykażą czy był pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Mężczyzna został przewieziony do szpitala. Z pierwszych informacji wynika, że nic poważnego mu się nie stało. Będziemy badać okoliczności zdarzenia.


od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto