Jeden z pracowników naukowych Uniwersytetu Szczecińskiego zainteresował redakcję MM stanem niektórych sal wykładowych. – W instytucie pedagogiki zajęcia odbywają się w piwnicy – mówi nasz Czytelnik. – Pomieszczenia nie spełniają wymogów BHP. Są małe i ciasne. Często nie ma w nich wystarczającej ilości dziennego światła i wentylacji. Kilka takich sal jest w budynku przy ul. Ogińskiego.
– Nie da się tam prowadzić wykładów – twierdzi nasz Czytelnik. – Pomieszczenia nie są przystosowane. Potwierdził to jeden z pracowników technicznych budynku przy ul. Ogińskiego. Czytelnik zadzwonił do niego w naszej obecności. Na pytanie czy sala, w której co tydzień prowadzi zajęcia spełnia wymogi sali dydaktycznej, usłyszeliśmy: gdyby brać wszystkie normy pod uwagę, to żadna z sal w piwnicy nie spełnia tych wymogów.
Mimo to na drzwiach wejściowych do piwnicznych pomieszczeń budynku przy ul. Ogińskiego widnieją tabliczki z napisem „sala wykładowa”.
– Tam jest strasznie – mówi Zuzanna, studentka II roku pedagogiki. – Sala jest ciemna, ciasna i wilgotna. Nie da się tam wstawić ławek, więc są tylko krzesełka z podpórką na notatki.
Do sali nas nie wpuszczono. Jednak przez okno sprawdziliśmy, w jakich warunkach muszą uczyć się studenci. Choć i to nie było łatwe. W większości okien są szyby zbrojone, przez które nic nie widać. To, co udało się dojrzeć, przeszło najśmielsze oczekiwania. Sala jest mała i ciemna. Sufit jest obniżony, zdobią go rury doprowadzające ciepło.
– Jest tam bardzo nieprzyjemnie – skarży się Kasia, studentka I roku pedagogiki. – Niektórzy wykładowcy odmawiają prowadzenia tu zajęć. Imają ku temu powody.
– Zajęcia dydaktycznie nie mogą odbywać się w pomieszczeniach znajdujących się w podpiwniczeniach budynku – mówi Elżbieta Pril ze szczecińskiego sanepidu. – Takie sale nie spełniają podstawowych wymogów. W piwnicach mogą znajdować się jedynie pomieszczenia gospodarcze. Na Uniwersytecie Szczecińskim jest inaczej.
– Regularnie kontrolujemy uczelnie – mówi Elżbieta Pril. – Nie zawsze możemy wykryć takie nieprawidłowości. Kiedy mówią nam, że w piwnicy nie ma zajęć, to ich nie sprawdzamy.
Jednak gdy sanepid otrzyma konkretną informację, że w danym miejscu odbywają się zajęcia w warunkach niezgodnych z przepisami, sprawdza to.
– Może być to nawet anonim – mówi pracownik sanepidu. – Musi być jednak podany konkretny adres. Dyrekcja instytutu zapewnia, że kontrola sanepidu nie będzie koniecz- na.
– Zajęcia które odbywały się w tych salach, zostały przeniesione – mówi dr Janina Świrko-Pilipczuk, zastępca dyrektora instytutu.
Na pytanie dlaczego wcześniej odbywały się w piwnicy usłyszeliśmy, że czasami się to zdarzało. Według studentów, za słowem „czasami” kryły się trzy godziny tygodniowo. – Już tam zajęć nie ma – upiera się Janina Świrko-Pilipczuk.
Jednak za tą zmianę studenci będą musieli ponieść karę.
– Za to będą mieli wykłady do godz. 20 – mówi wicedyrektor.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?