Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Potrzebujemy sąsiadów

Marcin Niedziółka
Marcin Niedziółka
W mieszkaniu Szymańskich wilgoć na ścianie nie tylko koszmarnie wygląda, ale przede wszystkim rujnuje ich zdrowie. Wszystko z powodu pustego lokalu obok.

– Mieszkam tu już 30 lat, ale nigdy nie miałem takich kłopotów zdrowotnych jak teraz – mówi Andrzej Szymański, pokazując na ścianę w pokoju.

Na całej długości można zauważyć ciemne plamy świadczące o zawilgoceniu. To grzyb. Nie pomaga malowanie, ani stosowanie specjalistycznych preparatów.

Jedyny sposób to ogrzewanie. A ponieważ ogrzewanie u Szymańskich jest gazowe dlatego comiesięczne rachunki opiewają na wysoką kwotę. Małżeństwo skarży się na coraz gorsze samopoczucie. Twierdzą, że to z powodu spleśniałych ścian.

– Już kilka razy starałem się na własną rękę usunąć brunatny nalot, ale po jakimś czasie zawilgocenie wraca – dodaje pan Andrzej.

Pierwsze plamy zaczęły się pojawiać pięć lat temu, gdy sąsiednie pomieszczenie przestało być ogrzewane. Miało się w nim znajdować zaplecze socjalne dla pobliskiego warsztatu ślusarskiego. Nic takiego nie powstało, a zapomniany lokal zaczął niszczeć.

– Zwracaliśmy się wielokrotnie do Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych, a także do zarządcy naszej wspólnoty mieszkaniowej, jednak bez rezultatu – podkreślają Szymańscy. – Jesteśmy zbywani nic nie znaczącymi pismami. Pani, do której należy ten lokal musi mieć spore znajomości. Przecież to duże mieszkanie, a stoi bezużyteczne. Ktoś mógłby tam zamieszkać i zadbać o jego remont. A wówczas i my pozbylibyśmy się kłopotu.

Przedstawiciel zarządzającej wspólnotą mieszkaniową firmy „Iradaja” potwierdza, że lokal obok mieszkania Szymańskich nie jest użytkowany. Jednocześnie bezradnie rozkłada ręce, ponieważ – jak twierdzi – nic nie może zrobić.

– Co najmniej od roku interweniujemy w tej sprawie, ale opuszczony lokal należy do gminy – mówi Bernard Redmer, prezes spółki „Iradaja“. – To gmina powinna zadbać o stan techniczny albo wysiedlić najemcę. Wówczas można usunąć zawilgocenia.

Pełną historię mieszkania przy alei Wojska Polskiego poznaliśmy po skontaktowaniu się z Zarządem Budynków i Lokali Komunalnych. Jest szansa, że niebawem skończy się udręka opisywanej rodziny. Opuszczone mieszkanie było lokalem użytkowanym przez małżeństwo. Zostało podzielone na dwie części.

– Mąż zdał swoją część, żona tego nie uczyniła – mówi Szymon Dominiak-Górski ze ZBiLK-u. –Musieliśmy wejść na drogę sądową, żeby odzyskać mieszkanie. Zapadł już korzystny dla nas wyrok, ale czekamy jeszcze na jego uprawomocnienie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto