Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Połączył ich tamten wybuch

Redakcja
- To ty Heniulku? Tyle lat minęło, a ja wciąż wszystko pamiętam – dawni przyjaciele Edward Modzelewski i Henryk Gurtowski wpadli sobie w ramiona. Życie rozdzieliło ich na 35 lat. Połączył reportaż w naszej gazecie.

Wielu szczecinian pamięta huk, krew, rozerwaną armatę i rannych podczas eksplozji. Dni Morza 1972 roku na zawsze zapisały się w historii naszego miasta. Tak jak ci, którzy byli najbliżej tragicznych wydarzeń. To miało być coś ekstra. Żołnierze w odświętnych strojach poślą salwę w powietrze. Miasto gościło takie persony jak Olszowski, czy Jaroszewicz (wysocy rangą członkowie PZPR). O godz. 19 potężny huk i eksplozja przerwały sielankową atmosferę. Proch rozerwał lufę działa, poleciały kamienie. Zginęły dwie osoby, osiem zostało poważnie rannych.

W 35 rocznicę wydarzeń na Zamku Książąt Pomorskich opublikowaliśmy w MM reportaż, którego bohaterem był ich uczestnik, jeden z żołnierzy Henryk Gurtowski. Chcąc uczcić pamięć i śmierć swoich przyjaciół złożył kwiaty i pamiątkową tablicę w miejscu tragedii. Po publikacji odezwała się do nas rodzina drugiego żołnierza, który stał z panem Henrykiem w szeregu. Obaj szukali się przez lata, a dzięki naszemu artykułowi trafili w końcu na swój ślad.

- Kiedy zobaczyłam reportaż w MM Moje Miasto od razu pomyślałam o moim znajomym, który opowiadał mi tę historię – mówi pani Elżbieta. – Wiedziałam, że to jedyna szansa by mogli się w końcu odnaleźć.

Nie czekaliśmy długo i razem z panem Henrykiem wybraliśmy się w podróż w jego rodzinne strony, by pomóc spotkać się dawnym przyjaciołom i doprowadzić historię do końca. Udało się.

Koledzy z jednostki razem przeżyli tragedię, która rozegrała się na ich oczach i na zawsze zmieniła ich życie. Widzieli śmierć swoich przyjaciół. Obaj długie lata musieli milczeć, chociaż czas nie zagoił ran do dziś.

- Z sześciu żołnierzy wyznaczonych do tego zadania zostaliśmy dwaj – mówi pan Henryk. – Inni już nie żyją. Nigdy tego nie zapomnę.

Po tragicznym lipcu losy obu mężczyzn potoczyły się własnym torem. Pan Henryk zamieszkał w Szczecinie, Edward wrócił w rodzinne strony, koło Torunia, skąd obaj pochodzą.

- Dzięki MM odzyskałem swojego kolegę. Teraz na pewno będziemy się odwiedzać. Dziękuję – mówi pan Edward.

Sylwia Cyza

Przeczytaj reportaż:


Reportaż, dzięki któremu udało nam się doprowadzić do spotkania obu żołnierzy:

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto