Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pogoń Szczecin - Lech Poznań - ZDJĘCIA [5:1]

Patryk Młynek
Pogoń Szczecin - Lech Poznań - ZDJĘCIA [5:1]. To był show jednego aktora, występ jednego zawodnika. Marcin Robak w pojedynkę rozmontował zespół Lecha Poznań, już w pierwszej połowie zdobywając cztery gole. Gracze Lecha w zasadzie nie potrafili podnieść się po jednym ciosie, gdy obrywali kolejny, nijak nie potrafili zatrzymać napastnika reprezentacji Polski. A Robak dał jasny sygnał Adamowi Nawałce – na najbliższym zgrupowaniu kadry nie może go zabraknąć.

Pogoń Szczecin - Lech Poznań - ZDJĘCIA [5:1]

Rozmontowywanie defensywy przeciwnika napastnik reprezentacji Polski rozpoczął już po kwadransie gry. W piętnastej minucie 18-letni obrońca Sebastian Rudol, dla którego był to dopiero piąty występ w Ekstraklasie, dośrodkował w pole karne, a tam Robak świetnie uderzał na bramkę Macieja Gostomskiego. Piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki obok bezradnego golkipera Lecha.

Po raz drugi Robak trafił piętnaście minut później. Tym razem asystował Japończyk Takafumi Akahoshi, a napastnik Pogoni dopadł do piłki na dziesiątym metrze i płaskim strzałem pokonał bramkarza Lecha.

To nie był koniec tragedii poznaniaków, to nie był koniec show Macieja Robaka i serii ośmieszania defensywy „Kolejorza”. Kilka minut później Hubert Wołąkiewicz faulował we własnym polu karnym Mateusza Lewandowskiego, a sędzia Paweł Gil wskazał na wapno. Do piłki podszedł – a jakże – zdobywca dwóch goli i pewnym strzałem zdobył trzeciego.

Minutę przed końcem Robak trafił po raz czwarty. Takuya Murayama dobrze pociągnął bokiem boiska, dośrodkował w pole karne, gdzie napastnik „Portowców” umieścił piłkę w siatce, zdobywając w ten sposób swojego czternastego gola w tym sezonie. Przypomnijmy, że właśnie tyle trafień miał na koncie król strzelców ubiegłorocznych rozgrywek, Robert Demjan z Podbeskidzia Bielsko-Biała. Robak wyrównał to osiągnięcie już w 23. kolejce, a przecież do końca rozgrywek zostało jeszcze 14 spotkań.

O postawie lechitów w pierwszej połowie w zasadzie nie ma co pisać, bo o wszystkim świadczy wynik spotkania. Fatalnie spisywał się Hubert Wołąkiewicz – nowy kapitan „Kolejorza” miał swój udział chyba przy wszystkich straconych golach. W środku pola pod nieobecność Karola Linettego nie było komu rozgrywać, a Kasper Hamalainen kompletnie nie wywiązywał się z roli środkowego napastnika. „On powinien grać za Teodorczykiem, w ataku traci swoją wartość” – mówił nam kilka dni temu były obrońca i trener Lecha Czesław Jakołcewicz. Najwyraźniej miał rację.

Oczywiście w meczu z Pogonią takie rozwiązanie nie było możliwe, bo Teodorczyk – podobnie jak Linetty i Barry Douglas – pauzował za żółte kartki. A że z Lecha wyleciał Bartosz Ślusarski, to na ławce zostali tylko dwaj młodzi, nieograni w Ekstraklasie napastnicy – Dawid Kownacki i Dariusz Formella. Właśnie tego pierwszego, a także Mateusza Możdżenia, trener Mariusz Rumak posłał na plac gry od początku drugiej połowy, odsyłając do szatni Daylona Claasena i Tomasza Kędziorę.

Od początku drugiej połowy Lech ruszył do ataku, ale odrobienie czterech bramek to bardzo trudna sprawa. W 48. minucie po dośrodkowaniu Gergo Lovrencsicsa świetnie głową strzelał Dawid Kownacki, ale w bramce „Portowców” dobrze spisał się Radosław Janukiewicz.

Gra młodego napastnika, który po raz pierwszy dostał poważną szansę w Ekstraklasie, była chyba jedynym pozytywem po stronie poznaniaków. W 58. minucie 16-latek zdołał pokonać Janukiewicza. Cała akcja rozpoczęła się od rozegrania piłki przez Hamalainena z Lovrencsicsem. Ten drugi popędził lewą stroną boiska i dośrodkował w pole karne do Fina. Jego strzał obronił golkiper Pogoni, ale przy dobitce Kownackiego był już bezradny.

My tu o Kownackim, a Robak szalał dalej. W 72. minucie zdobył swojego piątego gola w tym meczu. Akahoshi spokojnie minął Dimitrije Injaca, dośrodkował w pole karne, gdzie ani Wołąkiewicz, ani Marcin Kamiński szczególnie nie przejęli się obecnością napastnika Pogoni. Zresztą ze wzajemnością, bo ten również nic nie robił sobie z asysty rywali, tylko po raz piąty pokonał Gostomskiego.

Ponad dziesięć lat temu, w sezonie 2002/03 Lech pokonał na własnym stadionie Pogoń 6:0. Było to najwyższe zwycięstwo „Kolejorza” nad „Portowcami”, a głównym architektem był zdobywca pięciu goli Krzysztof Gajtkowski. Chyba nikt nie spodziewał się, że dziś jego wyczyn powtórzy Robak, któremu wychodziło dokładnie wszystko. Zdobył pięć goli, objął prowadzenie w klasyfikacji snajperów i zapewnił sobie powołanie od Nawałki, bo nie sposób, by po takim meczu selekcjoner go pominął.

A piłkarze Lecha? Niech staną przed lustrem, obmyją twarz i odpowiedzą sobie na jedno ważne pytanie: gdzie byli w piątek. Bo na pewno nie na stadionie Pogoni w Szczecinie.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto