Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oddajcie mieszkanie!

Robert Duchowski
Robert Duchowski
Desperacja zmusiła Krzysztofa Bazana do wyjścia na ulicę. Kilka razy w miesiącu pikietuje przed magistratem domagając się zwrotu mieszkania jego synowi.

– Gdyby zapytali wszystkich sąsiadów na pewno zrozumieliby, że Marek mieszka w nim od lat – mówi stanowczo Krzysztof Bazan. – Nie tracimy nadziei. Mam nadzieję, że w końcu urzędnicy zrozumieją, jaka jest prawda.

Bazan senior co kilka dni organizuje pikiety podUrzędem Miejskim. Przygotowuje nowe transparenty w kilku językach na wielki zlot żaglowców, który odbędzie się latem.

– Nie wiem, czy to coś pomoże, ale na pewno musimy walczyć o swoje – dodaje.

W grudniu 2000 roku Marek Bazan, syn Krzysztofa, dostał zgodę od ZBiLK-u na zameldowanie u wujka, Andrzeja Traugutta. Krewny cierpiał na częste i poważne ataki epilepsji.

– Musiałem wypracować sposób na to, żeby skutecznie mu pomagać – wspomina pan Marek. – Miałem przygotowany wałeczek owinięty gazą. Musiałem na nim usiąść, żeby nie zrobił sobie krzywdy podczas ataku.

Traugutt zmarł w czerwcu 2005 roku na oddziale intensywnej terapii szpitala przy Unii Lubelskiej. Wtedy zaczęły się problemy.

– Mieszkałem z wujkiem przez prawie pięć lat – żali się pan Marek. – Po jego śmierci magistrat uznał, że byłem dla niego obcą osobą i mieszkanie mi się nie należy. Na podstawie oświadczeń trzech starszych mieszkańców kamienicy urzędnicy uznali, że wcale tam nie mieszkałem.

To, że Marek Bazan mieszka w kamienicy przyMazurskiej potwierdzają jego sąsiedzi, znajomi i rodzina, która odwiedzała go w tym mieszkaniu, choćby z okazji imienin. Wszyscy podpisali się pod oficjalnym protestem, stając tym samym w jego obronie.

Dotarliśmy do dokumentów, z których wynika, że magistrat wydawał sprzeczne decyzje w tej sprawie. W piśmie Wydziału Mieszkalnictwa i Lokali Użytkowych z września ubiegłego roku napisano, że „Marek Bazan zamieszkiwał w lokalu przy ul. Mazurskiej wspólnie z najemcą do chwili jego śmierci”. W piśmie z listopada sprawa nie już tak oczywista. „W wyniku ponownej analizy akt sprawy wynika brak jasności co do samego faktu zamieszkiwania Pana w przedmiotowym lokalu” – napisali urzędnicy.

– Nie wiemy o co chodzi – mówi zdumiony Krzysztof Bazan, ojciec Marka. – Ewidentnie coś jest nie tak. Syn spłaca 4 tysiące złotych długu po wujku i urzędnicy są szczęśliwi. Została ostatnia rata: 144 zł. Biorą, ale nie chcą dać tego, co powinni.

Tymczasem Urząd Miejski podtrzymuje swoją opinię.

– Niezbędną przesłanką do zawarcia umowy najmu jest potwierdzenie stałego zamieszkiwania pana Marka Bazana z najemcą do chwili śmierci – podkreśla Monika Streich z biura prasowego magistratu. – Zgromadzony materiał takiego faktu jednoznacznie nie stwierdza.

Rodzina Bazanów zapowiada, że będzie walczyć o mieszkanie przyMazurskiej.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto