Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mogiły partyzanckie na cmentarzu

Marek Jaszczyński
Marek Jaszczyński
Młodzi, oddani Polsce, podjęli walkę z systemem, który narzucono Polsce. Zapłacili za to najwyższą cenę – oddali życie. Po ponad sześćdziesięciu latach udało się odkryć groby członków Bojowego Oddziału Armii na Cmentarzu Centralnym.

„BOA” bo takiej nazwy używano działał w Bobolicach pod Koszalinem.

- Byli to młodzi ludzie pochodzący z Kresów wychowani w duchu niepodległościowym – mówi dr Radosław Ptaszyński ze szczecińskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. –  Wcześniej  byli związani z AK. Po przyjeździe na Ziemie Zachodnie zaczęli działać z innymi osobami, tak powstał oddział podziemia niepodległościowego, związany ze słynnym majorem Zygmuntem Szendzielarzem „Łupaszką”.

Wpadli przez zdradę?

**Działali bardzo radykalnie: zabijali działaczy Polskiej Partii Robotniczej i organizowali napady rabunkowe w celu gromadzenia pieniędzy na walkę, prowadzili akcje propagandowe. Liczyli na wybuch trzeciej wojny światowej, podczas której mocarstwa zachodnie miały walczyć ze Związkiem Radzieckim.  

Znamy trzy wersje historii, o tym jak złapano grupę BOA.

- Według pierwszej to wpadka innego oddziału niepodległościowego w Szczecinku doprowadziła po nitce do kłębka do BOA – tłumaczy Radosław Ptaszyński. – Metody śledcze stosowane przez Urząd Bezpieczeństwa były brutalne. Nie dziwi więc, że ktoś się załamał. Druga to oficjalna, która ukazała się w prasie. Według niej podczas jednego z napadów grupy zrabowano cukierki, papierek po jednym z nich znaleziono w aucie jednego z członków BOA, co ciekawe ów papierek do dziś znajduje się w aktach sprawy. Zgodnie z trzecią wersją grupę wydała „Regina”, łączniczka w oddziale „Łupaszki”, która współpracowała z UB.

Sąd otoczony ponura sławą

Dwudziestu trzech partyzantów sądził Wojskowy Sąd Rejonowy w Szczecinie, instytucja otoczona ponurą sławą. W czasie swojej działalności od 1946 do 1955 roku wydał 96 wyroków śmierci, z czego 43 wykonano. Sędziowie potrafili wydać surowy wyrok więzienia nawet za dowcip polityczny, takiego śmiałka czekały 4 lata. Sąd działał na podstawie dekretu z dnia 13 czerwca 1946 r. o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa i prowadził około 4,5 tysiąca spraw.

- Wbrew nazwie przed sądem stawali głównie cywile, była ich zdecydowana większość  - wyjaśnia Radosław Ptaszyński. - Według danych, odsetek sądzonych osób cywilnych sięgał 70 procent. Przed sądem wojskowym stawali również żołnierze Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Wojsk Ochrony Pogranicza, funkcjonariusze milicji i UB za np. pijaństwo czy zdradę tajemnicy służbowej, Niemcy za nielegalne posiadanie broni, czy członkowie pospolitych grup bandyckich, których nie brakowało zaraz po zakończeniu wojny na Pomorzu. Trzeba zaznaczyć, że nie wszystkich sądzono z przyczyn politycznych.

Publiczny proces i śmierć

Szczeciński sąd wojskowy miał dwóch szefów. Byli to mjr dr Filip Feld i ppłk Kazimierz Stojanowski, obaj z gruntownym wykształceniem prawniczym, zdobytym w okresie międzywojennym.

- Ale obok solidnie wykształconych prawników sędziami były też osoby z nowego naboru – mówi Radosław Ptaszyński. – Można podsumować ten zespół nazwą „uczy się na błędach”. Sędziowie ukończyli jedynie kursy, co skutkowało błędami w orzekaniu i w efekcie prowadziło do tragedii wielu niewinnych ludzi.

Pokazowy proces w siedzibie Wojewódzkiej Rady Narodowej z udziałem publiczności rozpoczął się w sierpniu 1948 roku, był szeroko opisywany przez prasę. Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego, skazano pięć osób na karę śmierci pozostali otrzymali kary długoletniego więzienia.

Wyroki śmierci wykonano 4 grudnia 1948 roku w celi aresztu śledczego przy ulicy Kaszubskiej. Do tej pory udało się ustalić miejsca pochówku trzech partyzantów: Wacława Borodziuka, Edmunda Kokotko i Zenona Łozickiego. Nie wiadomo, gdzie spoczywają Waldemar Klimczewski i Edmund Kosieradzki.

- Na groby trafiliśmy dzięki zapisom w księgach cmentarza, pozwoliła na to dokładna data śmierci – dodaje Ptaszyński. – Chodzi o godne upamiętnienie ludzi, którzy odważyli się przeciwstawić systemowi.

Fot. Paweł Miedziński, AIPN

-  Wojskowy Sąd Rejonowy w Szczecinie wydał surowy wyrok, członków BOA rozstrzelano w więzieniu  przy ul. Kaszubskiej 28 w piwnicznej celi oznaczonej numerem 15. Pogrzebano ich na Cmentarzu Centralnym. Po latach warto upamiętnić tych młodych ludzi za odwagę – mówi Radosław Ptaszyński ze szczecińskiego IPN.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto