Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy. #Rozmowa. Niemczyk: Miałem poczucie, że mogę wszystko

MM Trendy
Foto: Bartek Syta
Szczecinianin Piotr Niemczyk, ex-dziennikarz, ex-generał UOP oraz pierwszy szef Gazety Wyborczej w naszym mieście opowiada o „gorących” czasach, gdy serce kraju najmocniej biło w Szczecinie oraz dlaczego omal nie zgubiła go praca w służbach specjalnych.

- Jak to się stało, że znalazłeś się w Szczecinie?
- Z kilku powodów. Z prywatnych i o nich nie będę mówił. Ale jednym z ważniejszych było to, że podczas strajków w 1988 roku współtworzyłem centrum informacyjne NSZZ „Solidarność”. Była to grupa osób wywodzących się z Wolności i Pokoju, która pełniła dyżury i zbierała informacje, co się w Polsce dzieje. I siłą rzeczy jednym z najczęstszych moich rozmówców byli ludzie ze Szczecina. Między innymi Jerzy Zimowski. On mnie namówił.

- Co to było za centrum?
- Zbieraliśmy informacje, opracowywaliśmy je i przekazywaliśmy zachodnim dziennikarzom. W pewnym momencie - ze względów prywatnych - trafiłem do Szczecina. Pierwszym moim zadaniem było stworzenie komórki wymiany informacji. I tym się zająłem. Ówczesny przewodniczący podziemnego Zarządu Regionu Edward Radziewicz i jego sekretarz Andrzej Milczanowski stworzyli taką komórkę, której ja stałem się kierownikiem.

- Długo tu zostałeś?
- Od jesieni 1988 roku do 1992 roku, czyli cztery lata. W pewnym momencie było już trudno, bo pracowałem w Warszawie i tylko w weekendy przejeżdżałem do Szczecina. Ale cały czas moje mieszkanie było w Szczecinie.

- Zaczynałeś od pracy szefa centrum informacji, ale to nie było jedyne Twoje zajęcie w mieście.
- No tak. Byłem też szefem lokalnego dodatku Gazety Wyborczej.

- Jak to się stało?
- Zupełnie przypadkiem. W żaden sposób nie przypisuję sobie autorstwa pomysłu powołania w Szczecinie lokalnej redakcji. Ten pomysł powstał w głowach Rafała Jessweina i Zbigniewa Skarula, którzy jako ówcześni dziennikarze szczecińscy zauważyli, że w Kielcach powstał pierwszy dodatek Gazety Wyborczej. Pomyśleli, że warto byłoby taki zrobić w Szczecinie. Pojechali do Agory i zaproponowali, że coś takiego zrobią. Ponieważ w Warszawie nikt ich nie znał, to Seweryn Blumsztajn, który był za te dodatki wówczas odpowiedzialny, powiedział im, że jest taki jeden facet w Szczecinie, którego on zna. Powiedział im, by z nim pogadali i może zgodzi się włączyć. Ten facet nazywa się Piotr Niemczyk. Włączyłem się i stworzyliśmy oddział. Ale nie byłem założycielem lokalnego dodatku.

- Jaki to był okres dla Ciebie?
- Pionierskie czasy, kiedy wszystko się zaczynało. Pierwszy numer gazety, to było w Szczecinie wielkie wydarzenie.

- A jak to się stało, że zostałeś ministrem i generałem?
- To też był wątek szczeciński. Tadeusz Mazowiecki (który był wtedy premierem), zaproponował Andrzejowi Milczanowskiemu, by wszedł do Urzędu Ochrony Państwa. Milczanowski tworzył ten urząd w Warszawie. Ale w weekendy przyjeżdżał do Szczecina. I był wtedy ciekawym rozmówcą dla wszystkich, ale przede wszystkim dla dziennikarzy, którzy chcieli się od niego dowiedzieć, co się dzieje w stolicy. I ja, jako ten dziennikarz Gazety Wyborczej, zostałem zaproszony na takie spotkanie, które odbyło w telewizji. Dziennikarze pytali Milczanowskiego dlaczego on, w końcu człowiek opozycji, wchodzi do służb specjalnych, do policji. A on mówi - no jak to? To jest logiczny ciąg. Jeżeli się walczy o demokrację, a ta demokracja przychodzi, to warto zatroszczyć się, by jej później nie można było obalić. Po spotkaniu powiedziałem mu, że bardzo dziwię się tym pytaniom. I, że jego odpowiedź wydaje się rozsądna. On na to: dobra, fajnie. I pożegnaliśmy się. Po tygodniu dostaję telefon z sekretariatu ministra Andrzeja Milczanowskiego. Minister pyta mnie: pamięta pan tę rozmowę w szczecińskiej telewizji? Dalej pan tak uważa? Przytaknąłem. Więc on do mnie: może pan przyjedzie do Warszawy, do pracy w UOP? I tak to się zaczęło.

- Kim byłeś na początku?
- Najpierw byłem przymierzany na stanowisko naczelnika w pionie analitycznym. Ponieważ okazało się, że coraz trudniej ściągnąć ludzi do policji politycznej (nadal większości się źle kojarzyła), to bardzo szybko zaproponowano mi zostanie dyrektorem. A do funkcji dyrektora był przypisany etat generalski. I tak się stałem generałem.

- Wtedy jeszcze mieszkałeś w Szczecinie?
- Tak. Co tydzień wracałem z Warszawy na weekendy do Szczecina. Ale długo tak się nie dało. Odległość spowodowała, że rozpieprzyło się moje życie osobiste. I w 1992 roku wróciłem do Warszawy na stałe.

- Ale jak to jest być generałem?
- To może być niebezpieczne. Bo to jest taki moment, że ktoś jest w służbach specjalnych i wydaje mu się, że wszystko może i wszystko mu wolno. Ludzie wtedy robią głupie rzeczy. Na szczęście ja nic głupiego nie zrobiłem, ale pamiętam, że miałem poczucie, że mogę wszystko. Zostałem szefem komisji weryfikacyjnej dla funkcjonariuszy byłego SB z Warszawy i szukałem innych członków tej komisji. A było to trudne, bo musiały to być osoby o ustalonym autorytecie, które byłyby wiarygodne. Wszedłem do Sejmu na legitymację służbową i zacząłem zaczepiać posłów i ich namawiać. Dopiero po dłuższej chwili ktoś się zreflektował i zapytał, dlaczego człowiek ze służb kręci się po Sejmie. To była moja naiwność, ale też poczucie, że wszystko mogę.

- W tym momencie ciągle mieszkasz w Szczecinie. Z czym kojarzy ci się to miasto?
- Dziwnie mi się kojarzy. To bardzo ładne miasto, ale nierówne. Stare kwartały są ładne, w takim ludzkim wymiarze. Ale okropne są te nowe osiedla, blokowiska. Szczecin wywołuje u mnie bardzo mieszane uczucia estetyczne. Ale ważniejsi są ludzie.

- Więc jacy są szczecinianie?
- Gdy mieszkałem w Szczecinie, to miałem poczucie, szczególnie na przełomie sierpnia i września 1988 roku, że to miasto jest stolicą Polski. Wszyscy wtedy co prawda patrzyli na Gdańsk, bo tam był Lech Wałęsa, ale to tak nie było. Serce kraju wówczas biło w Szczecinie. To Stocznia Szczecińska i port w Szczecinie odegrały wtedy ogromną rolę. To były lata niesamowitej atmosfery w mieście, przekonania, że tu buduje się nową Polskę.

- Masz jakieś ulubione miejsca?
- Są tu dwa bardzo ważne dla mnie miejsca. Pierwsze to kościół przy ul. Pocztowej, a w szczególności piwnica parafii, gdzie była siedziba podziemnego Zarządu Regionu „Solidarności”. Właśnie tam zostało mnóstwo moich emocji, nawet lęku, że to się nie uda i milicja nas stamtąd zabierze. Ale też takich fantastycznych emocji, które łączą się z sukcesem „Solidarności”. A drugie miejsce, to już później, nowy Zarząd Regionu w centrum Szczecina, w gmachu urzędu miejskiego przy ul. Odrowąża. Tam były ogromne przestrzenie. Ten kontrast między piwnicą kościoła przy ul. Pocztowej a wysokimi pokojami przy ul. Odrowąża, był zaskakujący.

Piotr Niemczyk
współzałożyciel Ruchu Wolność i Pokój, związany z „Tygodnikiem Mazowsze”. Między 1988 a 1990 pełnił funkcję kierownika prasowego NSZZ „Solidarność” Pomorza Zachodniego w Szczecinie. W 1990 został dyrektorem Biura Analiz i Informacji Urzędu Ochrony Państwa. Był zastępcą dyrektora Zarządu Wywiadu Urzędu Ochrony Państwa, a także ekspertem sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, doradcą ministra spraw wewnętrznych i administracji oraz podsekretarzem stanu w Ministerstwie Gospodarki. Należał do Unii Wolności, był sekretarzem generalnym tej partii. Później został członkiem rady politycznej Partii Demokratycznej. W 2007 ponownie objął funkcję doradcy Komisji ds. Służb Specjalnych (z rekomendacji posłów Platformy Obywatelskiej), w 2008 wszedł w skład nowo powołanej rady konsultacyjnej przy ABW. Prowadzi działalność gospodarczą, zajmując się doradztwem w zakresie spraw bezpieczeństwa i wywiadu konkurencyjnego. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi oraz Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Jest wnukiem Stanisława Mackiewicza.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto