Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy. #Design: Każde miejsce jest dobre żeby coś zacząć [zdjęcia]

MM Trendy
Fot. Dizeno Creative
Mówi się, że praca z ochotą przerabia słomę w złoto. Coś w tym jest, bo pod słomianą pościelą Małgorzaty i Marcina Dziembajów śpią ludzie ze wszystkich stron świata. Ich projekty są wynikiem pasji, sukces efektem pokory. Szczecińskie małżeństwo udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych, potrzebny jest tylko pomysł.

Tekst: Agata Maksymiuk / Foto: Dizeno Creative

Podstawa, to wiedzieć, czego chce się od życia. Oni wiedzieli. Wzornictwo, to był ich cel. Jednak nie byli świeżo upieczonymi studentami, ale grafikami agencji reklamowej. Doświadczenie zbierali po drodze. Zadebiutowali biodegradowalną urną na Łódź Design Festival w 2012 roku. To był złoty strzał.

W Polsce ta idea była zupełną nowością. Urna dzieli się na dwie części. Jedna zostaje przy bliskich, druga - z prochami - chowana jest do ziemi. Wyrasta z niej drzewo - symbol życia.

Otrzymali wyróżnienie w kluczowym konkursie wydarzenia „make me!" i zakwalifikowali się do finału. Teraz urna podróżuje po wystawach na całym świecie. Później przyszedł czas na Haykę, która stała się symbolem snu na sianie i podbiła serca ludzi nie tylko w kraju.

- Nie mamy ram i schematów, które uczelnia nakłada na studenta - opowiada Małgorzata Dziembaj. - Brak wykształcenia czasem pomaga, czasem utrudnia. Wiele osób mówi nam, że przez to do każdej rzeczy podchodzimy intuicyjnie. Dużą rolę odgrywa też kreatywność. Jeśli wydaje się nam, że będzie ok, to zaczynamy działać. W taki sam sposób podeszliśmy do konkursów. To one były naszą wejściówką do świata designu. Pamiętam, że ludzie pytali nas o ukończone kierunki, byli zaskoczeni brakiem wykształcenia artystycznego.

W końcu przyszedł czas na własną firmę - Dizeno Creative. Praca w domu, to niemałe wyzwanie. Na początku łatwo się zachłysnąć. Możemy zrobić pranie, wypić tyle kaw ile chcemy, na chwilę się położyć - w końcu nikt nas nie pilnuje. Potrzeba dużo samokontroli. Hayka szybko się rozrosła, a mieszkanie zamieniło w magazyn. Trzeba było podjąć decyzję o nowej siedzibie firmy.

- Przyznam, że czasem, kiedy przychodzili do nas klienci, było mi odrobinę wstyd, że nie mamy własnego biura - wyznaje Gosia. - Kiedy wiedzieliśmy, że już niedługo przeprowadzka, na chwilę przestałam sprzątać i segregować wszystkie rzeczy. Kartony i towar momentalnie wypełniły każdą wolną przestrzeń. To była masakra. Rzeczywistość „praca - dom" zupełnie nam się pomieszały. Teraz będzie inaczej, jesteśmy w centrum miasta, tuż obok Trafostacji i każdy może do nas przyjść. Na miejscu będą też zaprezentowane produkty. Nie będzie to ani sklep, ani showroom, ale coś, co jest na pewno o wiele lepsze od domowego salonu. Chociaż niektórym się podobało, że mogą zobaczyć jak mieszkamy.

Dobry partner to podstawa udanego interesu, a kto w tej roli odnajdzie się lepiej niż małżeństwo? Projektantka żartuje, że ona i mąż są jak dwugłowy potwór. Doskonale się uzupełniają. W pojedynkę nie daliby rady.

W każdym domu zdarzają się sprzeczki, tu pojawiają się też te związane z pracą, ale to oczyszcza atmosferę. Tym bardziej, że prowadzenie własnej działalności, to zupełnie inna praca niż projektowanie. Projektowanie było ułamkiem tego, co dzieje się obecnie z ich produktami.

Sprzedaż, pakowanie, dystrybucja - wszystkim zajmują się sami, wszystkiego nauczyli się sami. W dużych firmach jest kilka działów, zatrudniających kilkadziesiąt ludzi. Tu zaledwie dwie osoby. Od niedawna do ekipy dołączyła trzecia para rąk, pracy jest coraz więcej.

- Pościel sprzedaje się już w ponad 50 sklepach stacjonarnych i w internecie - mówi projektantka. - Wszystko zaczęło się dość niepozornie i przyznam, że są chwile kiedy czuję, że to wszystko nas przerasta. Projekt Hayki wysłaliśmy na konkurs. Dostaliśmy się. Prototyp przygotowaliśmy na tkaninie, z której wykonuje się flagi. Mimo tego, że zupełnie nie nadawał się do spania, wszystkim się spodobała i zostaliśmy zaproszeni na wystawę do Kopenhagi. Słomiana pościel była już pokazywana w Paryżu, Dreźnie, Sztokholmie, Pekinie, niedługo jedziemy do Londynu.

Małgosia i Marcin uważają, że każde miejsce jest dobre do prowadzenia biznesu, wszystko dzieje się w internecie, przez telefon. Jak są targi, trzeba się spakować i jechać. Podobno w Szczecinie nic się nie dzieje, tu się nic nie da. To jednak przeświadczenie ludzi, którym nie chce się nic robić. Wszystko się da, nieważne gdzie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto