Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy ul. Długosza: Tu rządzą wulgarne małolaty z nożami w kieszeniach

Redakcja MM
Redakcja MM
Mieszkańcy starej kamienicy boją się w pojedynkę wychodzić na swoje podwórze
Mieszkańcy starej kamienicy boją się w pojedynkę wychodzić na swoje podwórze Andrzej Szkock
– Boimy się tych nastolatków. Oni są groźni, a my bezradni – skarżą się mieszkańcy jednego z budynków przy ulicy Długosza.

Jednej z lokatorek podpalono balkon. Kłopoty tych ludzi są znane policji.

Sprawa, z którą mieszkańcy jednego z budynków na Niebuszewie zwrócili się do naszej redakcji, nie wydawała się prosta.

– Mieszkamy tu po kilkadziesiąt lat – opowiadają mieszkańcy trzech klatek na ulicy Długosza, między innymi spod numeru 13. – Kiedyś mieliśmy podwórko z ławkami, była huśtawka. Korzystały nasze dzieci, starsi mieszkańcy mogli odpocząć na ławce. Dziś boimy się wychodzić przed blok.

Młoda kobieta pokazuje swój balkon na parterze. Widać ślady po pożarze.

– Podpalili mi balkon – opowiada. – Nie wiem, czy po raz kolejny tego nie zrobią.

Starsi mieszkańcy opowiadają o wybijaniu szyb w piwnicy i podpaleniach.

– Noszą noże, wcale tego nie kryją – mówi starszy mężczyzna. – Słyszymy wyzwiska i wulgarne słowa.

Ktoś opowiada, jak czternastolatek znęcał się nad kotem i złośliwie rozrzucał śmieci ze śmietnika.

– Chyba jest niespełna rozumu, tak podejrzewam – mówi emerytka.

Mieszkańcy czują się bezradni.

– Piszemy pisma do policji, wzywamy straż miejską – opowiadają. – Przyjeżdżają patrole, ale te małolaty uciekają. Dalej jest to samo. Oni tu rządzą. Teraz urządzili sobie bar pod chmurką.

Starszy pan opowiada, że na początku maja wezwał patrol policji, żeby ten przegonił z dachu garażu młode, głośne towarzystwo. Z dachu zeszły trzy nagie dziewczyny i dwóch chłopaków.

Jeden z nastolatków, według opinii mieszkańców, był wychowankiem domu dziecka.

– Ojciec siedzi w więzieniu, matka też tam przebywała. Mieszkają naprzeciwko, na ulicy Kołłątaja. O, idzie jego matka – pokazują ludzie.

Nadchodzącej kobiecie towarzyszy młody mężczyzna.

– Odczepcie się od mojego syna – krzyczy kobieta. – On jest w internacie. Dajcie mu spokój.

– Czego się pani śmieje? – groźnie pyta młody człowiek, towarzyszący kobiecie. Odchodzą.

Mieszkańcy uważają, że drzewo przy garażu powinno być ścięte.

– Jest stare i niepotrzebne – mówi pan Kazimierz. – To po nim wspinają się małolaty na dach garażu.

– Piją alkohol – opowiadają kobiety. –Nic sobie z nikogo nie robią. A my jesteśmy narażeni na słuchanie wulgarnych odzywek.

O sytuacji na ul. Długosza powiadomiliśmy szczecińską policję.

– Pod koniec maja wpłynęło do nas pismo od wspólnoty mieszkaniowej przy ulicy Długosza – informuje Anna Śledziona z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie. – Mieszkańcy skarżyli się na nastolatków, którzy dopuszczają się aktów wandalizmu, piją alkohol. Było tam też kilka naszych interwencji. Rzeczywiście, sytuacja jest niepokojąca. Ponieważ jednak dotyczy nieletnich, sprawę musimy przekazać do sądu rodzinnego. Nie pozostawimy mieszkańców samych z tym problemem.

Sytuacją na ulicy Długosza zainteresowaliśmy też straż miejską.

– Wysłaliśmy pod wskazany adres dwa patrole i nadal będziemy tam zaglądać – mówi Joanna Wojtach ze Straży Miejskiej w Szczecinie. Mieszkańcy budynku obiecali nam, że będą nas informować, gdy będzie działo się coś niepokojącego. Co do garażu, nie możemy nic zrobić, dopóki nie zostanie ustalony jego właściciel. Odpowiadamy jedynie za zasoby miejskie.

Nasza sonda: Czy czujesz się bezpiecznie na swojej ulicy?

Regina Imiela

– Boję się. Tu rządzą młodociani, niemal dzieci. To nastoletni chłopcy i dziewczyny. Najmłodszy ma bodaj jedenaście lat, prowodyrem jest czternastolatek. Wyzywają nas, nie można zwrócić im uwagi. Podpalają balkony i piwnice. Boimy się wychodzić przed dom. Nie chcemy słuchać wyzwisk i wulgarnych słów.


Wiesława Socha

– Choć jest nas dużo, jesteśmy bezradni wobec nastolatków. Nasza wspólnota to mieszkania z trzech klatek. Obok są garaże. Nie wiemy, czyja to własność. A to tam zbierają się małolaty, piją alkohol, przeklinają. Mają na dachu dobre miejsce do swoich spotkań, bo nikt nie wejdzie po drzewie, tylko oni. To drzewo powinno być ścięte, bo służy chuliganom.


Ewa Kot

– Bodaj dwa tygodnie temu była tu policja, ale oni uciekli. Boję się swoje dzieci wyprowadzać na podwórko, bo tam rządzą małolaty. Po co moje dzieci mają słyszeć wulgarne słowa? Nie wiadomo, jakie sceny mogą tam oglądać. Nie wiadomo, na co te nastolatki stać. Przecież na dachu garażu cuda się dzieją. A na zwróconą uwagę odpowiadają wyzwiskami.


Kazimierz Kluza

– Nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Tylko stek wyzwisk słyszymy od nastolatków. Zgorszenie sieją, zwłaszcza na dachu garażu. Mają tam swoje legowiska, z daleka je widać. policja przyjeżdża, oni uciekają, tylko kaptury widać. Ale swoje legowiska na dachu zostawili. To nie może być tak, że nikt nie jest w stanie przywołać ich do porządku.


Lesław

– Jak się nie bać, skoro podpalają piwnice i balkony, chodzą z nożami. Może w końcu dojść tu do tragedii. Strach przechodzić przez podwórko. A przecież wszyscy mieszkańcy powinni z niego korzystać, zwłaszcza dzieci i emeryci. Tymczasem ci młodzi wszystko dewastują, dręczą zwierzęta, śmiecą. I śmieją się z nas. Strach tędy przechodzić.


Pelagia Cukier

– Na razie nikt mnie nie zaczepiał i nie groził. Mieszkam tu od 1960 roku. Wielu mieszkańców tego bloku także żyje tu bardzo długo. To emeryci. Mieszkam na drugim piętrze, rzadko chodzę po podwórku, więc nie wiem, co się tu dzieje. Wiem, że wspólnota mieszkaniowa zabezpieczyła okienko w piwnicy.


Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto