Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Od kilku miesięcy mieszkał w samochodzie na szczecińskim Pogodnie. W schronisku jest mu źle

Leszek Wójcik
Leszek Wójcik
Leszek Wójcik
Pan Tomasz, bezdomny, który do niedawna mieszkał w samochodzie, dzięki sąsiadom i lokalnym radnym przebywa w szczecińskim schronisku "Feniks". Mieszkańcy zorganizowali dla niego zbiórkę najpotrzebniejszych rzeczy. Mimo to mężczyzna najprawdopodobniej wróci do swojego saaba. - Nie mam dobrej opinii o tym ośrodku. Obsługa jest niemiła - twierdzi.

Pan Tomasz nie jest zadowolony z zamiany miejsc. Narzeka na obsługę w schronisku i na to, że wyrzucono jego stare rzeczy.

- Mogli je wyprać - twierdzi.
- Przecież dostał pan nowe.
- Tak. Ale tamte były porządne - podkreśla.

Ubrania, które pan Tomasz otrzymał pochodziły z darów zebranych przez mieszkańców wspólnie z radnym miejskim. Oprócz odzieży mężczyzna ma w schronisku zapewniony posiłek, miejsce do spania, pralnię i suszarnię ubrań. Prowadzone są też w nim działania aktywizacyjne mogące pomóc w uzyskaniu samodzielności życiowej i wyjściu z bezdomności.

- Jego mieszkańcy podpisują kontrakt zobowiązując się zmienić styl życia - wtedy otrzymają pomoc m.in. w uzyskaniu pracy lub przekwalifikowaniu się, opiekę medyczną i szansę na otrzymanie lokalu socjalnego lub komunalnego - wymienia Maciej Homis, rzecznik prasowy szczecińskiego MOPR.

Mimo to bezdomnych w Szczecinie jest około tysiąca.

- Niestety trudno im pomóc, bo w większości przypadków oni tej pomocy nie chcą - mówi Joanna Wojtach, rzeczniczka prasowa szczecińskiej Straży Miejskiej.

Z obserwacji Straży wynika, że wielu bezdomnych rezygnuje z pobytu w oferowanych im placówkach z powodu obowiązujących w nich przepisów, w tym bezwzględnego zakazu picia alkoholu. Mieszkają więc w śmietnikach, na ogródkach działkowych, pustostanach, garażach, a nawet w węzłach ciepłowniczych. Czasami na nieużytkach budują prowizoryczne szałasy. Joanna Wojtach twierdzi z doświadczenia, że większość tych, którzy zgodzili się na pobyt w schronisku po jakimś czasie się z niego wyprowadza.

- Jesteśmy bezsilni - przyznaje. - Nie możemy im zabronić, jeśli tak zdecydowali.

Maciej Homis potwierdza. Pan Tomasz w "Feniksie" może mieszkać, ale musi tego chcieć.

- Nie możemy go tu trzymać na siłę - podkreśla.

A pan Tomasz już narzeka na warunki panujące w ośrodku. Dokąd pójdzie? Ma swój samochód, w którym mieszkał przez ostatnie pół roku (pisaliśmy o nim w "Głosie Szczecińskim"). Przeprowadził się tam, kiedy spalił się jego domek na działce. A mieszkał w altanie, bo dom, szeregowiec przy ul. Okrzei, sprzedał.

Do schroniska trafił dzięki byłym sąsiadom, którzy bali się, że zamarznie w nieogrzewanym aucie. Mężczyzna jest po udarze. Porusza się o kulach. Zanim trafił do "Feniksa" nie był w dobrej formie fizycznej. Dziś, zapytany, nie wyklucza, że wróci na Pogodno.

- To zależy od personelu schroniska, który tu nie jest uprzejmy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto