Pielgrzymi musieli wstać wyjątkowo wcześnie.
- Zazwyczaj pobudka jest ok. godz. 7. Dziś o godz. 6 wszyscy byli na nogach – mówi Kasia z Niebuszewa. - Musieliśmy się spieszyć, bo po godz. 8 trzeba było być na Jasnej Górze.
Pątnicy ruszyli dziś z Kaleji, do przejścia mieli dziewięć i pół kilometra, z czego większość ulicami Częstochowy.
- To niesamowite, kiedy przekracza się granice tego miasta – mówi Łukasz ze Śródmieścia. - Jestem na pielgrzymce po raz dziesiąty, ale nadal robi to na mnie duże wrażenie.
Jak twierdzą pątnicy, tego dnia nie są ważne odciski i bolące nogi, nikt o tym nie myśli.
- Każdy chce przejść ten ostatni etap – mówi Kasia. - Nie myśli się o zmęczeniu i obtartych stopach. Ważne jest tylko to, że jest się już w Częstochowie.
Szczecińscy pielgrzymi wyruszyli 29 lipca z sanktuarium na osiedlu Słonecznym. Przez ponad dwa tygodnie pokonywali dziennie od 20 do 40 km. Pogoda w tym roku dopisywała.
- Deszczu na trasie nie było - opowiada Łukasz. - Za to upał doskwierał. Czasami po drodze można było zgubić buty, bo przylepiały się do rozgrzanego asfaltu.
Doskwierały także odciski i obolałe nogi.
- Pielgrzym bez bąbli na stopach, to jak żołnierz bez karabinu – śmieje się Łukasz. - Każdy jest na to przygotowany. Nie wyobrażam sobie wakacji bez pielgrzymki. Pokonanie pieszo drogi do Częstochowy to niesamowite przeżycie. Można się wiele dowiedzieć o sobie. Pielgrzymka to rekolekcje w drodze, ale także spotkanie ze świetnymi ludźmi. Tego nie da się opisać, trzeba to po prostu przeżyć.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?