Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jezus musiał zapuścić wąsy

Robert Duchowski
Robert Duchowski
Jezus ma krótkie spodnie i włosy związane w kitkę. Na co dzień jest kurierem rowerowym. A Matka Boska, studentka z WSSU, trochę się spóźniła.

Szczecinianie w drodze krzyżowej na Skolwinie mogli wziąć udział piąty raz. W przedsięwzięcie zaangażowani są artyści, księża i pracownicy Domu Kultury „Klub Skolwin.


**Polecamy:

Zobacz wideo z Inscenizacji Drogi Krzyżowej

**


Przed budynkiem wita nas Darek Podralski. To ważna postać. Zapalony miłośnik modelarstwa, gier komputerowych i internetu. Działa społecznie na rzecz swojej małej ojczyzny – Skolwina. Jest wszędzie tam, gdzie ma być. I wszystko wie. Na przykład gdzie można znaleźć Marka Maja, autora inscenizacji drogi krzyżowej.

– Przedstawienie jest wizją artystyczną, a finał wykroczył nieco dalej w przyszłość – mówi Marek Maj z DK „Klub Skolwin”. – Postać Jezusa przez większość czasu jest kukłą. Dopiero na końcu pojawi się w tej roli człowiek. Wcześniej ja go grałem, ale mam za dużo pracy, więc znaleźliśmy innego aktora.

– O, to jest nowy Jezus – wskazuje nadchodzącą postać i szybko ucieka do swoich spraw.

Jezus to symbol

Nowy Jezus ma krótkie spodnie i włosy związane w kitkę. Nazywa się Jakub Henschke. Na co dzień jest kurierem rowerowym. Skąd się tu wziął?

– Pan Marek zadzwonił do mojego kolegi, który jest w grupie teatralnej i zapytał, czy nie zna kogoś, kto by zagrał tę rolę – mówi Jakub. – Zgodziłem się.

Jakub ma na swoim koncie trochę artystycznych doświadczeń. Kiedyś grał w kapeli rockowej, ale to już przeszłość. Teraz ma okazję wykazać się zdolnościami aktorskimi, chociaż jego rola trwa tylko 10 minut. Musiał zapuścić wąsy, żeby wyglądać bardziej wiarygodnie.

– Jezus to pewien symbol, który odnosi się bardziej do postępowania ludzkiego niż do wiary – mówi Jakub. – To ktoś, kto może być autorytetem, kogo można naśladować. Całe to wydarzenie to rodzaj happeningu, który ma pokazać coś więcej niż tylko katolicką wiarę. Dlatego tyle tu jest odwołań do rzeczywistości.

Przed domem kultury pojawia się coraz więcej osób. Tu będzie pierwsza stacja i stąd ruszy procesja. Przychodzą całe rodziny, ubrane odświętnie jak do kościoła.

– Większość to ludzie z innych dzielnic – mówi pan Darek, który bacznie obserwuje co się dzieje. – Wśród mieszkańców Skolwina zainteresowanie jest niewielkie. Popatrzą z okien, przystaną na ulicy i tyle.

Matki Boskiej nikt nie widział

Jola Żarkowska przyjechała z os. Książąt Pomorskich.

– Byłam na drodze krzyżowej w tamtym roku i bardzo mi się podobało – mówi. – To ciekawy pomysł na przedstawienie tak ważnego wydarzenia dla chrześcijan.

Czekamy na Matkę Boską. Nikt jej nie widział, nikt nie wie gdzie jest. Niezawodny pan Darek idzie o nią wypytać we wszystkich miejscach, w których mogłaby być. Po chwili wraca.

– Jak zobaczycie biegnącą dziewczynę, zasapaną, to będzie ona – mówi.

Ale jej nie ma. Wiemy tylko, że ma na imię Sylwia. W końcu się pojawia. 5 minut przed rozpoczęciem inscenizacji. Biegnie ulicą w białej szacie z niebieskim welonem w ręku. Sylwia Panowicz, studentka Wyższej Szkoły Sztuki Użytkowej.

– Trafiłam tu, bo byłam w grupie tanecznej w DK Skolwin – mówi Sylwia. – Trenuję taniec towarzyski i capoeirę. W drodze krzyżowej uczestniczę od 2 lat.

Anioły chcą już wyjść

Po pierwszej stacji pochód wyru- sza na ulice Skolwina. Oprawa artystyczna, scenografia i atmosfera robią niesamowite wrażenie na widzach. Muzyka grana na żywo, muzyka z taśmy, płonące pochodnie. Wszystkie stacje zilustrowane zostały tekstami, między innymi wierszami poetów.

Jest sporo odwołań do rzeczywistości. Spikerzy czytają fragmenty do- niesień medialnych. Po drodze Jezus spotyka kobiety – symbole współczesności: kobieta na motorze, bizneswoman i Matka Polka.

Gdzieś po drodze natykam się na pana Darka przebranego w brązową szatę i dźwigającego na plecach duży głośnik. – Już mnie trochę boli kręgosłup – skarży się.

A to dopiero kilka stacji za nami. Kiedy zapada zmrok, efekt jest jeszcze lepszy. Z daleka nie widać ludzi, tylko płonące pochodnie. Na kolejnej stacji zatrzymuje się obok mnie Marek Maj.

– I co, podoba się pani? – pyta. – Podoba się, ale porwał mi pan Matkę Boską – odpowiadam.

– Musiałem, ale ona gdzieś tu jest, można zagaić.

Szukanie Matki Boskiej po ciemku w tłumie ludzi, to jak szukanie igły w stogu siana. Zresztą za chwilę finał na placu przed kościołem i Matka Boska będzie miała do ode- grania ważną scenę, bo zbliża się ukrzyżowanie Jezusa, a potem Zmartwychwstanie. Jezus wraz z aniołami przekracza bramy niebieskie, zamyka- ją się za nimi drzwi i w niebo strzelają fajerwerki.

Koniec. Ludzie pomału się rozchodzą. Otwieramy drzwi do nieba, a tam stoi grupka stłoczonych aniołów.

– Czy my możemy już wyjść?

Artystyczna Inscenizacja Drogi Krzyżowej na Skolwinie. Zobacz zdjęcia:

**

Droga krzyżowa na Skolwinie. Zobacz fotorelację

Plenerowa Inscenizacja Drogi Krzyżowej (MoDO)

**


od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto