Jak sardynki wpuszce

Kiedyś w podstawówce uczyły się tylko dzieci z okolicznych domów. W miarę rozwoju dzielnicy i budowy nowych osiedli na Prawobrzeżu, liczba dzieci w wieku szkolnym stale rośnie.

Obecnie w 18 klasach uczy się 410 uczniów, a miejsc jest tylko dla 220. Wszkole jest 8 izb lekcyjnych i sala gimnastyczna. Nie ma pomieszczeń na zajęcia dodatkowe iwyrównawcze. Kiedy jest remont, lekcje odbywają się na korytarzu. Dzieci muszą chodzić do szkoły na dwie zmiany.

– To nie jest komfortowa sytuacja – mówi Elżbieta Gronet, dyrektor szkoły. – Dzieci przychodzą na ósmą do świetlicy, wówczas rodzice są w pracy, a potem mają lekcje na drugą zmianę i siedzą w szkole do godziny osiemnastej.

Część uczniów musi dojeżdżać kilka przystanków autobusem, więc rodzicom i nauczycielom zależy, żeby kończyli lekcje jak najszybciej.

– Szkoła potrzebuje rozbudowy, żeby zlikwidować naukę na dwie zmiany – uważa Ewa Bilińska, mieszkanka Kijewa. – Dzieci kończą lekcje po godzinie siedemnastej i czekają na autobus. Zimą o tej porze jest ciemno, to może być niebezpieczne.

Na powiększenie budynku nie ma pieniędzy. Dyrektorka kilkakrotnie prosiła o pomoc magistrat.

– W ubiegłym roku, razem z Radą Szkoły, napisałam pismo do Urzędu Miasta w sprawie dobudowania skrzydła – wyjaśnia Gronet. – Terenu jest dużo i można to zrobić. Dostaliśmy odpowiedź, że inwestycja zostanie wzięta pod uwagę dopiero w 2009 roku. W tym roku napisałam drugie pismo i dostałam odpowiedź, że stanie się to rok wcześniej.

– Decyzja o rozbudowie szkoły to kwestia finansowa, która wymaga akceptacji prezydenta i Rady Miasta – twierdzi Elżbieta Masojć, dyrektor Wydziału Oświaty UM. –Mamy nowe władze, więc składanie przeze mnie jakichkolwiek obietnic byłoby niepoprawne. Myślę, że do tematu będziemy mogli wrócić w 2007 roku.

– Postanowiłam zorganizować spotkanie z radnymi Prawobrzeża – dodaje Gronet. – Przedstawię im problem i poproszę o pomoc. Chciałabym, żeby rozbudowa szkoły zaczęła się wcześniej niż w 2008 roku.