Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ich życie zostało zniszczone, bo zaufali bliskiej osobie. W środę mają trafić do więzienia

Redakcja MM
Redakcja MM
Półtora roku więzienia otrzymali Jolanta i Zdzisław Kanczurscy. Wzięli 30 tys. zł pożyczki na prośbę żony kuzyna. Co teraz stanie się z ich dziećmi?

Kobieta nie spłaciła kredytu. Na najbliższą środę małżeństwo dostało wezwanie do odbycia kary pozbawienia wolności.

W 2006 roku jesienią do domu państwa Kanczurskich zawitała żona kuzyna, która błagała o pomoc. Przez kilka dni namawiała małżeństwo do zaciągnięcia kredytu i zapewniała, że systematycznie będzie płacony.

Po kilku dniach Danuta B. załatwiła wszystkie formalności kredytowe i porosiła panią Jolantę o podpisanie umowy. Po kilkunastu minutach wszystko było gotowe, łącznie z wypłatą gotówki - 30 tysięcy złotych.

- Wraz z mężem byliśmy pewni, że kuzynka jest wypłacalna i wiarygodna - mówi Jolanta Kanczurska. - Miała dwa sprawnie działające sklepy z ciuszkami i wózkami dziecięcymi w centrum Szczecina.

Kobieta wzięła pieniądze i serdecznie podziękowała, cały czas zapewniając, że kredyt będzie spłacany. Jak się okazało, nie wpłaciła żadnej raty i zerwała kontakt z rodziną. Sprawą nieuregulowanego kredytu zajął się sąd, który skazał małżeństwo za nie wywiązanie się z umowy spłaty kredytu na rok i 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszenia na 5 lat.

Jednocześnie komornik wszedł na pensję pana Zdzisława i systematycznie pobierał kilkaset złotych miesięcznie. Wszystko odbywało się bez zastrzeżeń, dopóki po trzech latach firma budowlana, w której obecnie pracuje pan Zdzisław stała się niewypłacalna. Firma bez wiedzy pracownika zaprzestała przekazywać pieniędzy do komornika.

- Nie wiedziałem nic o tym, że moja firma nie odprowadza pieniędzy do komornika - mówi Zdzisław Kanczurski. - Cały czas żyłem z przekonaniem, że kredyt jest systematycznie spłacany przez mojego pracodawcę.

W piątek małżeństwo otrzymało awiza z listami poleconymi, które poszli odebrać na pocztę. Po otwarciu listów okazało się, że są to wezwania do odbycia kary półtora roku pozbawienia wolności za niespłacony kredyt. Członkowie rodziny są załamani. Nie chcą stawić się na wezwanie, ponieważ nie czują się winni.

- Winna jest osoba, dla której wzięliśmy kredyt oraz pracodawca mojego męża, który nie płacił komornikowi - mówi zrozpaczona pani Jolanta. - Jeśli zostanę zatrzymana i moja córka trafi do domu dziecka, to odbiorę sobie życie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto