Dżem to też chodliwy towar

– Zostałam okradziona już kilka razy – opowiada pani Alina z osiedla Reda. – Raz zginęły rowery i narzędzia męża. Notorycznie giną słoiki i przetwory. Tylko po co im moje ogórki albo grzybki?

Na piwnicowych złodziei nie ma mocnych. Nic nie jest w stanie ich powstrzymać.

– Nawet jeśli wstawimy stalowe drzwi, powiesimy mocne kłódki, możemy nie ustrzec się kradzieży – tłumaczy dzielnicowy sierżant Rafał Roszak. – Złodziej zawsze znajdzie sposób, żeby wejść do środka.

Wieżowce na osiedlu Reda są systematycznie ocieplane, zakładane są nowe domofony i bramy wejściowe. Wszystko po to, żeby mieszkańcy czuli się bezpieczniej. Te zabezpieczenia jednak nic nie dadzą, jeśli będziemy wpuszczać potencjalnych złodziei na klatki schodowe.

– Nie raz widziałem jak podejrzane typki dzwonią do kogoś domofonem i są wpuszczani – żali się Kazimierz Skowroński, mieszkaniec osiedla. – Niestety sami się prosimy o kradzież lub dewastację klatki.

Problem znają też w radzie osiedla. Jej przewodniczący Romuald Szmyt przyznaje, że dość często słyszy o kradzieżach.

– Złodziei odstraszyliby policjanci lub strażnicy miejscy w cywilu. Świadomość, że każdy przechodzień może być funkcjonariuszem, ostudziłaby zapał włamywaczy – tłumaczy Romuald
Szmyt. – My jeździmy na patrole sąsiedzkie na osiedlu. To też pomaga.

Niektórzy mieszkańcy, w obawie przed kradzieżą, zrezygnowali z piwnic. Nic już tam nie trzymają.

– Nie ma roku, żeby nie było włamania do piwnicy – mówi Zofia Sałabun. – Boję się wchodzić do piwnicy w dzień, a już na pewno nie weszłabym tam wieczorem. Raz ukradli rowery moich dzieci. Od tamtej pory nic nie trzymam w piwnicy.

Policja rozkłada ręce. Żeby wyłapać wszystkich złodziei musieliby w każdej piwnicy postawić policjanta. A to niewykonalne.

– Włamania na tym osiedlu zdarzają się tak samo często, jak gdzie indziej – mówi kom. Artur Marciniak ze szczecińskiej policji. – Nie jest to zjawisko, które się drastycznie nasila.