Boogie Brain: Berlińskie techno ma wiele twarzy

- Zaczynaliście dekadę temu. Były to pojedyncze ep’ki dla niewielkiej wówczas wytwórni Sonar Kollektiv i kilku innych. Dziś produkujecie album Clary Hill dla tej samej stajni, z tą różnicą, że jest ona obecnie uznaną marką, a muzyka przeznaczona dla szerokiego odbiorcy. Co się zmieniło przez ten czas w Waszym myśleniu o muzyce, produkcji?
- Nooo... Sporo się zmieniło. Kiedyś robiliśmy techno i wydawaliśmy na Cabinet rec., nie używaliśmy też żadnych żywych instrumentów, tylko hardware. Używaliśmy rolanda 0 drumbox, syntezatorów, sequencera atari i mixera. Gdy byliśmy gotowi nagrywać, wciskaliśmy record i wszystkie aranże robiliśmy na żywo. Dziś używamy już pamięci komputera, sequencerów, przy pomocy których pomysły brzmią dokładnie tak samo, jak poprzednio, co jest bardzo wygodne, gdyż daje nieograniczone możliwości.

- W Szczecinie widzieliśmy was wielokrotnie. Za to wasz wokalista Colin Corvez pojawi się po raz pierwszy. Współpracowaliście już wcześniej? Lepiej gra się z nim, czy z kobietami, z którymi dotąd mogliśmy was usłyszeć (Desney Bailey, Clara Hill).
- Po raz pierwszy spotkaliśmy Colina w czasie pracy nad projektem Alessandroni, a ściślej nad numerem „Welcome”. Byliśmy naprawdę pod wielkim wrażeniem i był to początek naszej współpracy z nim. Jest naszym dobrym kumplem. Zrobiliśmy mnóstwo rzeczy pod szyldem Slope i Andre Zimma i razem wystąpimy w Szczecinie. Daniel pracuje też nad kilkoma trakami na solowy album Colina. A co do drugiej części pytania - niektórzy są łatwi we współpracy inni nie. Różnicy nie stanowi talent, a raczej temperament.

- Jakie dźwięki powstają obecnie w waszym rodzinnym Berlinie? Można mówić o konkretnym dla miasta stylu? Polećcie kogoś, kogo świat jeszcze nie zna, a jutro mogą zachwycić się nim wszyscy.
- Cóż, dziś w mieście jest tak wielu producentów tworzących w wielu odmiennych stylach. Głównym wyróżnikiem Berlina jest chyba to, że tu wciąż rządzi techno i to się chyba nigdy nie zmieni. To berlińskie techno ma oczywiście wiele twarzy i często czerpie z różnych źródeł, nawet z rocka. Hunee wydaje się być niezwykle utalentowanym didżejem i producentem (kilka razy grał w szczecińskim klubie City Hall - przyp. red.). Sprawdźcie również produkcje Sygaire! (także niegdyś gościł we naszym mieście - red.)

- Są teraz w Berlinie miejsca, jak niegdyś Tresor, które skupiają wokół siebie ludzi i idee dzięki czemu oddziaływają na muzykę, lokalne środowisko? Niekoniecznie kluby, może centra kultury, galerie.
- Honesty: Klub Tresor został ponownie otwarty w ubiegłym roku, miejsce jest świetne, wyjątkowe.
- Daniel: Szczerze, to ja bardziej teraz zajęty jestem moimi dziećmi. Poświęcam im najwięcej uwagi i chyba nie jestem najodpowiedniejszą osobą, by opowiadać o berlińskich klubach. Podoba mi się Tape Club i Weekend Club. Gdy znajduję czas, to właśnie tam chodzę. Weekend znajduje się na 12 piętrze jednego z bloków przy Alexander Platz. Latem otwierają taras i robią tam zajebisty bar na berlińskie letnie noce.

- Są jakieś historie w muzyce, które dopiero przed wami?
- Kończymy album Andre Zimma dla wytworni Swedish Brandy. Mam nadzieję, że ukaże się jeszcze w tym roku lub na początku przyszłego. Mamy dwa super remixy od AtJazz do numeru „M.U.S.I.C.”, które ukażą się na Swedish Brandy pod koniec lata. Daniel Paul pracuje nad kolaboracjami z Colinem Corvezem, Volkerem Meitzem i Henrikiem Schwarzem. Oprócz tego znowu współpracuje z Jensem (DJ Zky), swoim niegdysiejszym partnerem od Cabinet Rec. i produkują fajne, nowe house’owe numery.

Slope with Colin Corvez zagrają na festiwalu w sobotę o godz. 20.