Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Życie: Dzisiaj student, jutro bezrobotny

girlinglass
girlinglass
Każdy z nas kilkakrotnie wygrał coś na loterii – loterii życia. ...
Każdy z nas kilkakrotnie wygrał coś na loterii – loterii życia. ... sxc.hu
Każdy z nas kilkakrotnie wygrał coś na loterii – loterii życia. Mnie się udało – matura 2006 – zakończona z sukcesem, na tle koleżanek i kolegów z klasy, którzy niestety dotknięci zostali porażką.

W tym samym roku rekrutacja na studia. Wybrałam kierunek, o którym marzyłam. I pamiętam ten dzień, był to poniedziałek, list, mała koperta z pieczątką Uniwersytetu – „została pani przyjęta na pierwszy rok studiów o kierunku filozofia, studia jednolite magisterskie”. I właśnie wtedy się zaczęło.

Każda rzecz wręcz niemożliwa do wykonania – dla mnie to kolejna wygrana

Nieprzespane noce, stres, nerwy, łzy – zaliczone „studyjne kobyły”. Jakoś przy odrobinie swojej twórczej mocy myślenia, przy mobilizacji, która osiągała poziom wyższy niż zaawansowany, dając 150% normy, 160% wytrzymałości na dobę – dobiłam do piątego roku studiów.

Wybór tematu pracy magisterskiej – owszem adekwatny do kierunku, choć związany i z prawem, i z medycyną, i farmakologią, a przede wszystkim aspekt bioetyczny. Porwałam się drugi raz w kierunku niemożliwego. Chciałam tego, by pokazać, że zwierzę nie jest przedmiotem, by promować nurt wyzwolenia zwierząt, by zmienić, choć odrobinę rzeczywistości, by zaprzestać tych okrutnych praktyk w laboratoriach, na ulicach, w domach itp.

W oczach wzbierał widok cięższy o łzę, za każdym razem, gdy czułam, że te wszystkie pojęcia medyczne, elementy ciała żywego, nazewnictwo, wyniki, skale, jak to wszystko przemawia za klęską. Moją klęską, prywatną, na skalę życiową. Choć się udało. Z dnia na dzień promotor zatwierdził pracę, szybki wydruk, szybka oprawa, obiegówka, fotograf, złożenie pracy w dziekanacie. Zatwierdzone, ustalony termin obrony – czułam, że połowa drogi za mną.

7 lipca 2011 obrona na godzinę 8 rano. Od 5 już nie mogłam spać. Wszystko leciało mi z rąk, zapominałam, co miałam zrobić, chyba nawet zapomniałam jak zasznurować obuwie.

Na uczelni byłam przed czasem, gnał mnie stres – jakbym była tylko ja, jak wariat drogowy, jak za strusiem z kreskówki zbierały się kłęby kurzu. Uspokoiłam się pod samym wydziałem, wiedziałam, że muszę, że dam radę, że umiem, że cała praca nie pójdzie na marne.

Po kilku chwilach stresu dowiedziałam się, że jestem magistrem filozofii obronionym na ocenę bardzo dobrą. Wzruszyłam się, podczas, gdy komisja czytała wyniki, podczas gratulacji – czułam jak ciśnienie zaczyna spadać – do takiego stopnia, że czułam jak moje całe ciało zaczyna się garbić, niczym balonik, z którego spuszczamy powietrze. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że będzie tak ciężko.

Bezrobotny magister

Jest listopad, a ja czuję, że wszystko to, co wygrałam do tej pory – jest rzeczą zbędną, nieprzydatną. Jestem poszukującym pracy bezrobotnym magistrem, który zaczął studia niestacjonarne – by mieć jeszcze jakiś wyuczony zawód w kieszeni.

Choć jesienne dni powodują, że częściej niż zwykle myślę o cofnięciu czasu, może lepiej było nie zaczynać studiów, bo wszędzie gdzie idę chcą ludzi młodych i z doświadczeniem, a ja takiego nie posiadam. I choć bardzo chcę pracować, to na sprzedawcę mam za wysokie kwalifikacje” – chyba mają na myśli wyuczony zawód. I nikogo nie obchodzi, że po prostu chcę pracować, zarobić, by móc utrzymać siebie i móc pomagać rodzinie.

Zastanawiam się, czy to, co do tej pory wygrałam, czy ma to sens, jakikolwiek, choć minimalny. Powinnam zacząć studia zaoczne, pracować od poniedziałku do piątku i wówczas po 5 latach byłabym doświadczonym sprzedawcą odzieży w jednej ze światowych sieciówek.

Kelnerka, kasjerka, sprzedawca odzieży

Więc jest tak, że jestem przegranym zwycięzcą bez grosza w kieszeni, liczącym na pomoc ze strony rodziny. Do tego stanu politycy zorganizowali piekło ludziom młodym, wykształconym i z chęcią do dalszego rozwoju.

Nie mam ani znajomości, ani odwagi, by za wszelką cenę spełnić swe marzenia. A czasami po prostu, jak wielu innych, uświadamiam sobie, że odpowiedzenie na daną ofertę pracy będzie z mojej strony nietaktem, ponieważ są lepsi, mądrzejsi, zdolniejsi – i tak nie mam szans. Choć tak bardzo bym chciała – demotywator największy na świecie: obecność innych ludzi. Wyścig szczurów o pracę, jako kelnerka, lub kasjerka – zgłoszeń nadesłanych 50 na jedno miejsce pracy, zatem powodzenia!

Chciałam pisać, chciałam robić reportaże, chciałam nagłaśniać sprawy godne uwagi – dziś jedynie mogę o tym marzyć, jak o rzeczy wręcz nieosiągalnej. Tak! Jestem bezrobotnym magistrem filozofii bez szans na zatrudnienie zgodne z zainteresowaniami.

Będę konsultantem do spraw mody – tak ładnie nazywają teraz sprzedawców odzieży. I będę doradzała czy lepiej tej pani w szarym, czy czarnym, uświadamiała, że ten krój leży na pani idealnie, albo, że przyniosę inny rozmiar. I to wszystko z doklejonym sztucznym uśmiechem – wrócę po pracy i rozpłaczę się w głos, że wszystko, czego pragnę spala się, zanim wyciągnę po to rękę.


Studencie, zbieraj doświadczenie. Maturzysto – nie kieruj się sercem, lecz rozumem. Absolwencie – cierpliwości, jeszcze będzie dla nas czas!



Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto