Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zapomniana przeszłość. Dziś dzielnica Drzetowo - Grabowo, dawniej Dolny Wik

Redakcja MM
Redakcja MM
Tu mieli pierwszy zamek Gryfici, tu powstawały najsłynniejsze zakłady Szczecina.

Stojąc na Wałach Chrobrego i patrząc na północ, widzimy jak  rozciągają się przed naszym wzrokiem szczecińskie przedmieścia dawnego Dolnego Wiku, a dzisiejszego Drzetowa - Grabowa.

To teren niezwykle ciekawy historycznie, zmieniający się wraz z wydarzeniami politycznymi, które miały wpływ na kształt miasta i jego rozwój oraz upadek.
To tu Kartuzi wybudowali swój klasztor. Jego nieliczne ślady można dziś zobaczyć przy Netto, w okolicy głównego wejścia do stoczni. Później budowla zamieniona został
przez księcia Barnima XI  na siedzibę książęcą. 

Początki klasztoru Przed zamkiem był wspomniany już klasztor. Decyzję o jego wzniesieniu wydał 21 stycznia 1360 r książę Barnim III. Nazwano go  Gottesgnade, czyli Łaska Boża.

- Prawdopodobnie to nie książę znalazł Kartuzów, a oni jego - uważa Łuczak. - Kilku z nich bowiem osiedliło się już w Szczecinie dużo wcześniej, bo w 1355 r. Przekonali księcia do fundacji klasztoru w dniu imienin jego żony Agnes, księżnej Brunszwiku-Grubenhagen.

Klasztor powstał dopiero w 1396 r., a więc 36 lat po wzniesieniu zabudowań.
Kartuzi przybyli z klasztoru Domus Horti Beatae Mariae, założonego w 1342 r. na praskim Smichowie. Potwierdza to fakt, że syn Barnima III, książę Kazimierz III, wychowywał się w latach 1357-1367 na dworze cesarza Karola IV Luksemburskiego w Pradze. De facto - żonatego od 1363 r. z Elżbietą, córką księcia pomorskiego Bogusława V.

Wzrost majątku klasztoru i brak nadzoru ze strony władz zwierzchnich spowodował rozluźnienie dawniej surowych reguł zakonnych. W 1499 r. i 1504 r. za ich nieprzestrzeganie kapituła zagroziła klasztorowi dotkliwymi karami.

Przyszła reformacja. Nie lubiani bogaci Kartuzi zostali zmuszeni do ucieczki w obawie przed zemstą miejscowej ludności. Ostatni zakonnicy, przeor Walenty Syborg i Mateusz Schulte przekazali 18 maja 1538 r. zarząd nad klasztorem Barnimowi IX i Filipowi I. Wyjeżdżając zabrali z sobą paramenta kościelne i nagromadzony latami majątek. Resztę wyposażenia prawdopodobnie rozgrabili mieszkańcy Grabowa.

Książę przeprowadza się
W 1551 r. wybuchł w Szczecinie pożar. Zniszczył m.in. część książęcego zamku. Barnim IX postanowił przenieść się do opuszczonego Gottesgnade. Nim to jednak zrobił, zlecił przebudowę zniszczonego obiektu.

- Dawny klasztor zaopatrzono w okazałe wieże oraz zmieniono całkowicie wystrój wnętrz dostosowując je do wymogów książęcej rezydencji - opowiada Marek Łuczak. - Plany tej przebudowy powstały prawdopodobnie już wcześniej, podczas wizyty w listopadzie 1547 r. w Szczecinie berlińskiego specjalisty od budowy zamków i rezydencji, Caspara Theissa.

Szybka przebudowa nie przyniosła oczekiwanego przez księcia rezultatu, godnego znanego w całej Europie księcia. W 10 lat później zlecił kolejną, tym razem w stylu włoskiego renesansu. Oderburg otrzymał trzy wieże kryte renesansowymi hełmami, pokryte blachą miedzianą. Jedna z nich znajdująca się po północnej stronie budowli wieńczyła kaplicę z ufundowanymi przez księcia epitafiami Barnima III i Bogusława X. Znalazły tu też miejsce ołtarze, ambona oraz inne sprzęty wysokiej klasy artystycznej.

Cały czas ozdabiano zamek. Prace wykonywali światowej klasy artyści. W tym rzeźbiarz Hans Peisser z Norymbergi, który wykonał główny ołtarz i ambony. Dywany i tapety wyszły spod rąk wykształconego w Niderlandach mistrza gobeliniarskiego Petera Heymana. Z wszystkich jego prac do dziś zachował się jedynie ozdobny fryz z 13 postaciami z herbów Pomorza i Brunszwiku, który w Oderburgu służył za draperię łoża lub stalli. Nadworny złotnik księcia, Alexander Wegener wykonał piękny kielich mszalny zwany "Barnimskelch" wykonany ze srebra, pozłacany i wysadzany kolorowymi kamieniami. Zaliczany był do najpiękniejszych paramentów kościelnych w XVI w.

Zamek Oderburg Zamek nie miał szczęścia do Gryfitów i najeźdzców. W trakcie bogatej historii był wielokrotnie niszczony.

- W opisie z 1899 r. można znaleźć informacje, że resztki murów i jedno sklepienie piwniczne zamku istniało na granicy parku Krestmanna, za grabowską szkołą gminną, Burgschule przy ul. Burgstrasse czyli dzisiejszej ulicy Łyskowskiego 17 - opowiada dr Marek Łuczak, historyk szczeciński. - Później ruiny uległy dalszej dewastacji. W opisie z 1925 r. podaje się już tylko, że istnieją jedynie ich skromne resztki, a w notatce z 1937 r., że nie są już widoczne.

Loża masońska W miejscu, gdzie dziś stoi Teatr Polski, na początku była siedziba bractwa strzeleckiego. To od nich na początku dziewiętnastego wieku część przy ulicy Swarożyca odkupiła loża masońska "Pod Trzema Cyrklami".

Członkowie loży wybudowali tu swoją siedzibę, ale nie w takim kształcie, jaki znamy obecnie. Wzniesiono ją w 1829 r. Była budynkiem ryglowym posadowionym na fundamencie z głazów narzutowych. Najbardziej ozdobnym elementem był portyk od strony wschodniej oparty na czterech kolumnach wykonanych z pni dębowych.

- Loża szybko powiększyła swoja własność - opowiada Łuczak - kupując w 1868 r. za kwotę 30 tys. talarów cały teren od ulicy Swarożyca do Jana z Kolna, a następnie dalsze działki.

Masoni nie ograniczyli się do wzniesienia swojej siedziby. Otaczający ją teren zamienili w piękny park i tereny wypoczynkowe, dostępne dla szczecinian.

W 1928 r. budynek został rozebrany. Loża przeniosła się do nowo wybudowanego lokalu w Szczecin Zdrojach o nazwie Zur Schoennen Aussucht. Był niemal identycznym do tego, który stał w Grabowie; nawet wiele elementów ze starej siedziby przeniesiono do nowej. 

Na pustym miejscu zaczęto wznosić nowy obiekt. Tym razem bardziej reprezentacyjny.  Nowy, piękny budynek stał się własnością kobiecej przybudówki rządzącej w III Rzeszy partii, Frauenschaft NSDAP.


Ciekawostki dzielnicy


Historia zachowanej ambony
Po śmierci księcia Barnima IX jego bratanek, książę Jan Fryderyk przeniósł z kościoła w Oderburgu ołtarz i ambonę do kościoła Najświętszej Marii Panny w Szczecinie. Później trafiła do kaplicy Fryderyka w rezydencji myśliwskiej w Sownie. Gdy wojska szwedzkie zniszczyły tę rezydencję, ołtarz i ambonę przeniesiono do stargardzkiego kościoła Mariackiego. Wróciły do Sowna po odbudowie rezydencji. Na krótko. Po ponownym jej zniszczeniu trafiły do kościoła w Sownie, a gdy został rozebrany, umieszczono je na strychu szkoły. Po renowacji w 1889 r. ustawiono je w nowo wybudowanym kościele.

Tu więziono Sydonię
80-letnia Sydonia von Borcke była więźniem zamku Oderburg w latach 1619-1620. O czary oskarżył ją książę Franz I. Za młodu Sydonia wychowywała się na dworze księcia Filipa I razem z  jego dziećmi. Gdy młodzi dorośli Sydonia i syn księcia, Ernest Ludwik zakochali się. Do ślubu jednak nie doszło. Książę ożenił się w 1577 r. z Zofią Jadwigą, córką Juliusza, księcia brunszwickiego. Legenda głosi, że Sydonia rzuciła wówczas czary na rodzinę książęcą.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto