Wiadro wody na złodzieja

Panu Andrzejowi piwnicę okradli tuż przed Sylwestrem. Zabrali mu m.in. podnośnik do samochodu. Wcześniej włamywali się kilkakrotnie. Zginął rower, później narzędzia. Skusili się nawet na zapasy na zimę.

– Ktoś musiał oglądać moje weki, bo zostały dokładnie wyselekcjonowane. Kilka z nich miało na wierzchu pleśń, te złodziej zostawił – opowiada pan Andrzej.

Pewnego razu w piwnicy pozrywali wszystkie kłódki.

– Pewnie na złom – spekuluje pan Andrzej.

Maria Osełka przeżyła już cztery włamania.

– Skradziono mi dwa rowery. Potem już nie trzymałam ich w piwnicy, a na balkonie – tłumaczy.

Większość mieszkańców wieżowców, właśnie na balkonach przechowuje rowery. Są jednak tacy, którzy nie boją się złodziei. Pan Zdzisław z Romera do Szczecina przyjechał w 1975 roku. Zaskoczyła go skala kradzieży na osiedlu. Na włamywaczy ma swoje sposoby. Postanowił zrobić własne zabezpieczenia. Przy kracie od piwnicy wisi zwykła kłódka. Jednak złodzieja czeka wielkie zdziwienie. Na drzwiach umocowana jest linka i wiadro z zimną wodą. Jeśli o nią zahaczy, wiadro wyląduje na jego głowie. Gdy to nie pomoże czeka go kolejna atrakcja – może zahaczyć o przyczepioną tuż nad podłogą żyłkę i narobić mnóstwo hałasu.

– Zauważyłem, że interwencja policji nic nie daje, bo przyjeżdżają, spisują i nigdy nie znaleźli ani złodzieja ani skradzionych rzeczy – tłumaczy. – Trzeba samemu dbać o własne interesy.

Jednak policjanci uważają, że to brak uwagi mieszkańców jest jedną z przyczyn kradzieży.

– Ludzie nie zamykają wspólnych drzwi do piwnicy. Zapominają albo im się nie chce. Otwierają też byle komu drzwi od domofonu – mówi dzielnicowy osiedla, młodszy aspirant Marcin Hawryluk.

Policja rozkłada ręce. Żeby wyłapać wszystkich złodziei, musieliby w każdej piwnicy postawić funkcjonariusza. A to niewykonalne.

– Włamania na tym osiedlu zdarzają się tak samo często jak gdzie indziej –mówi kom. Artur Marciniak ze szczecińskiej policji. –Nie jest to zjawisko które się drastycznie nasila.