Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W świecie śrubek

Redakcja
Przed oczami miał tysiące mechanizmów odmierzających czas. Wymieniał części, naprawiał, sztukował. Dziś pracy ma coraz mniej. Zegarki z duszą zastępuje zimna elektronika.

– Jest pan punktualny?
– Oczywiście. Po to mam zegarek, żeby się nie spóźniać. Cenię czas swój i innych. Gdy ktoś oddaje mi swój zegarek, bym go naprawił, zawsze robię to w terminie. – Jak to się stało, że został pan zegarmistrzem? Nic spektakularnego. Wujek mojej cioci, Ryszard Racki, był zegarmistrzem i u niego terminowałem. To od niego nauczyłem się podstaw tego zawodu.

– Dlaczego u zegarmistrzów każdy zegar wskazuje inną godzinę?
– Widzi pani ten zegar? Jeszcze wskazuje czas letni. Czasem nie chce mi się ich wszystkich ściągać i nastawiać. To dużo pracy. Każdy z nich ma inny mechanizm. Poza tym swój zakład mam w bloku i nie chcę przeszkadzać mieszkańcom.

– Przeszkadzać?

– Nie trudno wyobrazić sobie hałas, jaki by powstał, gdyby wszystkie naraz zaczęły cykać, dzwonić. Niektóre z nich wybijają przecież nie tylko pełne godziny, ale i połówki. Nie zniósłby tego nawet największy miłośnik zegarów. Dlatego niektórych nie nastawiam.

– Które zegary są najpiękniejsze?

– Na pewno te stare, mechaniczne, ponieważ mają dusze. Poza tym tylko te mogą działać po sto lat. Wiszą tu takie, które pamiętają I wojnę światową. Jeden z nich kupiłem 20 lat temu. Nie był sprawny, ale teraz chodzi. Podziwiam ich dźwięk, precyzyjne wykonanie. A już te drewniane mają dodatkowy urok, bo są miłe w dotyku.

– Jak naprawia się takie zegary?

– To długa praca. Trzeba pomyśleć, który mechanizm szwankuje. Niektórych części już nie ma, więc trzeba je robić samemu. Zupełnie inaczej niż współczesne zegarki, w których wymienia się całe moduły. Żeby znaleźć część do tych starych, trzeba dzwonić do kolegów z innych zakładów, rozbierać mechanizmy z innych zegarów, wymieniać.

– Ile zegarów pan naprawił?

– Setki, tysiące. Pamiętam jeszcze kieszonkowe Omegi albo Patki. Antoni Patek, Polak, wymyślił wspaniały zegarek, ale nikt w Polsce nie chciał przyznać mu patentu. Wyjechał za granicę i stał się sławny. W czasach gierkowskich była fala na szwajcarskie zegarki. Byłem nawet w tym kraju. Na ścianie wisi do tej pory certyfikat z dwutygodniowego szkolenia zegarmistrzów. W latach 70. pojawiły się japońskie zegarki zwyświetlaczami. Teraz na rynku pełno jest gadżetów za 15 złotych, które nazywane są zegarkami.

– Czy ten zawód ma przyszłość?

– Nie sądzę. Myślę, że za 20 lat nie będzie żadnego zegarmistrza. Gdy mojej córce Indze Iwasiów pokazałem kiedyś mechanizm zegarka, licząc po cichu, że też będzie zegarmistrzem, ona cały ten misterny układ śrubek zrzuciła ze stołu. To jakiś znak. Sam czuję się jak antyk. Boli kręgosłup, oczy już nie te co kiedyś. To mój chleb, ale ciężko na niego zapracować w dzisiejszych czasach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto