Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W przyszłym roku kino Pionier kończy 100 lat

Redakcja
Przez dwa dni ekipa telewizyjna pracowała w Szczecinie nad reportażem o najstarszym kinie świata – kinie Pionier. Reportaż będzie można zobaczyć w TVP Kultura 26 marca. „MM” było na planie.

– Ma pani przy sobie aparat? – pyta Michał Bielawski, autor reportażu. – Za chwilę będzie tu pan, który jutro się nie pojawi, więc to jedyna okazja, żeby mu zrobić zdjęcie.

Byłem jak Kirk Douglas...

To Stanisław Kowalski, kinooperator-legenda kina Pionier. Przepracował w nim 47 lat. Z namaszczeniem zakłada swój słynny prochowiec.

– Dostałem tę pracę po znajomości – wspomina. –Moja mama poprosiła koleżankę, żeby mi załatwiła pracę w kinie. Zaintrygowały mnie te wszystkie urządzenia. Chciałem poznać wszystkie projektory w Szczecinie.

Pierwszy film, który puszczał w tym kinie, to był „Hamlet” z Laurencem Olivierem w roli głównej.

– Ludzie wtedy przychodzili głównie na naszych aktorów – mówi pan Stanisław. – Oglądali „Zakazane piosenki”, „Skarb” z Danutą Szaflarską i Jerzym Duszyńskim. Ja lubiłem filmy rosyjskie „Lecą żurawie”, „Człowiek z karabinem”, „Cichy Don”...

Ciekawostką jest to, że kiedyś kino Pionier było nazywane: „karne kino”.

– Jak któryś kinooperator pracujący w większym kinie podpadł, to zsyłano go do Pioniera, a my musieliśmy się z nim męczyć – opowiada Stanisław. – To kino miało jednak wyjątkową atmosferę.

– Dziewczyny z pracy mi mówiły, że jestem podobny do Kirka Douglasa – przypomina sobie nieoczekiwanie Stanisław…

A w piwnicy leży trup

Następnego dnia. W kiniarni jako pierwsza pojawia się Stefania Kossowska, pierwsza kasjerka, która pracowała w kinie Pionier po wojnie.

Podziwia mniejszą salę kina.

– To była kiedyś kotłownia, skład opału – tłumaczy jej Jerzy Miśkiewicz, współwłaściciel kina. – Pomysł był taki, żeby wrócić do korzeni kina. Ludzie siedzą, piją herbatę, kawę, a w tle słychać projektor.

– Jestem zachwycona tą salą, jest taka kameralna – mówi pani Stefania. – Kilka lat przepracowałam w tym kinie i wiem jak kiedyś tu wyglądało. Zrobił pan z tego taką bombonierkę.

Stefania Kossowska przepracowała w szczecińskich kinach 35 lat.

– Jak tu przyszłam w 1945 roku, kino było przygotowane do pracy – wspomina. – Krzesła skrzypiały, podczas projekcji słychać było projektor, ale nikomu to nie przeszkadzało. Bilety wcale nie były takie tanie, a na sali tłumy. „Znachora” graliśmy trzy miesiące po trzy seanse dziennie.

Wieczorami na ulicach Rosjanie bili się z Polakami, ale w kinie rosyjskie filmy oglądano chętnie.

W kinie nie było sejfu, więc zabierała ze sobą utarg i rano zanosiła do banku.

Wdrodze do domu często musiała chować się w bramach, żeby ktoś jej nie napadł.

– Kiedyś szłam rano do banku i zobaczyłam człowieka, który leżał w piwnicy w wodzie – opowiada Stefania Kossowska. – Nikt się tym nie przejmował. Ale ludzie garnęli się do kina. Jak panie przychodziły w kapeluszach, to prosiłyśmy, żeby zdejmowały, bo zasłaniały ekran innym. Do kina przychodzili czasami Rosjanie. Jak zachowywali się kulturalnie, to ludzie reagowali na nich spokojnie. Jeśli byli agresywni, to po prostu wychodzili.

Stefania opuszcza nas z bukietem kwiatów od reżysera. Miłe.

Mój rząd ma numer 3.

Bernardeta Tomaszewska jest stałym widzem kina Pionier od 1980 roku. Przychodzi tutaj regularnie raz w tygodniu.

– Urodziłam się w Szczecinie, zamieszkałam na Gumieńcach. To był okres strajków i komunikacja miejska nie funkcjonowała, więc chodziłam do kina pieszo. Zajmowało mi to około dwóch godzin w jedną stronę.

Większość kolegów pani Bernardety w latach 80. chodziło do większych kin – Kosmosu i Colloseum. Jednak ona pozostała wierna „Pionierowi”.

– Nie zawsze było tu komfortowo, ale przychodziło się na film, a nie do kina – mówi Bernardeta. – Zachęciłam wiele osób do odwiedzania tego kina. Zawsze 4-5 osób tu ze mną przychodzi. W kiniarni mam swój stolik nr 1, a na dużej sali mój rząd to nr 3.

Historie takie i owakie

W kinie Pionier ludzie się zakochiwali i godzili po wielkich kłótniach. Jedną z takich historii opowiedziała nam Grażyna Wahl, zaprzyjaźniona z Jerzym Miśkiewiczem.

– Prowadzę szkołę językową i od paru lat pracowała u mnie lektorka, którą uwielbiali wszyscy słuchacze – opowiada Grażyna Wahl. – Jakoś nie układało jej się z mężczyznami, więc razem z koleżankami uknułyśmy spisek. Jedna z dziewczyn podczas zajęć upatrzyła słuchacza, który by pasował do naszej Ani. Wypytała go na lekcji o zainteresowania i inne rzeczy, a potem zorganizowałyśmy im spotkanie właśnie w kinie Pionier. Teraz są małżeństwem. Mają dziecko.

Jerzy Miśkiewicz o tym, jak się dowiedział, że kino Pionier jest najstarsze na świecie:

– To było podczas remontu kina – mówi. – Zobaczyłem datę powstania budynku. Siedziałem parę dni w archiwach, żeby potwierdzić, że to najstarsze kino świata. Dwa lata czekaliśmy na weryfikację z Londynu. Przyszła w 2005 roku.

Fot1. Stanisław Kowalski przez 47 pracował jako kinooperator w Pionierze. W
ubiegłym roku odszedł na emeryturę, ale wciąż chętnie tu wpada, bo w
tym kinie jest jak w rodzinie.

Fot2. Bernadeta Tomaszewska jest stałą bywalczynią kina Pionier. Przychodzi tu regularnie raz w tygodniu i siada w rzędzie numer 3

Małgorzata Klimczak

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto