Kilka dni temu 11-letni Darek wrócił ze szkoły z dziurą w plecaku. Gdy mama spytała go co się stało, powiedział, że jeden z jego kolegów źle wycelował rzucając petardę.
– Bardzo się zdenerwowałam – przyznaje Ewa Kucharek. – Przecież mógł go poparzyć albo trafić w oko. Co wtedy?
Rozumiem, że każdy robi co może, żeby się utrzymać, ale trzeba to robić z rozsądkiem, nie można narażać dzieci.
Okazało się, że chłopiec razem z kolegami kupił fajerwerki w hurtowni przy ulicy Pomorskiej.
– Wziąłem od mamy kieszonkowe i poszedłem z kolegami na zakupy – mówi nastolatek. – Kupiliśmy kilka petard i poszliśmy rzucać nad rzekę.
Pani Ewa jest oburzona, że ktoś sprzedaje dzieciakom petardy.
– Zadzwoniłam na numer 112 i chciałam się dowiedzieć czy to legalne – mówi. – Pod numerem alarmowym nikt tego nie wiedział, prosili, żeby sprawdzić to w lokalnym komisariacie.
W komisariacie w Dąbiu policjanci poinformowali zdenerwowaną matkę, że sprzedaż fajerwerków niepełnoletnim jest zabroniona. Dyżurni obiecali od razu wysłać patrol. Interwencja nie pomogła, kiosk gdzie chłopiec kupił petardy wciąż jest otwarty.
– Przychodzi tu dużo dzieciaków – przyznaje sprzedawczyni. – Kupują co chcą, ale to przecież nic groźnego, tylko małe petardy.
Za sprzedawanie wyrobów pirotechnicznych nieletnim grożą surowe kary –wysoka grzywna i nawet do dwóch lat pozbawienia wolności. Jednak żeby ukarać sprzedawcę, trzeba go nakryć na gorącym uczynku. Jak poinformowano nas w komisariacie w Dąbiu, policjanci pojechali do hurtowni, ale wówczas nie sprzedawano petard dzieciom.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?