Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"To co nam gra w duszach". Rozmowa z muzykami Chango

Małgorzata Klimczak
Borys Sawaszkiewicz (z lewej) i Szymon Drabkowski przed koncertem w studiu S-1
Borys Sawaszkiewicz (z lewej) i Szymon Drabkowski przed koncertem w studiu S-1 Andrzej Szkocki
Borys Sawaszkiewicz i Szymon Drabkowski, połowa zespołu Chango, opowiadają o tym, jak powstała ich debiutancka płyta, kogo zaprosili do współpracy oraz o tym co ich najbardziej inspiruje przy tworzeniu muzyki.

Połączyliśmy to co nam gra w duszach w spójną całość

Od lat działacie w różnych formacjach muzycznych. Co was skłoniło, żeby powstał taki skład i taka płyta?

Borys Sawaszkiewicz: Stwierdziliśmy, że w końcu w 100 procentach chcemy grać to co nam w duszy gra. Zespół powstał, ponieważ zaczęliśmy się spotykać na wspólne jamowanie. Cztery osoby chciały wspólnie sobie razem pograć, ale zupełnie niezobowiązująco. Okazało się, że jesteśmy w stanie pisać numery w ekspresowym tempie i zespół powstał jakby sam z siebie. Nikogo nie trzeba było do niczego nakłaniać. Nagle, w sposób naturalny, powstał jeden organizm.

Szymon Drabkowski: Stwierdziliśmy, że tak fajnie nam się razem gra, że możemy to kontynuować. Padła nazwa, kawałki się rodziły jeden po drugim. Jest to na tyle interesujące i nam się to podoba, że nagramy to.

Kawałki się rodziły i urodziły się w postaci płyty. Ale nagranie płyty nie zawsze i nie dla każdego jest łatwe. Jak było w waszym przypadku?

S.D.: Mieliśmy ten komfort, że Szymon ma studio nagraniowe Stobno Records, więc samoistnie powstały sesje nagraniowe. Nie było problemu, żeby ta płyta powstała, ale też znaleźli się ludzie z wydawnictwa Big Flow, którzy stwierdzili, że to jest dobre i że chcą to wydać. Zaczęły się pojawiać kolejne osoby, które chciały pomagać i włożyły bardzo dużo serca i pracy, żeby ten album powstał.

B.S.: Ponadto, jeśli ktoś cały czas gra koncerty, to dochodzi do wniosku, że należy pozostawić jakiś ślad po tym, co zostało stworzone. Ta płyta jest tego najlepszym dowodem. W momencie, kiedy uda się zarejestrować jakieś utwory, mało tego, wydać je na jakimś nośniku i nawet postawić to na półce, to zawsze zostanie ślad. Płyta to jest nieodłączny element przekraczania pewnych etapów swojej muzycznej kariery.

Po wysłuchaniu tej płyty doszłam do wniosku, że dużo rzeczy wam w duszy gra. Nie baliście się, że powstanie z tego mieszanka wybuchowa, która nie wiadomo, do kogo trafi?

B.S.: W ogóle nie zakładaliśmy, że ta płyta jest dla określonej grupy odbiorców. Od samego początku w zespole były elementy muzyczne, które wychodziły z każdego z nas. Ta płyta jest dokładnie takim zlepkiem. Nie chciałbym powiedzieć, że ta płyta jest dla nikogo, a wyłącznie dla nas, bo bym skłamał. Ona jest skierowana do szerokiego grona odbiorców, ale my nie wiemy, do którego. Tak na dobrą sprawę każdy, kto szuka muzyki instrumentalnej, powinien coś na tej płycie znaleźć. Trudno nam określić, czy ta mieszanka wybuchowa jest na tyle wybuchowa, żeby kogoś odstraszyć. Raczej przywołać ducha lat 70.

S.D.: Mimo że mieszamy tam różne style muzyczne, to razem mamy wspólne brzmienie i pewien styl, w którym gramy. Pierwsze opinie o płycie są takie, że mimo pomieszania gatunków muzycznych, płyta jest spójna, ma swój charakter i klimat. Jestem zadowolony z tego, że udało nam się to jakoś połączyć i spiąć. Są różne inspiracje, ale nie jest tak, że każdy utwór jest z innej bajki.

Co wspólnego z waszą płytą ma Quentin Tarantino?

_B.S.: _Każdy z nas pewnie obejrzał wszystkie filmy Tarantino i jest to element spajający. Wiele osób słuchając naszych kawałków, mówiło, że byłyby świetne na ścieżkę dźwiękową do filmów Quentina Tarantino. Jak komuś zobrazować czym jest nasza muzyka? Wydaje nam się, że Tarantino jest tak charakterystyczną postacią, że sam w sobie obrazuje czego można się spodziewać.

Mówicie o muzyce instrumentalnej. Nie myśleliście o tym, żeby pojawił się wokal?

B.S.: Nie. Słuchamy dużo muzyki instrumentalnej przeróżnych zespołów i nam w takiej muzyce nigdy nie brakowało wokalisty czy wokalistki. Graliśmy w zespołach, w których były wokale, ale uznaliśmy, że bez wokalu jest w porządku i tak zostało.

S.D.: Aczkolwiek nie zapieramy się rękami i nogami, że w przyszłości nie dojdzie do jakiejś kooperacji między Chango i wokalistami, bo takie rzeczy już miały miejsce. Między innymi koncert z Jackiem „Budyniem” Szymkiewiczem na dziedzińcu zamkowym. Uznaliśmy, że pierwsza płyta Chango jest concept albumem.

W takim razie powiedzcie o osobach, które z wami współpracowały przy tej płycie.

_B.S.: _Dwie osoby z nami współpracowały - Tomek Licak i DJ FAlcon1. Obie osoby pozostawiły dość mocny ślad na tej płycie. DJ Falcon1 był takim pomostem pomiędzy muzyką lat 70. a muzyką bardziej współczesną, dodając dużo scratchy i ciekawych sampli. A z kolei Tomek Licak trochę przywołał ducha jazzu. My sami czasami odpływamy w stronę jazzu, ale nie w taki sposób, w jaki operuje jazzem Tomek Licak. To wschodząca gwiazda jazzu.

Słychać ten jazz na płycie.
_B.S.: _To są nasze przypadkowe podróże w tamtą stronę. Nikt z nas nie jest jazzmanem i nigdy jazzu nie grał. Wiadomo, że słuchamy jazzu, bo jesteśmy muzykami, więc mamy szerokie spectrum stylistyk, ale stricte jazzmanami nie jesteśmy.

Czy będziecie promować płytę na koncertach?

_B.S.: _W połowie kwietnia zagramy koncert na Record Store Day w OFF Marinie. A potem mamy trasę koncertową, ale poza Szczecinem. Ale jeżeli ktoś czuje niedosyt koncertowy w Szczecinie, to już niedługo opublikujemy w sieci nasz koncert z Jackiem „Budyniem”.

Mówiliście, że tak łatwo wam przychodziło komponowanie. Zostało coś na kolejną płytę?

_S.D.: _O muzykę nie mamy się co martwić, bo jest tego naprawdę dużo. I tylko zastanawiamy się jak do tego podejść.

Macie nowe inspiracje?

_B.S.: _Cały czas. Każdego dnia każdy z nas słucha jakichś płyt i są to nowe rzeczy. Nie będziemy opowiadać bajek, że inspirują nas ptaki i szum morza. To, co się dzieje w muzyce na świecie ma bardzo duży wpływ na to, co się dzieje w naszych głowach. Odkrywamy nowe brzmienia, nowe dźwięki, ostatnio płytę Davida Bowie i mieszamy to wszystko.

Chango
To czwórka szczecińskich muzyków znanych z występów na największych scenach w kraju i poza jego granicami.

Lata doświadczeń zdobytych w wielu zespołach (Łona Webber & The Pimps, Jan Gałach Band, Big Fat Mama) owocują niezwykle przemyślanym i dopracowanym w najmniejszych szczegółach debiutanckim albumem zatytułowanym „MONO vs. STEREO”.

Kwartet miał ostatnio okazję występować u boku Mikołaja Trzaski (Miłość, Łoskot, Shofar) oraz zagrali wspólny koncert z Jackiem „Budyniem” Szymkiewiczem (Pogodno, Babu Król). Wielokrotnie współpracowali z Markiem Kazaną.

Skład CHANGO:

Szymon Drabkowski, Maciek Kałka, Borys Sawaszkiewicz, Kuba Fiszer.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto