Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szczecinianin przebił barierę miliona wyświetleń na Youtube i zapowiada nowy materiał

Dariusz Zymon
Wyszyński, głodny świata, młody solista i producent z Pomorza Zachodniego. Jak sam przyznaje jego aktualnym nurtem, w którym się realizuje jest pop-rap. Jeden z jego numerów przebił barierę miliona wyświetleń w serwisie Youtube. Zapytaliśmy go o jego muzyczną historię, współprace i plany.

O czym jest twoja muzyka?

- Ten zakres jest bardzo szeroki, tworzę muzykę do zabawy - typowo imprezową, ale też spokojniejszą i głębszą. Bardzo często piszę love songi. Muzyka, którą tworzę dorasta ze mną. Obecnie czasy dwudniowych szalonych imprez mam za sobą i nadszedł czas refleksji. Nowości, które szykuję to przemyślenia po tym szalonym życiu. Chcę trafić do młodszych słuchaczy, trochę chyba ich przestrzec.

To wróćmy do początków, jak zaczęła się twoja przygoda z muzyką?

Z samą muzyką jestem związany od bardzo dawna. Pierwsze zetknięcie z nią miałem w wieku piętnastu lat, wtedy też zapisałem się na prywatne zajęcia gry na fortepianie w prywatnej szkole muzycznej. Ukończyłem ją i uzyskałem pierwszy stopień. Następnie szkoliłem się w zakresie wokalnym. Powoli kończyłem liceum, musiałem wybrać dalszą drogę, a że muzyka to było coś, co sprawiało mi przyjemność, to naturalnie postawiłem na kontynuację tej przygody i zapisałem się na Akademie Sztuki w Szczecinie na kierunek związany z fortepianem jazzowym. To była dobra decyzja, pozwoliła mi na rozwój oraz na obycie z deskami sceny. W trakcie nauki na AS wstąpiłem do chóru kameralnego Szczecin-razem. Z chórem miałem okazję zwiedzić i zagrać na scenach Danii, Niemiec i Ameryki - Nowego Jorku.

Kiedy twoja przygoda z chórem dobiegła końca od razu zająłeś się muzyką popową?

- Nie, w międzyczasie założyłem swój projekt muzyczny. Polegał na przerobieniu włoskich przebojów lat siedemdziesiątych na aranżację na wokal oraz fortepian w jazzowym klimacie. Ten projekt to była świetna przygoda, razem z tym repertuarem zwiedziłem m.in. Kraków, Zakopane, Nowy Targ.

Co było następne?

- Na samym początku mojej kariery solowej cały czas myślami byłem w popie. Szczerze, grywanie włoskiego repertuaru trochę mnie znudziło. Miałem dość coverowania, to chyba naturalne dla artysty, że szuka swojego własnego miejsca. Wtedy też nagrałem swój pierwszy popowy numer i nakręciłem teledysk w Mediolanie. Tak wyglądał mój debiut, który został naprawdę fajnie odebrany. Miałem okazję go zagrać w roli supporta obok takich gwiazd jak: Oceana, Lanberry czy legendarny Krzysztof Krawczyk.

Kiedy do twojego repertuaru wkradły się klimaty rapowe?

- Wiesz, to chyba przyszło samo z czasem dorastania. Każdy z nas miał taki chwilowy okres buntu i szalonych imprez. Rap też trochę ewoluował, często możemy usłyszeć imprezowe kawałki robione w tej stylistyce. Zacząłem tworzyć właśnie taką muzykę, mogę ją chyba określić jako popowo-rapowa. Z nową muzyką miałem okazję grać na jeden scenie z takimi raperami jak: Trill PM, WacToJa, Tymek czy Soblem. Jednak to też nie jest tak, że rapem zainteresowałem się niedawno. Towarzyszył mi chyba przez całe życie.

Wymieniłeś sporo artystów, przy których występowałeś, a z jakimi osobami udało ci się działać muzycznie?

- Takie moje najgłośniejsze współpracę to współpraca z Głową PPM** przy okazji numeru „Seniorita”, również z TKM, przy produkcji „Sasha Grey" i mój największy hit "Ragazza" przy współpracy z RuskieFajki.**

Jak zareagowałeś na wbicie pierwszego miliona wyświetleń?

- To było przy okazji teledysku stworzonego razem z RuskieFajki „Ragazza". Odebrałem to jako formę podziękowania, szczerze byłem w niemałym szoku, że udało się wykręcić taką ogromną liczbę. Cała moja przygoda z muzyką, którą teraz gram, trwa trzy lata, zostałem doceniony i nagrodzony. Wiem, że ten sukces to kropla w morzu, muszę pracować więcej i starać się bardziej, tak żeby świętować częściej (uśmiech).

Ale w ostatnio zaserwowałeś nam niewiele premier. Skąd ta przerwa?

- Przed burzą zawsze jest cisza (śmiech). Oczywiście ten stan rzeczy podyktowany jest pracą, jestem mocno skupiony nad nowym projektem. Chociaż cegiełkę do tej przerwy dorzuciła tragedia, która rozgrywa się na Ukrainie. Moja muzyka, jest bardzo imprezowa. Nie miałem nastroju na tworzenie takiej muzyki. Chciałem poczekać z premierami aż sytuacja się ugruntuje i uspokoi. Przez ten czas jednak działałem mocno charytatywnie. Na przykład w marcu miałem okazję wystąpić przy okazji projektu „Szczecin przeciwko wojnie" to był koncert - zbiórka organizowany w dawnym kinie Kosmos.

Jakie to uczucie zagrać przed publiką liczącą ponad 2,5 tys. osób?

- Pewnie masz na myśli koncert Sobla na Miedwiu. Bardzo miłe uczucie, moja muzyka wydaję mi się, że nie jest bardzo mocno znana a okazało się, że publika znała niektóre moje numery, świetnie się patrzyło na tych słuchaczy, którzy dawali mega energię. Uczucie, kiedy schodzisz ze sceny, a ludzie się z tobą witają, proszą o zdjęcia jest nie do opisania.

Jakie masz plany na 2023 rok?

- Na pewno Epka z bardzo utalentowanym Warszawskim producentem - Jonatanem. Myślę, że uda mi się wrzucać numery regularnie co miesiąc. Zapewne zagram kilka koncertów lokalnie a może i gdzieś głębiej w Polsce. Najważniejsze to rozwinąć się i nadrobić stracony czas po pandemii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto