Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tirom wjazd wzbroniony

tkuczynski
tkuczynski
Do niedawna zażarci wrogowie, dziś wspólnie walczą o wstrzymanie ruchu ciężarówek w dwóch dzielnicach Prawobrzeża. Jakie mają propozycje na rozwiązanie problemu?

4 lata interwencji mieszkańców narzekających na hałas, brud i pękające ściany przyniosły efekty we wrześniu. Zakaz wjazdu ciężarówek do Dąbia i Wielgowa. Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego wraz Urzędem Miejskim zaplanowały nową organizację ruchu.

W dzielnicach ustawiono znaki zabraniające wjazdu pojazdom ważącym więcej niż 3,5 tony. Próba rozwiązania problemu była jednak nieudolna i zakończyła się kompromitującym niepowodzeniem.

Zakaz zniósł wojewoda Robert Krupowicz, zanim jeszcze zaczął na dobre obowiązywać. Publiczne pieniądze wydane na oznakowanie trafiły w błoto.

– Wiemy tylko, że projekt prowadził zastępca prezydenta Szczecina Andrzej Grabiec – mówi Leszek Bochnacki z Rady Osiedla. – W ZDiTM sprawą zajmował się dyrektor Paweł Tarczyński, nie jest to pierwsza sprawa którą zawalił.

Wojewodzie poskarżyli się przedsiębiorcy, którzy nie mogli dostarczyć zaopatrzenia do zakładów. Według projektu mieli otrzymać od Zarządu Dróg przepustki na przejazd przez zamkniętą strefę. Nie dostali ich nawet wówczas, gdy trzykrotnie przesunięto termin ustawienia znaków zakazu.

– Nasze ciężarówki wciąż jeżdżą przez Dąbie, to nie jest dobre – mówi Marcin Majewski, z firmy Intergas. – Transport przez serce dzielnicy nie tylko opóźnia dostawy, ale naraża nasze ciężarówki na stłuczki. Jest także uciążliwy dla mieszkańców.

Idealnym rozwiązaniem byłoby dokończenie budowy planowanego kilka lat temu zjazdu z ulicy Tczewskiej na autostradę A6.

– Ten projekt został zupełnie zapomniany – dodaje. – Chcemy go kontynuować, takie rozwiązanie byłoby korzystne dla obu stron.

Przedsiębiorcy obliczyli, że zjazd kosztowałby około 2 mln zł. Znaleźli także firmę, która jest gotowa pokryć 25% kosztów, resztę można pozyskać z funduszy unijnych. Członkowie Rady Osiedla, początkowo nastawieni sceptycznie, dali się przekonać do pomysłu przedsiębiorców.

– Mieliśmy zamiar zaskarżyć decyzję wojewody do sądu administracyjnego – przyznaje Bochnacki. – Daliśmy się jednak przekonać i będziemy dążyć do stworzenia partnerstwa publiczno-prawnego między przedsiębiorcami, amiastem.

W tym tygodniu przedstawiciele rady i przedsiębiorców mają spotkać się z pracownikami Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, policji, władz miasta, Urzędu Marszałkowskiego oraz wojewody.

– Chcemy się upewnić, że urzędnicy nie będą nam rzucali kłód pod nogi – mówi Majewski. – Obawiamy się jednak, że GDDKiA będzie forsować budowę zjazdu w innym miejscu, przy strumyku Chełszcząca.

To miejsce oddalone zaledwie 700 metrów od ulicy Tczewskiej. Majewski obawia się, że będzie to kolejna urzędnicza mrzonka. Przypomina o podobnych węzłach na południu Berlina oraz na obwodnicy katowickiej. To rozwiązania, które zdały egzamin.

– Budowa przy strumyku jest planowana na 8 do 15 lat i będzie więcej kosztować – mówi. – Nie wiem czy mieszkańcy chcą tyle czekać na spokój na ulicach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto